Szukając książki z Samoa, trafiłam na tę, chyba najpopularniejszą pozycję z tego wyspiarskiego kraju. To opowieść z perspektywy nastolatki o imieniu Alofa, której imię oznacza miłość i niesie ze sobą ważne dla tego kraju przesłanie. Autorka przedstawia w wielu luźnych epizodach okoliczności dorastania w niewielkiej wiosce, między oczekiwaniami, tradycjami i zakazami. Wraz z przyjaciółkami odkrywają swoją kobiecość i seksualność, wabi je postęp i nowoczesność, ale wciąż są niewolnicami tradycji i lokalnych wierzeń.
Figiel stworzyła książkę bardzo różnorodną, bez wyraźnej linii fabularnej. Można w niej wyróżnić rozdziały fabularne, które opowiadają perypetie Alofy, czy to z przyjaciółkami, czy w szkole, czy pierwsze doświadczenia seksualne, ale i historię jej rodziców i rodzeństwa. Przeplatane są one rozdziałami-anegdotami – w nich Figiel opowiada o innych mieszkańcach wioski, członkach rodzin, ale i o białych, którzy sprowadzili się na Samoa, by zostać nauczycielami czy by wprowadzać postęp lub wżenili się w lokalne klany. Trzecia grupa rozdziałów to opis samoańskich legend i wierzeń. Wszystkie te rozdziały przetykane są obficie wyrażeniami w lokalnym języku, w zrozumieniu których pomaga słowniczej na końcu książki. Figiel postawiła także na różnorodny język – są tu dialogi, poetycka proza, legendy pełne barwnych opisów, wyliczanki, impresje, nawet teksty przypominające eseje.
Taki kalejdoskop stylów i treści nie ułatwia lektury, mnie bardzo wybijał z rytmu, a fragmenty z legendami były ciężkostrawne. Ta książka będzie na pewno perełką dla kogoś, kto dzieli doświadczenia z Alofą, kto rozumie okoliczności jej dorastania, dla mnie była dość egzotyczna i niosła ze sobą przede wszystkim funkcję poznawczą.
Moja ocena: 4/6
Sia Figiel, Alofa, tł. Alexandra Bröhm, 252 str., Unionsverlag 2001.

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz