Proza Lenza działa na mnie od zawsze magnetycznie - jak nikt potrafi słowami malować rzeczywistość, a przede wszystkim jego utraconą ojczyznę, czyli Mazury. Ta książka, której tytuł nie sposób przetłumaczyć jednym słowem, bo Überläufer, to żołnierz, który przeszedł na wrogą stronę, jest jednym z wczesnych dzieł Lenza, które za jego życia nie zostało opublikowane. Ta gęsta od emocji powieść to jednak ważne świadectwo dylematów wojennych - począwszy od samego sensu wojny po poczucie żołnierskiego obowiązku.
Akcja rozgrywa się w mazurskich bagnach, gdzie garstka żołnierzy pod surowym komandem broni linii kolejowej przez partyzantami. Żołnierze trzymają wartę w bagnie, człapiąc przez gęsty las, co jakiś czas natykając się na partyzantów, których należy zastrzelić, bo inaczej to oni zabiją ich.
Walter Proska, główny bohater, całkiem przypadkowo trafia do tej grupy, która składa się z samych dziwaków, a ich działania nie mają żadnego wpływu na rezultat wojny. Tu nie ma wielkich bitw, ani potyczek, nie ma walki o ważne sprawy, jest bezsensowne chodzenie po lesie i równie bezsensowne tracenie życia. Mężczyźni rozmawiają ze sobą o wojnie, rozmyślają o jej sensie, gdy tracą przyjaciół, rozważają przejście na drugą stronę. Na tym tle Proska nawiązuje enigmatyczny związek z Wandą, z pobliskiej wsi.
Lenz sięga do różnych środków stylistycznych, mieszając szybkie dialogi, z monologami wewnętrznymi i obszernymi opisami przyrody, wymagając od czytelnika sporej elastyczności. Językowo, jak pisałam, powieść zachwyca, jeśli chodzi jednak o kompozycję, nie zawsze byłam przekonana. Pierwsza część przedstawia fazę przed zmianą strony, druga czas po zmianie a także po wojnie. Zabrakło tu jednak głębszego umotywowania przejścia na stronę wroga, więcej nacisku widzę tu na konkretne rozterki żołnierzy (zaklinanie w myślach, by partyzant się oddalił, by nie musieć do niego strzelać), bezsens bronienia nikomu nie potrzebnej linii kolejowej, przypadkowość śmierci, która nie jest wynikiem walki, lecz zagubionego strzału.
Ze względu na czas akcji, sporo w tej książce języka polskiego i odrobinę śląskiego - niestety te zdania oddane są po niemiecku, błędnie, często ledwie zrozumiale. Szkoda, że to nie zostało dopracowane, bo nie widzę żadnego sensu takiego zabiegu. Autor prawdopodobnie pisał je z pamięci i ze słuchu.
Ciekawa powieść, ale nie zachwyca tak bardzo, jak późniejsze książki Lenza.
Moja ocena: 3/6
Siegfried Lenz, Der Überläufer, 358 str., dtv 2017.
Lubię książki o tematyce wojennej, ale ta myślę, że byłaby dla mnie za ciężka. Zwłaszcza te niezrozumiałe fragmenty nie przekonują mnie do przeczytania. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńterazszczescie.blogspot.com
Ale te niezrozumiałe fragmenty nie odnoszą się do narracji, to są polskie słowa zapisywane po niemiecku, dla Polaka nie będą trudne.
Usuń