Uwielbiam podsumowania, potrzebuję jednak ciszy i spokoju, by przemyśleć mój rok, podliczyć książki, spojrzeć na nie z boku. Pod koniec roku trudno mi jednak znaleźć choćby chwilę na tę zadumę, bo jestem pod stałą okupacją dzieci. Jak zwykle więc z poślizgiem przedstawiam moją roczną statystykę.
Przeczytałam 77 książek, o kilka więcej niż w 2014, co mnie cieszy. Końcówka roku była tak słaba, że obawiałam się, że będzie ich o wiele mniej.
Okazało się, że podobnie jak w 2014, czytałam dużo polskiej literatury, po polsku i przeważnie papierowe książki. Jestem zadowolona, bo oznacza to, że czytałam książki z półki. Dużo rzadziej niż zazwyczaj zaglądałam do Niemiec i Islandii. A szczegółowo zestawienie wygląda tak:
Polska - 29
Niemcy - 10
USA - 8
Wielka Brytania - 6
Francja - 3
Szwecja - 3
Islandia - 2
Norwegia - 2
Rosja - 2
Po jednej książce z Argentyny, Australii, Białorusi, Danii, Finlandii, Gujany, Indii, Izraela, Kuby, Rumunii, Ugandy oraz Urugwaju.
Także w tym roku odwiedziłam literacko wszystkie kontynenty, udało mi się także trafić do kilku krajów po raz pierwszy (Gujana, Białoruś, Izrael, Urugwaj).
Po polsku przeczytałam 50 książek, po niemiecku 23, a po angielsku i po śląsku po 2. Jestem zadowolona z tego wyniku, a w tym roku mam zamiar przeczytać choć jedną książkę w jeszcze jednym języku.
Autorkami 31 książek były kobiety, 42 mężczyźni, 2 zostały napisane przez męski duet, jedna przez duet mieszany, a jeszcze jedna przez dwie kobiety.
Wysłuchałam 16 audiobooków, 21 książek było e-bookami, a 40 z nich to tradycyjne wydania, przeważnie ze stosu.
Z wyzwaniami radziłam sobie średnio. Przeczytałam tylko dwie książki napisane przez noblistów. Ale za to udało mi się zrobić porządki na stosownym blogu, bo okazało się, że bardzo wielu uczestników zrezygnowało z udziału. Jeśli ktoś z was ma ochotę dołączyć, bardzo serdecznie zapraszam:
Podobnie było w przypadku Emila Zoli - tylko dwa razy sięgałam po książki związane z wyzwaniem: raz po biografię, a raz po niewielką nowelę Francuza. Bardzo zachęcam was do dołączenia do nas. Wielu blogowiczów deklaruje powrót do klasyki, więc może warto zacząć od Zoli?
I w końcu wyzwanie południowoamerykańskie. W tym roku byłam dwa razy w Argentynie oraz w Gujanie i Urugwaju. Poza tym przeczytałam jedną książkę podróżniczą, której akcja rozgrywa się w Ameryce Południowej. Latem zabrałam się za porządne poszukiwania i już mam na półce książki do prawie wszystkich brakujących krajów, więc powinnam w tym roku zakończyć to wyzwanie.
Nadal bardzo sympatyzuję z wyzwaniem Czytamy książki nieoczywiste, które ostatnio dorobiło się nawet wydarzenia na Fejsbuku.
I najtrudniejsza część podsumowania, czyli książki, które wywarły na mnie w ubiegłym roku największe wrażenie, kolejność przypadkowa:
Zaskakujące, ale przeglądając spis książek, po prostu wypisywałam tytuły i całkiem przypadkowo trafiłam w dziesiątkę. Nic więc już nie zmieniam, choć dobrych książek było więcej. Wśród tej dziesiątki jest pięć książek, które szczególnie mnie poruszyły. To przede wszystkim Zorkownia - najtrudniejsza, najcięższa książka, jaką kiedykolwiek czytałam, wylałam przy niej sporo łez; Kieszonkowy atlas kobiet - wstrząsnął mną, uświadomił, że dałam się wepchnąć w pewien schemat, sfrustrował i pewnie zmusi do zmian w życiu; Dom Róży - bo Islandia jest mi bliska, bo kocham styl Klimko-Dobrzanieckiego; Samotność Portugalczyka - wspaniała książka dla mnie, świeżej nadal mieszkanki Portugalii, błagam wydawnictwo o przekład na portugalski i wreszcie Beksińscy - po prostu za całokształt.
Na wschód od Edenu zachwyciło mnie rozmachem, konotacjami i powiązaniami; Komisorz Hanusik tym, że tak świetnie można pisać po śląsku i to kryminał, że w ogóle można pisać po śląsku; Stalowe anioły nad Yari znalazły się w tym zestawieniu, bo podchodzę do tej książki emocjonalnie, ma dla mnie znaczenie, powiedzmy, sentymentalne i w końcu kryminał Friedricha Ani za odmienność i metafizyczny wymiar.
Rok temu cieszyłam się z 400 polubień na Fejsbuku, w tym roku jest ich ponad 600. Wygląda na to, że przybywa ich o 200 rocznie. Mała rzecz, a cieszy :)
Planów czytelniczych na 2016 mam niewiele - przede wszystkim czytać, chciałabym przeczytać więcej niż te 77 książek, bo wiem, że mogę, że marnuję czas na internety, a tyle wspaniałych książek czeka na półce. Jak pisałam wyżej, koniecznie chcę zakończyć wyzwanie południowoamerykańskie oraz przeczytać choć kilku noblistów, których książki już czekają na kindle. Fajnie by było, gdyby udało mi się przeczytać choć dwie-trzy książki Zoli. Jak będzie, zobaczymy?
Wam, drodzy czytelnicy, dziękuję za wizyty, komentarze i miłe słowa. Życzę wam wielu literackich przeżyć w tym roku!