Co się dzieje w tym krótkim momencie między śmiercią, a opuszczeniem ciała przez duszę? Nad tym zastanawia się Lindstedt, tworząc wizję miejsca, w którym spotkało się siedem kobiet. Amerykanka, Rosjanka, Senegalka, Brazylijka, Francuzka, Holenderka i Austriaczka nagle znajdują się w miejscu bez przestrzeni i granic - same zdezorientowane próbują sobie przypomnieć własny moment śmierci.
Lindstedt balansuje między relacją sytuacji w niebycie, a opisem doczesnego życia poszczególnych kobiet, czego nie czyni chronologicznie. Stawia raczej na fragmenty, wspomnienia, urywki. Niektórym bohaterkom poświęca więcej miejsca, jak na przykład Amerykance, innym mniej (Rosjanka). Te siedem kobiet nie mogłoby się bardziej różnić. Amerykanka była znaną performerką, artystką cierpiącą na anoreksję, Polina księgową i alkoholiczką, Senegalka piękną młodą kobietą niefortunnie wplątaną w przemyt, Francuzka nosiła bliźniaczą ciążę i tkwiła w niezbyt szczęśliwym małżeństwie z bardzo bogatym mężczyzną, Holenderka wegetowała ciężko chora na raka, odrzucona i uprzednio maltretowana przez syna, a Austriaczka dopiero co wchodziła w życie.
Oneiron to eksperyment literacki - Lindstedt bada opcje tego, co może się stać po śmierci. Robi to na płaszczyźnie treści, ale i formy. Są tu różne teksty - listy, ogłoszenia, fragmenty artykułów, rozmowy, odczyty, rozważania, są różne języki i różne sposoby narracji. Powieść zaczyna się zwrotem w drugiej osobie liczby pojedynczej, co już samo w sobie nie jest często spotykanym zabiegiem, a potem będzie jeszcze bardziej ciekawie. Przyznam, że potrzebowałam trochę czasu, zanim się zorientowałam, o co chodzi w treści i do czego (mniej więcej) autorka zmierza.
Oneiron to nierówna powieść. Są tu fragmenty fantastyczne, ale i dłużyzny. To odczucie będzie jednak pewnie zależeć od zainteresowań konkretnej osoby. Niektóre życiorysy uznałam po prostu za ciekawsze od innych. Punkt ciężkości leży na losach Amerykanki i właśnie tu sporo było dłużyzn - autorka cytuje w całości jej list czy wykład, które same w sobie są ciekawe, ale w pewien sposób wybijają z rytmu. Zresztą stawianie na różne formy jest zaletą i wadą - urozmaica powieść, ale też zbacza z tropu. Nie do końca też doszukałam się sensu wprowadzania aż tylu dygresji - czasem miałam wrażenie, że autorka chce w jakiś sposób się popisać własną elokwencją.
Nie żałuję jednak lektury, powieści o kobietach zawsze mnie interesują, a eksperymenty formalne ciekawią. Lindstedt zachwyciła mnie jednak najbardziej zakończeniem - ostatni rozdział jest świetny i treściowo i formalnie, dobrze podsumowuje całą powieść i spina wszystkie opowieści klamrą. Oneiron nie będzie jednak książką dla każdego - to raczej powieść dla osób gotowych na eksperyment literacki i odrobinę fantazji.
Moja ocena: 4/6
Laura Lindstedt, Oneiron. Fantazja o kilku sekundach po śmierci, tł. Sebastian Musielak, 480 str., Wydawnictwo Poznańskie 2021.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz