poniedziałek, 26 sierpnia 2024

"Demon Copperhead" Barbara Kingsolver

 


Kingsolver opisując problemy mieszkańców hrabstwa Lee w Appalachach, wzorowała się, jak nie trudno się domyślić, na klasyku Charlesa Dickensa. Demon jako współczesny David rodzi się w warunkach urągających jakiejkolwiek higienie – jego osiemnastoletnia matka jest naćpana i wydaje dziecko na świat na brudnej podłodze przyczepy, w której mieszka. Życie małego Damona mimo że naznaczone opieką nad niewydolną matką ma jakieś znamiona radości, dzięki Peggotom mieszkającym po sąsiedzku. Ta wątpliwa sielanka kończy się, gdy matka związuje się z typem, który zabiera się za wychowanie jej i Demona. To wychowanie kończy się śmiercią matki i umieszczeniem chłopca w rodzinie zastępczej. I tak zaczyna się niekończąca się gehenna chłopca, który przekazywany jest z jednych rąk do drugich, wszystkich równie niechętnych do okazania mu miłości. Ale to nie niewydolność pieczy społecznej jest głównym tematem tej książki, a masowe uzależnienie od leków przeciwbólowych bazujących na opioidach. Obszar, w którym dorastał Damon został szczególnie dotknięty tym problemem i wydaje się, że trudno tam znaleźć kogokolwiek, kto nie miał styczności z jakimkolwiek narkotykiem.

Autorka na ponad sześciuset stronach opisuje cała gamę tematów – sieroctwo, niewydolność systemu opieki społecznej, przemoc, nałóg, homoseksualizm, opiekę nad terminalnie chorą osobą, wykorzystanie itd., itp. Uporczywe trzymanie się dickensowskiego pierwowzoru jednak jej nie służy. Postaci, które od niego odbiegają i są własną kreacją Kingsolver są lepiej naszkicowane i bardziej wyraziste. Tak, Damon Copperhead to zdecydowanie pageturner, ale nie bez wad. Sporo tu dłużyzn, a nawet nieścisłości fabularnych, zbyt duże nagromadzenie nieszczęść w jednej postaci, a co za tym idzie zobojętnienie czytelniczki. Brak tu bowiem napięcia, punktu kulminacyjnego (co przy tak długiej powieści byłoby jednak ważne), które zastąpione są relacją z kolejnych pogrążających Damona wydarzeń. 

Copperhead opisuje swoje życie z dużą autoironią, co naddaje tej narracji lekkości i dystansu, a zarazem zapewne miało uwypuklać grozę jego dzieciństwa (u mnie się nie sprawdziło), sam zabieg jednak mi się podobał. Tutaj ogromne brawa dla Kai Gucio za świetny przekład. Duży plus także za informacje o Melungeonach, o których wcześniej nie wiedziałam zupełnie nic. 

Czy czytać Demona? Tak, warto, ale bez oczekiwania fajerwerków i z gotowością na pewne dłużyzny, zwłaszcza pod koniec. Warto też traktować tę książkę jako bazę do dalszych lektur – zwłaszcza tych reportażowych. We mnie, wbrew oczekiwaniom, nie wzbudziła niestety głębszych emocji. 

Moja ocena: 4/6

Barbara Kingsolver, Damon Copperhead, tł. Kaja Gucio, 608 str., Wydawnictwo Filia 2023.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz