To napisana z rozmachem powieść psychologiczna, obejmująca wiele lat życia w niewielkiej szwedzkiej społeczności, położonej w środku lasów i gór, przy granicy z Norwegią. Mimo że powieść psychologiczna to mój ulubiony gatunek literacki, to książka Ekman ani mnie nie zachwyciła, ani nie zainteresowała.
Podwójne morderstwo w noc świętojańską na dwójce turystów spina akcję powieści niczym klamra. Ekman dochodzi w jaki sposób ma ono wpływ na życie poszczególnych bohaterów oraz jak zmienia ich psychikę. Annie Raft i jej córka Mia stoją w centrum akcji - to właśnie Annie jako młoda kobieta przybywa do Czarnej Wody, gdzie chce zamieszkać w alternatywnej komunie. Przywozi ze sobą kilkuletnią córkę, mając nadzieję na szczęśliwy związek z jednym z członków komuny. I to ona błądząc po lasach i szukając domów, zamieszkanych przez komunę, odnajduje namiot z ciałami zamordowanych turystów.
W tym samym czasie czwórka braci Brandbergów znęca się nad ich najmłodszym bratem Johanem, który podczas ucieczki z domu niebezpiecznie blisko mija miejsce zbrodni. Znika także żona wioskowego lekarza Birgera, która wydaje się mieć związki z komuną.
O udział w zbrodni podejrzani są niemal wszyscy - Annie, członkowie komuny, Brandbergowie i Johan. To książka o tym, jak każdy podejrzewa każdego, o życiu w tajemnicy, niedopowiedzeniach, o braku komunikacji. A także o przemijaniu kultury, w tym przypadku lapońskiej.
Ekman koncentruje się na szkicu charakterów, wypracowuje dokładny rys psychologiczny każdej z tych osób, ale w żaden sposób mnie do nich nie przekonała. Ani jedna osoba nie wydaje mi się być rzeczywista, realna, ich motywy i sposób postępowania wydaje się być literacką konstrukcją. Tutaj nie sposób polubić choć jednej z osób - na dobrą sprawę wszystkie mnie odstręczały, dla żadnej z nich nie byłam w stanie wykrzesać zrozumienia.
Zupełnie nie przemawia do mnie także język Ekman. Fragmentami mi się podobał ale wiele razy szkicowane przez nią obrazy były mi obce, tak jakby autorka porzucała dotychczasowy wątek, nie wiążąc go z kolejnym.
Chciałabym napisać, że nie żałuję lektury mimo tych punktów krytycznych, jednak nie wyniosłam z tej książki dla siebie nic.
Moja ocena: 3/6
Kerstin Ekman, Czarna woda, tł. Anna Węgleńska, 571 str., MUZA 1997.
Zupełnie nie przemawia do mnie także język Ekman. Fragmentami mi się podobał ale wiele razy szkicowane przez nią obrazy były mi obce, tak jakby autorka porzucała dotychczasowy wątek, nie wiążąc go z kolejnym.
Chciałabym napisać, że nie żałuję lektury mimo tych punktów krytycznych, jednak nie wyniosłam z tej książki dla siebie nic.
Moja ocena: 3/6
Kerstin Ekman, Czarna woda, tł. Anna Węgleńska, 571 str., MUZA 1997.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz