Ostatni raz czytałam powieść Cherezińskiej na długim urlopie i chyba moją urlopową autorką pozostanie. Tym razem zupełnie nie planowałam tej lektury, ale stosikowe losowanie zadecydowało za mnie. I bardzo dobrze, bo opasłe tomiska na wakacje najlepiej się nadają. O ile po poprzednich książkach byłam fanką Cherezińskiej, to po Hardej mój entuzjazm nieco zmalał.
Tytułowa Harda to księżniczka Świętosława, córka Mieszka I, siostra Bolesława Chrobrego. Niewiele o niej wiemy, źródła są bardzo skąpe, więc przedstawienie jej życia w ogromnej wierze zależało od wyobraźni autorki. Cherezińska na pewno nie może narzekać na jej brak - ukazała bowiem w swojej powieści niezwykle wyraziste charaktery i to nie tylko Świętosławy, którą utożsamiła ze skandynawską królową Sigridą, ale i jej sióstr, brata oraz skandynawskich królów. Moim zdaniem w ostatniej kwestii autorka zbyt bardzo się rozdrobniła. Jej powieści przyświeca motto przedstawienia losów nieznanych księżniczek, ale w natłoku postaci niestety często one giną. Jest ich jednak tak wiele, że z powodzeniem wypełniłyby całą powieść. Poznajemy tu bliżej Odę, drugą żonę Mieszka, węgierską księżniczkę, która była pierwszą żoną Bolesława, Astrydę i Geirę nieślubne córki Mieszka, a przede wszystkim Świętosławę. Wszystkie te kobiety odgrywały ogromną strategiczną rolę, jako córki, które można było dobrze wydać za mąż, a potem jako żony - strażniczki sojuszów i zobowiązań i oczywiście matki synów. Mądre kobiety rozumiały tę rolę, porzucały własne marzenia i pracowały nad planami ojców i braci, a słabe kobiety po prostu cierpiały. Świętosława to postać silna, twarda, zdecydowana, która nie boi się zadawać pytań, która znanej tylko z imienia księżniczce nadaje charakteru i istotnej roli w ówczesnej polityce. To ona stojąc przy kurhanach zmarłych przodków pyta o ich żony i matki. Nie chce być pionkiem, chce odgrywać rolę na szachownicy polityków.
Wątki kobiece najbardziej mnie ciekawiły, nawet mając świadomość, że większość opisywanych wydarzeń oraz ich charaktery to wytwór wyobraźni autorki. Wspomniane wyżej postaci męskie za to nużą. Ci wszyscy Svenowie, Erikowie, Olafowie i ich gierki polityczne wprowadzają konieczne tło historyczne, równocześnie spychając w cień główną narrację. Rozumiem, że autorka jako miłośniczka Skandynawii i średniowiecza chętnie łączy te wątki, a także że są niezbędne, by ukazać pełny obraz ówczesnej sytuacji, ale po pewnym czasie trudno było mi zapamiętać imiona wszystkich jarlów i wikingów.
Sama narracja Cherezińskiej mnie nie porwała, nie wciągnęła tak bardzo, jak w poprzednich jej książkach. Jej zdania są proste, język nieskomplikowany, ale w jakiś sposób zabrakło mi tu płynności i zapewne dlatego nad wyraz dużo czasu spędziłam nad tą książką, choć sama historia bardzo mnie ciekawiła.
Moja ocena: 4/6
Elżbieta Cherezińska, Harda, 592 str., Wydawnictwo Zysk i s-ka 2016.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz