Przyznam, że nigdy nie czytałam tej książki, ani nie widziałam filmu. Jakimś przypadkiem ominęła mnie ta klasyka science-fiction. Jako że nie znałam treści, miałam podczas lektury świetny element zaskoczenia, a i z ciekawością śledziłam akcję. Jesteśmy w dalekiej przyszłości. Para wybrała się na wycieczkę w kosmos i podczas odpoczynku zauważa butelkę dryfującą w przestrzeni. Okazuje się, że w środku jest długa opowieść z przeszłości. Pewien mężczyzna relacjonuje swoją wyprawę statkiem kosmicznym na położoną wiele lat świetlnych od Ziemi gwiazdę Betelgezę, która okazuje się bardzo przypominać naszą planetę. Po wylądowaniu naukowcy orientują się, że na Betelgezie rządzą małpy, a ludzie są na poziomie ewolucyjnym tych zwierząt na Ziemi. Małpy żyją w miastach i prowadzą badania naukowe, oczywiście na ludziach.
Głównemu bohaterowi udaje się zyskać uwagę jednej z badaczek, która jako pierwsza uwierzyła, że on potrafi mówić i rozumować. Tych dwoje oraz partner kobiety zagłębiają się nad badaniami - każdemu przyświeca inny cel, ale łączy ich pasja i chęć zrozumienia, jak rozwinęła się cywilizacja małp. Nie napiszę nic więcej o treści, bo być może wśród was jest więcej osób, które nie znają tej powieści - nie chcę zepsuć efektu zaskoczenia! Dla mnie zakończenie było bardzo niezwykłe i przewrotne.
Co mi się podobało w tej powieści? Rozważania na temat istoty człowieczeństwa - przywiązanie do mowy jako oznaki inteligencji, ale i poszukiwanie tego elementu, które czyni nas istotami rozumnymi, tego punktu przełomowego, który decyduje o być lub nie być cywilizacji. Świetnie też były opisane eksperymenty na ludziach, które oczywiście siłą rzeczy wywołały refleksje na temat tego, co my robimy ze zwierzętami, a zwłaszcza z małpami.
Oczywiście można tę książkę także krytykować, szczególnie za obraz kobiet, ale ja jestem skłonna tu odpuścić, bo dla mnie ta wizja jest spójna, odpowiada czasom, w których powstała i tworzy ciekawą klamrę narracyjną.
Polecam!
Moja ocena: 5/6
Pierre Boulle, Planeta małp, tł. Agata Kozak, czyt. Janusz Zadura, 250 str., Wydawnictwo ArtRage 2023.
Film, ten z lat 60., to jest bardzo luźna wariacja na temat powieści i byłem rozczarowany książką, gdy ją pierwszy raz czytałem lata temu z filmem w pamięci. Zero pościgów, ucieczek, eksploracji malowniczych ruin itepe. Ciekawe, że krytyka zgnuśnienia ludzkości zachowała aktualność, najwyraźniej niewiele się zmieniliśmy przez lata.
OdpowiedzUsuńNie mam najmniejszych wątpliwości, że ludzkość się nie zmieniła i nie zmieni.
UsuńTo bez wątpienia. Uderzające, że w zasadzie nie straciła na aktualności. Kiedyś tylko baliśmy się małp, a teraz raczej AI.
Usuń