czwartek, 13 stycznia 2011

"Gottland" Mariusz Szczygieł


Od dawna bardzo chciałam przeczytać tę książkę, bo cenię reportaże pana Szczygła, które znam z Dużego Formatu. Reportaże zresztą czytam pasjami i należę do grona wielbicieli DF. Wdzięczna jestem więc Kwiecience za pożyczenie książki.

Mimo że teksty Szczygła czytałam uleciało mi wiele szczegółów i z ogromną przyjemnością zagłębiłam się w lekturze. Czym więc zachwycił mnie Polak piszący o Czechach?

Dzięki dobremu znajomemu Czecho-Słowakowi (w autentycznym tego słowa znaczeniu) interesowałam się Czechami już wiele lat temu, co więcej zdarzyło mi się nawet przez bodajże dwa semestry uczyć języka czeskiego. Niestety miałam pecha trafić na niezbyt dobrą nauczycielkę, ale to już inna opowieść:) Tym chętniej czytałam o największym pomniku Stalina w Europie, o losach Marty Kubišovej, o kafkárnie, o Karelu Gotcie, Karcie 77 i Antykarcie, o wpływie Szwejka na Czechów czyli o istocie czechizmu. Czy też może o tym jak Szczygieł Czechów i ich czeskość widzi.

Szczygieł jest bardzo skrupulatny, w jego tekstach aż roi się od szczegółów i szczególików. Wszak każdy z nich może być istotny. Mistrzostwem świata jest dla mnie konstrukcja reportaży. Autor przeplata wątki, łączy nieporównywalne, zestawia pozornie niezwiązane ze sobą fakty. Poszukuje on drugiego dna, stara się dotrzeć do sedna czeskiej natury ale nie podaje gotowych rozwi ązań na tacy. Nie muszę dodawać, że jego reportaże to materiał do wielu własnych przemyśleń.
Zdumiewającym jest jak odmiennie rozwijał się komunizm w Czechach i jak różne od polskiegi podejście do życia mają Czesi. Naprawdę warto bliżej poznać naszych południowych sąsiadów, zwłaszcza, że Szczygieł pisze po mistrzowsku.

Moja ocena: 5/6

Mariusz Szczygieł, Gottland, 242 str., Czarne

16 komentarzy:

  1. O Karelu Gocie to jest historia... o Bacie też mi się podobało...

    fajna książka

    OdpowiedzUsuń
  2. Naprawdę uczyłaś się czeskiego? Zazdroszczę :) Ja właśnie zamierzam zacząć, ale bez nauczyciela, na własną rękę, i nie wiem, jak mi to wyjdzie...

    "Gottland" mnie też się bardzo podobał. Cenię go przede wszystkim za to, że był dla mnie łatwo przyswajalną lekcją historii Czech - kraju, który od pewnego czasu mnie fascynuje i chciałabym wiedzieć o nim jak najwięcej. Żałuję tylko, że przeczytałam tę książkę dopiero po mojej wizycie w Pradze. Siedziałam na wzgórzu, gdzie kiedyś stało to wielkie monstrum z żelazobetonu - pomnik Stalina, i byłam zupełnie nieświadoma...

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Raf ale Gott przez dwa "T" więc chyba jednak Gotcie?
    Racja o Bacie dobry reportaż bardzo.

    Naio, ja tak samo w Pradze byłam już dawno temu i naturalnie przed przeczytaniem i nieświadoma pomnika. Naprawdę uczyłam się, mam jeszcze materiały i podręczniki.

    OdpowiedzUsuń
  4. Moja ochota na książki Szczygła zwiększa się coraz bardziej:) Nie wiem kiedy ale z pewnością będę chciała sięgnąć po jego książki...

    OdpowiedzUsuń
  5. Zastanawiałam się czy ją przeczytać i teraz coraz bardziej jestem na tak ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. To była moja pierwsza i jak dotąd jedyna (ale z pewnością nie ostatnia) książka o Czechach. Podczas lektury zorientowałam się, jak strasznie mało wiem o tym kraju. Uderzyła mnie spora dawka smutku i jakiejś takiej bezradności, wyzierająca z "Gottlandu". Zgadzam się, że Szczygieł pisze pierwszorzędnie i tak dojrzale. Jego pisarstwo to też było wielkie zaskoczenie, bo pamiętałam go jedynie z jakiegoś pajacowatego tokszoł. A tu taka niespodzianka.

    OdpowiedzUsuń
  7. A nie, zmyślam - czytałam przecież jeszcze znakomitą książkę o Vaclavie Havlu "Tylko krótko proszę!" Świetna książka o świetnym człowieku, cały czas mam w planach powrót do niej i jak tylko znajdę czas, to to zrobię.

    OdpowiedzUsuń
  8. U mnie też czeka na półce...

    OdpowiedzUsuń
  9. cieszę się, że Ci się podobało :))

    OdpowiedzUsuń
  10. Od dawna mam w planach zapoznanie się z Panem Szczygłem, chociaż Czechy nie wywołują we mnie żadnych sentymentalnych wspomnień, ani jako takie, mnie nie fascynują.
    Oby było to spotkanie udane, tak jak w Twoim przypadku.

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Paulo zachęcam:)
    Bujaczku koniecznie!
    Agawo mnie też ten talkshow skrzywił obraz Szczygła, dopiero poprzez reportaże w DF poznałam go jako pisarza/dziennikarza. Tej ksiązki nie znam, jesli na nią trafię, przeczytam.
    Bibliofilko miłej lektury!
    Kwiecienko serdecznie dziękuję!
    Claudette jestem przekonana, że będzie.

    OdpowiedzUsuń
  12. Pomnik Stalina, Karel Gott, Bata -obuwnicze imperium, losy aktorki Lidy (?)... miło przypomnieć.
    Dołączam do fanów Mariusza Szczygła.
    I chwała mu za szerzenie czechofilii.

    Prawie w ciemno można sięgnąć po nowy zbiór - "Zrób sobie raj". Prawie, bo pierwsze recenzje, które do mnie dotarły, potwierdzają, że warto.

    O Czechach czytać, nigdy nie nudno...
    Ja mile wspominam teksty Aleksandra Kaczorowskiego, quasi reportaże, trochę mini eseje: "Praski elementarz" (z dużą dawką literatury: jest o Hrabalu, Kunderze, Kafce...)

    Pozdrawiam!
    ren

    OdpowiedzUsuń
  13. Mnie porwała historia Baty. Lubię Szczygła, a na półce już czeka kolejna jego książka :)A'e polecam też Surosza, jego "Pepiki" to świetny zbiór portretów i kawał czeskiej historii.

    OdpowiedzUsuń
  14. Mnie również "Gottland" bardzo się podobał, a zwłaszcza tekst o pomniku Stalina i "Film się musi kręcić". Dotychczas Czechy kojarzyły mi się ze Szwejkiem i knedlikami, a Szczygieł pozwolił mi trochę bliżej przyjrzeć się temu krajowi i chyba mnie zafascynował, bo tuż po "Gottlandzie" przeczytałam "Zrób sobie raj" (gorąco polecam),a teraz czaję się na "Pepiki".
    Szczerze zazdroszczę nauki czeskiego, ten język zawsze mnie pozytywnie nastrajał. :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Tamaryszku nie znam tej pozycji, zapamiętam tytuł.
    Magu dziękuję za polecenie tej ksiązki, poszukam.
    Elsho mnie czeski też pozytywnie nastraja:)

    OdpowiedzUsuń
  16. Właśnie czytam tą książkę! Jestem zachwycona... także.

    OdpowiedzUsuń