O książce Michała Kozaka nigdy bym pewnie nie usłyszała, gdyby nie fakt, że jest moim krajanem i znałam jego siostrę, a informacje o niej przewijały się na żorskich portalach. Michał to podróżnik ekstremalny, totalny i całkowicie zakręcony. Nie ma świecie niemal kraju, którego by nie odwiedził, nie ma ryzyka, którego by nie podjął.
Tę książkę poświęcił opisowi swojej wyprawy przez Amerykę Południową bez silnika. Co to oznacza? Michał udaje się na najbardziej wysunięty na południe punkt tego kontynentu i pokonuje 13 tysięcy kilometrów do punktu najbardziej wysuniętego na północ. Jak? Pieszo, wiosłując, na rowerze, pchając wózek, na rolkach czy hulajnodze. Żadnych przepraw przez rzeki z użyciem motorówki, żadnych ustępstw na rzecz autobusu, nawet na schody ruchome w supermarkecie nie wchodzi! Brzmi łatwo? Zapewniam was, że wcale nie. Michał przedziera się przez dżungle, wspina na szczyty, trawersuje obszary pustynne i bagienne. Na trasie trafia na każdy rodzaj krajobrazu, na niemal każdą przeszkodę, jaką można wymyślić, ale brnie dalej, nie poddaje się i zasuwa na północ.
Książka Kozoka to jednak nie tylko sam opis wyprawy. Autor opisuje także pokrótce swoje lata szkolne, poprzednie podróże oraz jak znalazł się w Australii, dopuszcza także do głosu swoją żonę - Ewelinę, która relacjonuje wyprawę z jej punktu widzenia. Ewelina towarzyszyła mężowi w kilku odcinkach, ale większość czasu spędziła w Australii.
Siłami natury przeczytałam z zapartym tchem. Książka Kozoka pełna jest życia, autorowi nie brakuje humoru oraz dystansu do siebie, jednocześnie nie ukrywa, że jest wyjątkowym zapaleńcem, a czasem nawet szaleńcem.
Mnie bardzo podobała się szata graficzna książki - przede wszystkim szczegółowe mapki poszczególnych etapów, do tego wyskalowane na tle całego kontynentu, liczne fotografie i dobry papier. Zdradzę wam, że mam coś wspólnego z autorem - zamiłowanie do statystyk! Kozok kończył każdy etap podróży, nie ważne jak był zmęczony, podsumowaniem dnia, to widać w książce. Na końcu umieścił tabele ze szczegółową analizą sprzętu - to już informacje dla fanatyków :)
Podziwiam autora za konsekwencję w dążeniu do celu, za odwagę, by realizować marzenia i za napisanie takiej fajnej książki :)
Moja ocena: 5/6
Michał Kozok. Siłami natury czyli bez silnika przez Amerykę Południową, 288 str., Wydawnictwo Sorus 2015.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz