Kolejna niezbyt udana lektura. Jak dobrze, że książki słuchałam, inaczej pewnie bym jej nie doczytała. A tak zajęła mi dwa dni czyli cztery trasy do i z pracy. Na domiar złego nie przypadł mi do gustu lektor, nagranie zresztą pochodziło z roku 1961 i było dość ciche, co mi znacznie utrudniało słuchanie i działało na mnie jednozcznacznie usypiająco.
Główny bohater, młody dziennikarz przymiera głodem. I niby podejmuje wiele działań, by tę sytuację zmienić ale wszystkie są jakieś takie, hmm, niemrawe. Niby pisze artykuły, niby zastawia kolejne części dobytku, m. in. ubrania, niby szuka pracy, ale nic mu nie wychodzi. Albo pieniądze daruje innym albo roztrwania, ale wciąż próbuje zachować fasadę i wygląd osoby całkiem dobrze sytuowanej.
W pewnym momencie spostrzega, że już mu się to nie udaje - chudy, zmarznięty i obdarty liczy się każdego dnia z utratą wynajmowanego pokoju, a jego myśli krążą tylko wokół tematu zdobycia pożywienia. Nawet nieudolnie nawiązany kontakt z pewną dziewczyną kończy się fiaskiem. Trudno wykrzesać choć odrobinę sympatii to dziennikarza i nawet biorąc pod uwagę, że na racjonalność jego działań ma wpływ przejmujący głód, za nic nie mogłam wykrzesać odrobiny zrozumienia dla jego zachowania. Stosunkowo łatwo wzbudzić we mnie współczucie, ale nawet na tyle mnie nie było stać:( Słuchałam jak młody mężczyzna szuka pożywienia, szuka miłości, szuka zrozumienia i nie dziwiłam się, że nie potrafi ich odszukać.
Czytając najsłynniejszą powieść noblisty nie sposób uniknąć przemyśleń na temat zasadności przyznania tej nagrody. Na pewno nie są to rozważania podparte gruntowną wiedzą, raczej refleksje zwykłego czytelnika - jak się pewnie domyślacie, nie mogłam znaleźć w Głodzie ani jednego punktu, który w moich oczach windowałby Hamsuna do tego szacownego grona.
Moja ocena: 3/6
Knut Hamsun, Hunger, tł. S. Angermann, J. Sandmeier, 368 str., Hörbuch Hamburg.
Książkę przeczytałam w ramach wyzwania:
A miałaś ochotę walnąć bohatera w ucho, żeby oprzytomniał? Pamiętam, że wieki temu on mnie koszmarnie irytował, do rękoczynów wręcz:P
OdpowiedzUsuńMiałam i to nie raz. Okropny był i tyle!
UsuńGłodem przymierał, ale do roboty nie poszedł. Ech, inteligenci:D
UsuńNo jak nie, starał się przecie, nawet kamizelkę zastawił i podanie wysłał, tylko mu się data pomyliła...
UsuńAle do łopaty się nie wziął:P
UsuńNo gdzie, rady by nie dał, słaby był, bo głodny. A najgorsze ten artykuł sam powstac nie chciał, wena opuściła...
UsuńAle zanim się jeszcze tak wygłodził mógł pracować:P No dobra, już się faceta nie czepiam:)
UsuńA ja książkę wspominam pozytywnie, choć czytałam bardzo dawno i właściwie wyparowało mi z głowy wszystko prócz wrażeń. :)
OdpowiedzUsuńI dobrze, nie wszyscy muszą być tacy krytyczni, jak ja:)
Usuń"Głodu" jeszcze nie czytałam chociaż go mam. Czytałam natomiast Wiktorie, o której pisałam na swoim blogu.
OdpowiedzUsuńWidziałam recenzję na blogu wyzwaniowym:)
UsuńNie odebrałam tej książki negatywnie. Te naturalistyczne opisy głodu, zmian jakie czyni w człowieku wynikały z osobistych doświadczeń Hamsuna, który niejednokrotnie głodował w latach młodości. A to uporczywe trzymanie się "inteligenckości", proby zarabiania na życie piórem kojarzyło mi się z rozpaczliwą walką o godność. Inna sprawa, że chyba na początku bohater próbował dostać pracę bodaj w straży pożarnej, ale bez efektu, a potem było już coraz gorzej...
OdpowiedzUsuńNiby to wszystko wiem, wiem o wątkach autobiograficznych, mimo to nie mogłam się przekonać do bohatera.
UsuńNie lubię takiej tematyki, trzymam się od niej tak daleko jak tylko się da. Wygląda na to, że w tym wypadku dobrze robię :)
OdpowiedzUsuńJa poniekąd przymusowo po Hamsuna sięgnęłam, nie żałuję jednak.
UsuńTo książka, do której od lat się przymierzam, ale wciąż odkładam, by się nie rozczarować,wszak to noblista, a książka jest jednym z ważniejszych utworów światowej klasyki. Postać autora kontrowersyjna i noblista nieciekawie dokonał żywota. Dziś chyba bardziej intryguje jego życie niż to, co napisał.
OdpowiedzUsuńhttp://lubimyczytac.pl/ksiazka/78634/chwala-mojego-ojca-zamek-mojej-matki/opinia/11747457#opinia11747457
OdpowiedzUsuńmarzec lub luty:)
Pozdrowienia.
Recenzja NIC nie wnosi. Absolutne niezrozumienie bohatera. Oceniane go na podstawie drobnomieszczańskich wartości. A najgorsza jest w tym wszystkim chęć zrozumienia książki z jednego powodu: bo dostał Nobla. Rzygać się chce.
OdpowiedzUsuńAha. W takim razie życzę przyjemnego rzygania.
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńPo pierwsze trzeba przyjąć perspektywę XIX wieku. Wtedy się żyło zupełnie inaczej. Po drugie "Głód" to studium niemocy (której wyrazem jest m.in. tytułowy głód, ale nie tylko), na którą składa się wpływ świata zewnętrznego i osobowość bohatera. Takich ludzi mamy wokół siebie mnóstwo również i dzisiaj, tylko ich nie rozpoznajemy, bo owej niemocy i owego nieudacznictwa po nich nie widać. Znakomite studium psychologiczne, nic się nie zestarzało. Dużo mi dało w walce z sobą samym, bo zrozumiałem wiele spraw, o których ani w domu, ani w szkole, ani w innej lekturze nie ma ani słowa. Ci, którzy mogliby pomóc, odsuwają się. No i napisane wspaniale, znakomita konstrukcja utworu, budowanie napięcia, narracja, a przy tym bardzo dobry przekład Anny Marciniakówny.
OdpowiedzUsuńZgodzę się, że to dobre studium psychologiczne, niemniej bohater mnie denerwował straszliwie. Cieszę się, że dla Ciebie książka była odkryciem, o to przecież w literaturze chodzi! Pozdrawiam.
Usuń