Pat poznajemy jako kilkulatkę i towarzyszymy jej aż do osiągnięcia dorosłości. To rezolutna dziewczynka, która wychowuje się wśród licznego rodzeństwa, a jej najważniejszą powiernicą jest Judysia - pomoc domowa. Judy pochodzi z Irlandii i jej liczne monologi utrzymane są w dialekcie i pełne są galickich wierzeń. To właśnie Judysia ma największy wpływ na wychowanie i kształtowanie światopoglądu Pat. Matka jest wieczną nieobecną. I chociaż w rodzinie wszyscy ją kochają i poważają, co uwydatnione jest pod koniec książki, to trudno w to uwierzyć, skoro przewija się tylko w tle. Nie w powieści praktycznie żadnych interakcji między Pat a mamą, dziewczynka z wszystkimi problemami zwraca się do Judy.
Pat bezgranicznie za to kocha swój dom i ogród. Jej największym marzeniem jest, by rodzina nigdy się nie rozstała i wiecznie mieszkała w Srebrnym Gaju. Dziewczyna z niechęcią podejmuję naukę, by wyszkolić się na nauczycielkę, ponieważ nie ma żadnych ambicji naukowych czy zawodowych. W odróżnieniu do innych powieści Montgomery, Pat nie ma także zadatków na pisarkę, ale uwielbia czytać poezję i nadawać nazwy różnym miejscom. Niestrawne jest natomiast charakterystyczne dla ówczesnych czasów podejście do kobiet - ciągłe ocenianie wyglądu, stroje, rozmowa o zamążpójściu jako jedynym celu życia.
Życie Pat to nie tylko piękne wydarzenia - są tu oczywiście trudne chwile związane ze stratą i śmiercią. Wątek śmiertelnej choroby, z której główna bohaterka ledwo wychodzi, wydaje się być typowy dla twórczości Montgomery tak samo jak wielka niezauważona miłość. Przyznam, że męczyły mnie te sztampowe rozwiązania podobnie jak wyżej wspomniane monologi. Zresztą cała narracja zasadzona jest właśnie na rozmowach Pat z Judysią, co po jakimś czasie staje się monotonne.
Najciekawsze są piękne opisy przyrody, wyspy, okolic i samego domu oraz ogrodu. Montgomery maluje piórem, tworząc bardzo sugestywne obrazy, ale to nie wystarczy, żeby ta powieść mogła zainteresować.
Moja ocena: 3/6
L.M. Montgomery, Pat of Silver Bush, 278 str., Seal Books 1988.
Totalnie nie moja bajka.
OdpowiedzUsuń