Im więcej czasu mija od lektury tej książki, tym krytyczniej na nią patrzę. Zresztą nawet sięgając po nią, byłam nastawiona na lekturę raczej z rezerwą, bo cóż nowego można jeszcze napisać o niewolnictwie? Okazuje się, że jednak można. Whitehead (przy okazji to nazwisko w tym kontekście mnie zawsze zaskakuje) stworzył powieść, która bazuje na elementach fantastycznych. Tytułowa kolej podziemna, która była siecią pomocy zbiegłym niewolnikom, została przedstawiona jako autentyczny podziemny pociąg, który wywoził uciekinierów w bezpieczniejsze dla osób o czarnym kolorze skóry rejony.
Pasażerką tej kolei jest Cora, niewolnica w trzecim pokoleniu. Cora urodziła się na farmie brutalnego właściciela i ma nieszczęście być córką jedynej niewolnicy, której udało się z niej uciec. Gdy Cora za namową Ceasara decyduje się na ucieczkę, wzbudza w swoim właścicielu szczególną chęć złapania i jej ukarania. Whitehead opisuje kolejne przystanki ucieczki Cory, uwydatniając charakterystykę życia w poszczególnych stanach. Rodzinna Georgia Cory to oczywiście stan, gdzie niewolnictwo przyjmuje najgorszy wyraz. W przeciwieństwie do niej Karolina Południowa szczyci się bardzo humanitarnym podejściem. Osoby o czarnym kolorze skóry mieszkają w domach noclegowych, pracują, zarabiają. Tutaj panuje inny rodzaj niewolnictwa - protekcjonalne podejście do czarnych pod przykrywką edukacji i opieki. Lekarze proponują kobietom sterylizację, dyrektor muzeum pracę, w której Cora musi odgrywać sceny z życia niewolników, a ci podobno liberalni mieszkańcy traktują czarnych z wyższością. To pozornie dobre życie wcale nie jest życiem prawdziwie wolnym i dającym możliwość samostanowienia.
W Karolinie Północnej Cora się ukrywa i pociąga w nieszczęście osoby, które jej udzieliły schronienia. Podczas podróży przez kolejne stany obserwuje życie, katastrofy naturalne i podejście do byłych niewolników. Cały czas podąża za nią łowca niewolników, który za cel honoru postawił sobie złapanie kobiety, która wymyka mu się raz po raz.
Whitehead ukazuje wszelkie odcienie szarości, jakie towarzyszyły niewolnictwu, ale i ruchu abolicjonistycznemu, nie są to jednak odkrywcze informacje. Podobało mi się natomiast, że autor nie skupia się na brutalnych opisach okrucieństw zadawanych niewolnikom. Myślę, że każdy, kto interesuje się tą tematyką, przeczytał ich dość. Autor zaznacza takie sytuacje, nakreśla, resztę pozostawiając fantazji czytelnika.
Dlaczego więc ta książka nie wzbudziła mojego entuzjazmu? Nie zainteresowała mnie historia Cory, nie wzbudzała we mnie emocji - pewnie dlatego, że właściwie każda z postaci nakreślona jest dość neutralnie, bez głębszych emocji. Sam zabieg z koleją także do mnie nie trafił - choć jest on niewątpliwie nowatorski, to nie przepadam za takimi fantastycznymi chwytami w realistycznej przecież prozie.
Moja ocena: 3,5/6
Colson Whitehead, Kolej podziemna, czyt. Rafał Lisowski, 384 str., Wydawnictwo Albatros 2017.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz