Louis chciał mieć dużo dzieci, chciał pozostawić po sobie ślad, chciał przekazać dalej nazwisko i historię rodziny, ale Louis nie ma żony, nie ma zbyt wielu przyjaciół, nie ma nawet ciekawego życia. Ma za to szczęście poznać pewnego doktora, który go potrzebuje, a właściwie nie jego, lecz jego spermy. Potrzebuje jej, by pomóc zdesperowanym ludziom, którzy bardzo pragną dziecka, ale z różnych przyczyn nie mogą go mieć. W latach 80. nie ma dokładnych regulacji na temat banków spermy. Lekarza, a zwłaszcza jeden z nich działają intuicyjnie i według własnego poczucia moralności.
Kobiet, które chcą zostać matkami jest wiele, także tych, które zapragnęły rodzeństwa dla swoich poczętych dzięki lekarzowi dzieci, a odpowiednich dawców jest niekoniecznie tyle, ile potrzeba. Więc Louis oddaje i oddaje tę spermę, która zapładnia kolejne kobiety. Gdy po jakimś czasie niektóre z poczętych w ten sposób dzieci zaczynają dowiadywać się o okolicznościach swojego powstania, sprawa zaczyna się komplikować. Najpierw zaskoczeni są brakiem danych na temat biologicznych ojców - lekarz te dane zmieniał wedle upodobań swoich i matki, kamuflował lub wymyślał, tak że nie sposób znaleźć danych dawcy.
Holandia to kraj reality shows - tam też ktoś wpada na program o dzieciach, którzy poszukują swoich ojców. Dzięki badaniom DNA stopniowo okazuje się, że wiele dzieci poczętych ze spermy z banku jest połowicznym rodzeństwem. Połówki, bo tak się nazywają, tworzą grupę, niekoniecznie jednolitą. Najpierw oczywiście szukają podobieństw, ale okazuje się, że nie wszyscy mają podobną motywację. Nie każdy z nich chce poznać biologicznego ojca, nie każdy za nim tęskni czy jest go ciekawe.
Bałuk stopniowo rozwikłuję zagadkę Połówek. Przedstawia poszczególne osoby, ich motywację, życie, a przede wszystkim problemy, z jakimi się muszą mierzyć. Bycie dzieckiem, które mogło się począć dzięki bankowi spermy, nie jest dla jednych niczym szczególnych, ale dla innych, szczególnie tych, którzy wychowali się bez ojca lub bardzo fizycznie różnią się od rodziców urasta do sporej rangi.
Niezwykły zbieg okoliczności w życiu Louisa i doktora pozwala na to ogromne oszustwo, do którego w zasadzie nikt nie chce się przyznać. Bałuk nie ocenia postępowania żadnej ze stron, raczej ukazuje szerokie spektrum problemów, z jakimi się wiąże chęć posiadania potomstwa przez osoby bezpłodne, przez kobiety samotne czy pary jednopłciowe. Przy okazji szkicuje historię Surinamu i nakreśla delikatnie obraz holenderskiego społeczeństwa.
Mimo że jest to stosunkowo długa książka, jak na poruszoną tematykę, nie mogłam się od niej oderwać. Być może ze względu na moje związki z Niderlandami, ale zapewne także ze względu na pióro Bałuka, strukturę reportażu, która nie pozwala czytelnikowi odwrócić uwagi, a na pewno z powodu ciekawego tematu.
Moja ocena: 5/6
Kamil Bałuk, Wszystkie dzieci Louisa, 304 str., Dowody na Istnienie 2017.
Czytałam gdzieś, kiedyś o tej historii... Poruszyła mnie i mną wstrząsnęła. Nie wiedziałam, że jest na ten temat też książka i to polskiego autora. Może kiedyś sięgnę po nią, bo jestem ciekawa arkanów tej sprawy. Chociaż nie wiem, czy to na moje nerwy...
OdpowiedzUsuńMyślę, że spokojnie możesz czytać, nie jest jakoś wzburzająca, raczej ciekawa.
Usuń