Wilhelm jest życiowym nieudacznikiem - nie skończył studiów, nie wyszła mu kariera aktorska, rozpadło się jego małżeństwo, nie ma przyjaciół, nie ma perspektyw, nie układają mu się stosunki z ojcem. Ale właśnie do starego ojca zwraca się o pomoc finansową.
Czytelnik poznaje Wilhelma i jego typowy dzień, który spędza na śniadaniu w kawiarni, rozmowach, podejrzanych spekulacjach giełdowych, które z pewnością nie przyniosą zysku oraz na użalaniu się nad sobą. Nie znalazłam tu zapowiadanego przez wydawcę komizmu, każda strona pełna jest w moim odczuciu tragizmu i beznadziei, braku pomysłu na życie i samoużalania się. Nie polubiłam Wilhelma nic a nic - spodobała mi się za to postawa jego ojca. Trudno mi w tej niewielkiej książeczce doszukać się głębszego przesłania - odbieram ją jako szkic psychologiczny postaci Wilhelma oraz jako szkic wielkiego miasta - Nowy Jork obecny jest bowiem na kartach powieści.
Myślę, że sięgnę po szerszy utwór Bellowa, bo po "Korzystaj z dnia" trudno mi sobie stworzyć portret tego noblisty.
Saul Bellow, Korzystaj z dnia, tł. Andrzej Nowicki, 164 str., Czytelnik.
Mogę polecić "Przypadki Augie'ego Marcha". Mnie bardzo się podobały, choć może nie od pierwszych stron.
OdpowiedzUsuńDziękuję, już notuję.
OdpowiedzUsuńW podobny sposób wielu ludzi odbiera książkę Salingera Buszujący w zbożu. Myślę, że dopiero po którymś z rzędu przeczytaniu danej książki można wyrobić sobie zdanie, a jeśli nie, znaczy to tylko tyle, że nie utrafiła w nasz gust. Tak już jest :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam ciepło :)