Bardzo byłam ciekawa wyniku mariażu Krajewskiego i Czubaj. Niestety nie podobało mi się tak, jak kryminały z Mockiem w roli głównej.
Tutaj mamy Jarosława Patera - nadkomisarza z Gdańska, lubiącego pokera i muzykę purystę językowego. Pater prowadzi śledztwo, od którego został odsunięty na własną rękę. W eksluzywnym domu starców pod Gdańskiem zostaje zamorodwany i oskalpowany jeden z pensjonariuszy, a kolejny ginie. Gdy Pater zaczyna prowadzić śledztwo okazuje się, że oskalpowany pensjonariusz tylko pozornie był staruszkiem poruszającym się na wózku inwalidzkim, a dyrektor domu seniora to podejrzany gość. Do tego całą sprawą zaczyna interesować się ABW, która niezbyt delikatnie pozbywa się Patera ze śledztwa. Autorzy zahaczają o antropologię, skandynawistykę, okaleczanie - tematyka ciekawa, choć dla mnie mogłaby być bardziej rozbudowana.
Zastanawiałam się czego mi brakowało. Po pierwsze oczekiwałam podświadomie stylu Krajewskiego, a jednak (co nie powinno naturalnie dziwić) w tym kryminale widać inne pióro. A po drugie myślę, że wyjątkowość kryminałów Krajewskiego wynika w sporej części z faktu umiejscowienia ich w latach przedwojennych. Współczesność "Alei samobójców" nie miała dla mnie już tego uroku.
Mimo to chętnie przeczytałabym kolejny kryminał tego duetu, niestety na razie go nie mam:(
Marek Krajewski, Mariusz Czubaj, Aleja samobójców, 283 str., WAB
Powiem Ci, że "Róże cmentarne" są lepsze. Z książki na książkę K&Cz są lepsi we wspólnym pisaniu. Jeśli powstanie trzecia część "przygód" Jarka Patera, z pewnością będzie najlepsza. :) Nabierają wprawy i ich współpraca ma już ręce i nogi ;)
OdpowiedzUsuńMatyldo jak uda mi się pożyczyć albo tanio kupić to bardzo chętnie "Róże" przeczytam.
OdpowiedzUsuńKilka dni temu skończyłem cztać "Aleję" - wg mnie całkiem niezłe, kryminalne czytadło na wakacje.
OdpowiedzUsuńTrochę się zdziwiłem, że Krajewski w duecie wypada lepiej niż solo. Ale, to tylko moja subiektywna opinia.