Po przeczytaniu wielu pozytywnych opinii o tej książce, sprawiłam ją sobie i postawiłam na półce. Dzięki stosikowemu losowaniu wreszcie po nią sięgnęłam, przeczytałam 40 stron i odłożyłam. Nie chce mi się czytać o dalszych losach księcia Salina. Może miałabym okazję poznania kawałka sycylijskiej historii, a zarazem włoskiej literatury. Ale główny bohater jest tak antypatyczny, a sama historia tak nudna, że uznałam, że szkoda mi czasu na dalszą lekturę, skoro te czterdzieści stron męczyłam przez 3 dni.
Czyli bez oceny i sięgam po kolejną książkę.
Giuseppe Tomasi di Lampedusa, Lampart, tł. Zofia Ernestowa, 276 str., PIW 1970.
No to mnie podłamałaś:( Namierzałam książkę długo, w końcu zdobyłam na alegro. Zewsząd czytałam same achy i ochy, moc zachwytów i poleceń - a tu proszę - rozczarowanie. Pocieszam się, że książka nie trafiła w twój czas, lub gust, choć z drugiej strony jakoś nie wiem czemu przypomina mi Pustelnię Parmeńską, do której lektury mnie namawiano, a ja umęczyłam się przy niej okrutnie. Ale mam nadzieję, że kiedyś i ja się przekonam, może ktoś mi ją wylosuje :)
OdpowiedzUsuńGuciu ja nadal zakładam, że to dobra książka tylko mnie się jej nie chciało czytać, bo wiadomo staroświecki styl i prowadzenie akcji. W tym momencie mam ochotę na coś mniej wymagającego i jednak nie mogłam się zmusić do lektury.
UsuńNo cóż, chyba nie mam ochoty na lekturę :)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że cię zniechęciłam:(
UsuńJa znowu słyszałam o tej książce, że jest nudna i omijam ją szerokim łukiem.
OdpowiedzUsuńNo widzisz, a ja nawet nie pamiętam, gdzie te pozytywne opinie czytam. A że raczej lubię książki z myszką, to sobie ją sprawiłam. Teraz to chętnie ją oddam:)
UsuńNudna? - dla niektórych czytelników podobnie jak dla Ciebie zapewne tak, i nie o takich książkach jak "Lampart" można znaleźć podobne opinie - rzecz gustu.
OdpowiedzUsuńDla mnie jedna z lepszych powieści. Nie dziwię się, że Guciamal kojarzy ją z "Pustelnią parmeńską" bo rzeczywiście da się w niej wyczuć pisarską tradycję Stendhala.
Naprawdę będzie lepiej? Może jednak jeszcze doczytam? Podejrzewam, że teraz nie jest na nią odpowiedni moment.
UsuńDo książki podchodziłem dwa razy, za pierwszym porzuciłem ją po kilkunastu stronach. A gdy po paru latach :-) za drugim podejściem ją przeczytałem nie mogłem się sobie nadziwić jak mogłem na niej od razu się nie poznać :-). Najważniejsze nic na siłę, żeby nie było jak ze Słowackim w "Ferdydurke" - jak się podoba, skoro się nie podoba :-)
UsuńA to trzeba było od razu mówić, że wymaga dwóch podejść. Ja się generalnie nie dziwię, że jest dobra, bo styl, język są niezłe. Zobaczę i na pewno napiszę!
UsuńBez pośpiechu :-) Jest też jej drugie tłumaczenie - "Gepard" podobno świetne i lepsze od przekładu Zofii Ernstowej ale nie znam go a jeśli pokazuje się na allegro to albo ma cenę zaporową albo przelatuje jak meteoryt.
UsuńWłaśnie skończyłam czytać. Jestem pod ogromnym, pozytywnym wrażeniem. Mnie ta książka oczarowała. A książę Salina wcale nie wydał mi się antypatyczny. Owszem to człowiek nie idealny, ma swoje wady, ale ma też zalety, a godność, dystynkcja z jaką przyjmuje to co nieuchronne może mu przysporzyć sympatii czytelnika. Książka nie tyle zapoznaje z kawałkiem historii Włoch, choć to moim zdaniem jedynie pretekst do ukazania postawy człowieka, wobec zmierzchu jego świata, świata, jaki zna, w jakim wyrósł, jedynego jaki zna z tym nowym, innym, gorszym, niszczącym stary porządek rzeczy. podejrzewam, że masz rację, iż nie trafiłaś we właściwy lekturze czas. Ja szczęśliwie miałam udane już pierwsze podejście.
OdpowiedzUsuńWiesz, chyba jednak spróbuję ją przeczytać jeszcze raz, może wtedy za szybko się zniechęciłam.
UsuńBędę trzymać kciuki za udane podejście. Ja z kolei spróbuję z Pustelnią Parmeńską, której czytanie było dla mnie męką, a w końcu musi być niezła, skoro tyle osób ją chwali, zachwyca się... szkoda byłoby przegapić dobrą lekturę.
OdpowiedzUsuń