To moja piąta książka Aleksijewicz i kolejna, która mnie poruszyła do głębi. Cynkowi chłopcy to ten rodzaj literatury, który pozostaje na długo w pamięci. Aleksijewicz odczuwa i pokazuje świat tak, jak ja go widzę. Jej reportaże pełne są współczucia, zrozumienia, empatii i pragnienia pacyfizmu. I tak, jestem pacyfistką, ale po lekturze książek Białorusinki jestem nią po stokroć.
W tej książce Aleksijewicz rozmawia z matkami poległych żołnierzy w Afganistanie oraz z tymi, którzy z wojny wrócili. Spotkała też sporo kobiet, które były tam pracownicami cywilnymi. Te wywiady pokazują oblicze wojny, ale przede wszystkim rosyjską politykę w tej kwestii. To obraz machiny państwowej, dla której człowiek nie odgrywa żadnej roli, jest marionetką, środkiem do osiągnięcia celu. Przerażający jest sposób, w jaki byli traktowani młodzi ludzie, wysyłani do Afganistanu na pewną śmierć, często wbrew ich woli. Równocześnie Aleksijewicz przedstawia obraz radzieckiej mentalności, dla której życie ludzie nie ma nadrzędnej wartości, dla której poświęcenie się dla kraju ma wartość najwyższą. Dla kogoś, kto w takim reżimie nie dorastał i dla kogoś, kto nie zaznał takiego sposobu wychowania takie podejście jest przerażające.
Aleksijewicz obnaża tę wojnę, ukazuje jej całkowity bezsens, okrucieństwo wysyłania kolejnych pokoleń mężczyzn na pewną śmierć. Pokazuje także, jak indoktrynacja, propaganda uczyniły z wielu mężczyzn powolnych żołnierzy, gotowych poświęcić wszystko w imię idei. Opowieści żołnierzy, którzy z Afganistanu wrócili są przerażające - obezwładnia to, co mówią o uposażeniu armii, sposób, w jaki byli rekrutowani, warunki, w jakich żyli. Najbardziej przerażają jednak opowieści matek, dla których synowie byli całym światem. Te historie paraliżują, pozostawiają ogromne piętno. Ich rozpacz jest niemożliwa do opisania i przyznam, że podczas słuchania nieraz połykałam łzy.
Skąd więc tytułowy cynk? Z tego materiału zbudowane były trumny żołnierzy, którzy nie wrócili z tej trumny żywi. Takie cynkowe trumny dostały z powrotem matki, często bez słowa wyjaśnienia i z prikazem milczenia.
Druga część reportażu to relacja z procesu sądowego, jaki wytoczyli autorce niektórzy z żołnierzy i niektóre z matek. Przerażające jest, jak daleko sięgnęła propaganda i manipulacja radziecka, jak bardzo straumatyzowane były rodziny poległych, że zdecydowały się na proces sądowy ze wszystkimi jego konsekwencjami.
Nie sposób czytać tę książkę bez refleksji na temat aktualnej wojny prowadzonej przez Rosję. Nie sposób nie wyciągać paraleli i wniosków....
Moja ocena: 6/6
Swietłana Aleksijewicz, Cynkowi chłopcy, tł. Jerzy Czech, czyt. Krystyna Czubówna, 312 str., Wydawnictwo Czarne 2015.
Może jej poszukam
OdpowiedzUsuń