Obawiam się, że nie napiszę niczego odkrywczego o tej książce, ponieważ nadal pozostaję w zachwycie nad całą serią. Nasza kochana pani Maryla odwala niesamowity kawał dobrej roboty - te godziny spędzone na przeglądaniu starych czasopism, prasy, zdjęć, informacji, by jak najwierniej oddać koloryt Krakowa muszą odbić się na jej gospodarstwie domowym. Bo na pewno nie ma tak wspaniałej służącej, jak jej książkowa bohaterka. Profesorowa Szczupaczyńska może sobie wszak pozwolić na śledztwa, rozmowy i bieganie w tę i wewte przez cały Kraków, na posterunku trwa wierna, choć czasem obrażona Franciszka. W tej książce do tego odkryjemy jej inne, istotne dla śledztwa talenta.
Seanse spirytystyczne są modne - atmosfera fin de siècle sprzyja zaglądaniu w przyszłość, a rezydująca w Krakowie bohema lubuje się w gorszących szanowanych obywateli spotkaniach i prowokacjach. Na jednym z seansów, na którym obecna jest również Profesorowa (Ignacy wolał obserwację zaćmienia księżyca w naukowym towarzystwie), nagle umiera szanowany obywatel. To nie tyle tragiczne wydarzenie, co gratka dla Szczupaczyńskiej, która ze zdwojoną energią rzuca się w wir śledztwa. Śledztwa niełatwego - należy je utrzymać w tajemnicy, by nie splamić honoru rodziny, a i szybko rozwiązać, ponieważ w ostatnich dniach roku urzędnicy świętują miast pracować. Poszlak jest wiele, a nasza bohaterka będzie musiała skonfrontować się oko w oko z samym diabłem, czyli z Stanisławem Przybyszewskim, poznać tajniki ludzkich emocji i erotycznych fascynacji oraz bliżej zagłębić temat medium. Ale sama usnuta w stylu Agathy Christie intryga nie jest tu dla mnie najważniejsza. Uwielbiam ten cykl za wyżej wymienione - koloryt, nostalgię, umiejętne powiązanie akcji i wydarzeń z postaciami rzeczywistymi (Wyspiański, Boy-Żeleński), ukazanie nastrojów ówczesnej populacji Krakowa, a także nienachalne i cudownie ironiczne komentarze do życia pod miłościwie panującym cesarzem.
Ten tom bardzo wyraźnie ukazuje starcie mieszczaństwa i dekadencji, tradycjonalizmu i postępu. Jak już można było zauważyć w poprzednich tomach, sama Zofia Szczupaczyńska ewoluuje. Ale nie prędko, nie z dnia na dzień, to rozwój spokojny, przemyślany, jak na przykładną mieszczkę przystało. Niby z zewnątrz nic się nie zmienia, ale jednak w jej głowie kiełkuje ziarnko postępu. Szalenie jestem ciekawa, co szykuje nam na kolejny tom Szymiczkowa - już nie mogę się wręcz doczekać!
Moja ocena: 5/6
Maryla Szymiczkowa, Seans w Domu Egipskim, 304 str, Wydawnictwo Znak 2018.
Wydaje mi się, że nie słyszałam o tej serii. Jestem bardzo ciekawa bohaterki Szczupaczyńskiej i jej śledztwa. :D Lubię takie klimaty, już sam opis fabuły zachęca, więc chętnie zapoznam się z tą serią i z tą książką. ;)
OdpowiedzUsuńKoniecznie, ale zacznij od pierwszego tomu!
UsuńDołączam do grona wielbicielek duetu Dehnel Tarczyński, znanego jako Maryla Szymiczkowa. Wszystkie trzy książki sprawiły mi dużą frajdę.
OdpowiedzUsuńSuper, mi też!
Usuń