czwartek, 20 stycznia 2011

"Urania" J.M.G. Le Clézio


Jak to dobrze, że to nie była moja pierwsza książka Le Clézio. Z pewnością nigdy nie sięgnęłabym już po inne jego tytuły. Tymczasem dwie poprzednie powieści noblisty (recenzje tu i tu) bardzo mi się podobały. Na ich tle "Urania" wypada niestety blado.

Daniel Sillitoe - francuski geograf - przybywa do Emporio. Jest to miejsce, gdzie spotykają się naukowcy, przede wszystkim antropologowie, by wspólnie przeprowadzać badania, wygłaszać odczyty i korzystać z wymiany doświadczeń. Daniel już w pierwszych dniach nie znajduje z nimi wspólnego języka. Antropologowie reprezentują bardzo ambiwalentny stosunek do ludności, zamieszkującej Dolinę. To przede wszystkim biedota, dziewczyny, które się prostytuują, dzieci, przeczesujące wysypiska śmieci, kobiety pracujące od świtu, do nocy na plantacjach truskawek. Geografa zafascynowała pobliska osada zwana Campos - jest to miejsce zamieszkane przez grupę ludzi, którzy stworzyli odrębną wspólnotę, z własnymi zasadami, językiem, na której czele stoi Doradca. Poznany w autobusie Rafael przybliża Danielowi życie we wspólnocie.
Le Clézio wprowadza jeszcze trzeci wątek w swojej powieści - Daniel poznaje Portorykankę Dalię, z którą się czasowo związuje. Dalia tęskni za swoim trzyletnim synkiem, który pozostał pod opieką ojca-rewolucjonisty.

Mnogość wątków w tej przecież dość szczupłej objętościowo książce zdecydowanie jej nie służy. Tytułowa Urania, którą ma być Campos, spada do wątku pobocznego. Chętnie dowiedziałabym się więcej o jej mieszkańcach, o ich motywach zamieszkania we wspólnocie, o ich życiu codziennym. Pozostałe wątki również aż proszą się o rozwinięcie.
Ponownie zachwycił mnie język Le Clézio - długie ale zgrabne zdania, świadczące o coraz rzadziej spotykanej umiejętności niespiesznego opowiadania, którą tak bardzo cenię.

"Uranii" nie polecam więc, ale nie zrażajcie się do Le Clézio, bo naprawdę warto sięgnąć po innego jego powieści.

Moja ocena: 3/6

J.M.G. Le Clézio, Urania, tł. Zofia Kozimor, 238 str., PIW.

10 komentarzy:

  1. Muszę przyznać,że "Urania" była pierwszą powieścią Le Clézio, jaką przeczytałam. Byłam pod wrażeniem stylu i głębi przemyśleń autora, ale na tym moja przygoda z jego twórczością zakończyła się definitywnie. Jestem więc potwierdzeniem teorii, od której rozpoczyna się Twoja recenzja. :)
    Czas zweryfikować moje uprzedzenia.

    OdpowiedzUsuń
  2. Po Le Clezio sięgać nie zamierzałam (chociaż przeczytam jeszcze te recenzje książek, które polecasz i przemyślę sprawę), natomist cieszy mnie bardzo nowe wydanie "kobiety z wydm":)

    OdpowiedzUsuń
  3. Czytałam ''Oniszta" bardzo mi się podobała ze względu na klimat, atmosferę i język.

    OdpowiedzUsuń
  4. W czwartek dodałam recenzję "Afrykanina" i była to pierwsza książka Le Clezio jaką przeczytałam. Z przyjemnością sięgnę po jego kolejne powieści, choć chyba "Uranię" zostawię sobie na koniec ;) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  5. Lirael zachęcam do weryfikacji:)
    Izo przemyśl, IMO warto.
    Moniko może więc po nią tez sięgnę.
    Kasandro widziałam Twoją recenzję, wygląda, że Urania to wypadek przy pracy.

    OdpowiedzUsuń
  6. Marieke9:40 AM

    Uważam, że „Urania” jest jedną z najbardziej skończonych i przemyślanych książek Le Clézio. To subtelnie skonstruowana powiastka filozoficzna, przykład pisania nie wszerz, lecz w głąb.
    Claude Lévi-Strauss powiedział kiedyś, że Zachód stworzył etnologię właśnie wtedy, gdy zapamiętale niszczył przedmiot badań etnologii. W „Uranii” Le Clézio uświadamia nam, że Zachód zaczął tworzyć utopie w momencie, gdy niszczył społeczności, które stały się podstawą utopii. Indiańskie ludy nie mogły przetrwać inaczej niż jako przedmiot naszych badań bądź naszych marzeń. Pokazując, że struktura społeczna wypracowana przez inne kultury staje się w obrębie naszej niemożliwym ideałem, ,„Urania”, podobnie jak cała twórczość Le Clézio, stawia pod znakiem zapytania wartości Zachodu. Trudno przy tym nie pomyśleć, że przedstawiając Campos, pisarz wciąga nas w pułapkę, aby tym mocniej obnażyć nasze przesądy. Nazywając bowiem tę społeczność utopią, „bujdą, naiwną wizją, baśnią dla starszych dzieci” (powtarzam niewybredne argumenty niektórych polskich recenzentów), podkreślamy własną ślepotę. Przekonani o naszej doskonałości, nieskłonni do refleksji, nie wiemy i nie chcemy wiedzieć, czym naprawdę były ludy starte z powierzchni ziemi przez kolonialną ekspansję Zachodu, a których niedobitki próbują stworzyć społeczność Campos.
    „Urania” nie jest żadnym potknięciem Noblisty. To książka prawdziwie dojrzała, cudownie skończona, z porażającą przenikliwością przedstawiająca paradoksy Zachodu. A przy tym pełna poezji. Jakże pięknie opisana jest duchowa unia człowieka z całym stworzeniem podczas święta „Patrzenie w niebo”. Jakże przejmujący hołd oddaje pisarz ludziom, którzy w sercach nosili mapę nieba, a na twarzach malowali drogi gwiazd. Ludziom, którzy posiadali zarówno imponującą wiedzę, jak i mądry sceptycyzm pozwalający zachować do owej wiedzy zbawienny dystans.
    Pozdrawiam. Marieke

    OdpowiedzUsuń
  7. Marieke dziękuję za te ciekawe uwagi i przybliżenie mi tła powieści Le Clezio. Ja bym jej jako powinięcie nogi autora nie oceniała może, ale w porównaniu z dwoma pozostałymi, które czytałam, zdecydowanie najsłabiej do mnie trafiła. Ale ja też w utopijnych klimatach nienajlepiej się czuję. I nadal chętnie przeczytałabym bardziej rozbudowane opisy Uranii.

    OdpowiedzUsuń
  8. Anonimowy12:37 PM

    Niestety po raz pierwszy z twórczością J.M.G. Clezio spotykam się z właśnie z Uranią. To było koszmarne czytać tą książkę, nie mówię że nie ma w niej ciekawych przemyśleń, głębszych wartości. Mimo wszystko nie mogłam sie doczekać kiedy skończę ją czytać, a zajęło mi to prawie miesiąc. Ale postaram się, dzięki Twojej recenzji nie zrażać się do innych utworów pana Clezio i przeczytać inne jego książki.

    OdpowiedzUsuń
  9. Sayuri naprawdę zachęcam do dania kolejnej szansy Le Clezio:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Marieke napisał w komentarzu powyżej wszystko to co chciałam sama napisać:) Nic dodać nic ująć:)

    OdpowiedzUsuń