Trzydziestoletnia kobieta, matka trójki dzieci, mieszka wraz z rodziną na wielkiej farmie, daleko od innych gospodarstw i rodziny. Gospodarstwo dobrze idzie, dzieci są udane, pomocnicy świetnie się sprawują – mogłoby być idyllicznie, ale nie jest. Matka jest ofiarą przemocy, mąż ją dręczy, bije i wykorzystuje. Dowiadujemy się tego jednak między wierszami. Kobieta zapewne długo znosi i wypiera to traktowanie, a jako że śledzimy jej tok myśli, to dowiadujemy się o tych czynach mimochodem, między myślami o praniu, dzieciach, sprzątaniu. Widzimy jednak, że zarówno ona jak i dzieci, chodzą wkoło męża i ojca na paluszkach, starają się go nie rozdrażnić i unikają kontaktu.
Lafon nie pisze tu o niczym wprost, lecz sygnalizuje – bo kobieta boi się weekendów, gdy nie ma pomocników, przy których mąż się hamuje, bo czeka ze sprzątaniem, by nie obudzić męża z drzemki, bo szykuje dzieci na błysk na weekend, gdy odwiedzają jego rodzinę. Wiemy, że jej ojciec przed zawarciem małżeństwa wiedział, jakim człowiekiem jest przyszły mąż. Mąż, który wrócił do Francji z wojny w Maroku, gdzie złapał ciepłą posadkę i spędzał czas z kochanką.
Francuzka przedstawia w tej powieści trzy perspektywy – najdłuższą żony, krótką męża i bardzo krótką jednej z córek, która zapewne miała stanowić klamrę i wyjaśnienie tytułu. Niestety moim zdaniem ten zabieg się nie udał, a te dwie perspektywy niewiele wnoszą do kompozycji, ale i treści.
Ciekawy jest natomiast aspekt czasowy. Para wzięła ślub w 1959 roku, a kobieta decyduje się na ujawnienie przemocy w 1967 roku – okresie przemian społecznych we Francji, początku emancypacji kobiet i po dekolonializacji. Czytam więc tę powieść jako dokument tych czasów i tych przemian, lekko w stylu Annie Ernoux.
Mimo że nie jest to do końca satysfakcjonująca lektura, to jednak monolog żony robi wrażenie, a Lafon uwodzi zręcznym piórem.
Moja ocena: 4,5/6
Marie-Hélène Lafon, Źródła, tł. Agata Kozak, 184 str., Wydawnictwo Literackie 2023.

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz