poniedziałek, 3 czerwca 2019

"Toksyczność" Jarosław Czechowicz


Nie ukrywam, że powieści Jarka byłam szalenie ciekawa. I lektura mnie nie zawiodła. Toksyczność to monolog. Monolog kobiety toksycznej, ta jej cecha nie wzięła się jednak z nikąd. Janina dostała tę toksyczność w prezencie - w genach i wychowaniu. Życie kopało ją w tyłek od dziecka. Ojciec alkoholik zatruł dzieciństwo i młode lata. DDA to wyrok, ale nieprzepracowana śmierć matki to już podwójny wyrok. Bezsensowny pobyt w psychiatryku, przypadkowe małżeństwo i samobójstwo męża to już tylko wisienki na torcie. Nie wiem, czy ktokolwiek miałby siłę, bo po tym wszystkim umieć żyć. Janina nie tłumaczy jednak swojego zachowania w żaden sposób. Opowiada o swoim życiu - nie koloryzuje, nie upraszcza, nie wybiela. Przyznaje się do schrzanionego macierzyństwa, do trudnej miłości do syna. Szuka wreszcie momentu, kiedy zaczął się jej pociąg do butelki. Ta postać może denerwować, irytować, wkurzać, we mnie wzbudzała współczucie. Wierzę w to, że zmarnowane dzieciństwo, brak wzorców, brak wsparcia nie pozostaną bez skutków i tym tłumaczę to, co stało się z Janiną. Co nie oznacza, że tłumaczę to, jak traktowała swoje dzieci. To niewyobrażalna tragedia, że człowiek, który przeżył piekło w dzieciństwie wpada w ten sam kołowrotek i robi to samo swoim bliskim. Dlatego bardzo mnie wzruszyły słowa córki Janiny o lęku, że ona i jej brat mogą powtórzyć błędy matki.

Toksyczność to wiwisekcja picia kobiety - jej myśli; jej wrażenia, co o niej myślą inni; jej błędów; naiwności; źle dobranych partnerów; spieprzonego macierzyństwa. Szczerość Janiny oznacza wiele bolesnych scen - zaniedbane dzieci, brud, bieda, brak ciepła w domu. I świadomość traumy, jaką matka funduje swoim dzieciom na całe życie. Bolesna jest wiedza, że Jarek oparł tę powieść na swoim życiu - co ciekawe książkowy Filip wiele razy był dokładnie taki, jak sobie Jarka wyobrażałam, znając go przecież tylko z Internetu. 

Toksyczność napisana jest prostym, często dosadnym językiem - adekwatnym do wypowiedzi tej w sumie prostej kobiety. Jej monolog uzupełniają umieszczone na końcu wypowiedzi dzieci, siostry i przyjaciółki oraz koleżanki Filipa. Nie mówią oni jednak o Janinie czy jej zachowaniu, raczej o swoich odczuciach, swoim życiu. Nie jestem pewna, czy ta część jest potrzebna, moim zdaniem odczucia postronnych osób można wydedukować podczas lektury. Z drugiej strony stanowią one w pewien sposób podsumowanie książki. Myślę, że gdyby tych rozdziałów zabrakło, narzekałabym, że powieści brakuje pointy.

Mocna rzecz, warto przeczytać!

Moja ocena: 5/6

Jarosław Czechowicz, Toksyczność, 256, Prószyński i s-ka 2019.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz