Chambers stworzyła świat w przyszłości, po erze robotów, gdy ludzkość stawia na dobroć i spokój, żyje w harmonii z naturą, ekologicznie i w poszanowaniu zdrowia psychicznego. Dex są mnichem herbacianym, które wędrując od wioski do wioski, serwują najlepsze napoje. Pewnego dnia jednak wyruszają w góry, w tereny niezamieszkałe, odległe i nieznane. Ich celem jest odnalezienie głębszego sensu w życiu, zrozumienie istoty egzystencji. Po drodze, niespodziewanie, spotykają robota, który jest pozostałością ery robotów i pragnie zrozumieć ludzi. Od tego momentu powieść wypełniają rozmowy – w większości urocze i w pewien sposób krzepiące. Robot dzięki swojej niewiedzy skłania Dex do przemyśleń i autorefleksji. Te dialogi są w pewien sposób filozoficzne, skłaniające do myślenia i przewartościowania swoich poglądów.
Ta dystopia jest krzepiąca, daje nadzieję na przyszłość, pokazując, że godne życie będzie możliwe. To jednak książka z wyraźnym morałem, w pewnym sensie pouczająca. Jako że Chambers poświęca dość mało miejsca budowaniu świata, a więcej moralizatorstwu, odbieram tę książkę bardziej jako powiastkę filozoficzną. To powieść dla osób szukających spokoju, wrzucenia na luz, odpuszczenia, czyli dla mnie, ale przyznam, że sama narracja mnie nie zauroczyła. Owszem doceniam pomysł i konstrukcję postaci, ale brakuje mi szerszego opisu świata. Nie wykluczam jednak, że sięgnę po kolejny tom, bo mam wrażenie, ze warto dać tej autorce szansę.
Moja ocena: 4/6
Becky Chambers, Psalm dla zbudowanych w dziczy, tł. Robert Kędzierski, Anna Krochmal, 184 str., Wydawnictwo Insignis 2024.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz