poniedziałek, 13 sierpnia 2018

"Przepiórki w płatkach róży" Laura Esquivel


Książkę podsunęła mi znajoma z DKK, inaczej pewnie bym nigdy po nią nie sięgnęła, raczej nie jestem grupą docelową dla historii miłosnych. I faktycznie nie zostanę fanką tej powieści, aczkolwiek jest to całkiem przyjemna i ciekawe skoncypowana lektura. 

Esquivel stworzyła powieść pulsującą od emocji, zmysłową, pełną zapachów i smaków - prawdziwą ucztę dla zmysłów. Akcja rozgrywa się na meksykańskiej hacjendzie prowadzonej żelazną ręką przez Mamę Elenę. Jej trzy córki całkowicie znajdują się w jej władzy, najbardziej jednak cierpi najmłodsza, która według rodzinnej tradycji jest skazana na opiekę nad matką do jej śmierci. Tita cierpi, ale jak siostry poddaje się woli rodzicielki. Skrycie kocha nadal Pedra, który żeni się z jej najstarszą siostrą. Emocje, uczucia i zmysłowość realizowane są tu w kuchni - wychowana w tym miejscu Tita (matka nie miała mleka) uwielbia gotować i ta czynność nadaje jej życiu sens. 

Każdy rozdział powieści oznaczony jest innym miesiącem i rozpoczyna się innym przepisem, aczkolwiek te miesiące wydają się nie korelować z czasem akcji. Umieszczenie jednak przepisów jest bardzo ciekawym zabiegiem, ponieważ przygotowywanie każdego dania ściśle powiązane jest z akcją, a jedzenie tej potrawy wywołuje u smakoszy różne doznania emocjonalne. 

Sama akcja powieści odgrywa rolę podrzędną - to bardziej książka o uczuciach. Surowości, oziębłości, zemście, przyjaźni i miłości. Mnie jednak najbardziej uwiodły kulisy - wojna meksykańsko-amerykańska, życie na hacjendzie (choć właściwie nie wiadomo z czego kobiety żyją?), sposoby leczenia i wychowania. Mniej ciekawiły mnie opisy przyrządzania potraw, bo niemal wszystkie kręciły się wokół zabijania, skubania, ćwiartowania zwierząt, co samo w sobie mnie odstręcza, a w sumie ani jedna z opisanych potraw nie wywołała we mnie ślinotoku.

Cieszę się jednak, że przeczytałam tę książkę, bo jej odmienna konstrukcja była dla mnie nowością, poza tym nie często czytam książki z Meksyku, no i miałam znowu okazję czytać po angielsku.

Moja ocena: 4/6

Laura Esquivel, Like water for chocolate, tł. Carol Christensen i Thomas Christensen, 222 str., Blak Swan 1993.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz