Książki Michaela Tsokosa, słynnego niemieckiego patologa, były dla mnie odkryciem. Przeczytałam wszystkie trzy jednym tchem. Lekarz opisuje w nich autentyczne przypadki, z którymi spotkał się w swojej karierze beletryzując stojące za nimi historie, próbując uchwycić motywy zabójcy oraz szczegółowo, a zarazem przystępnie opisując swoją pracę. Z niecierpliwością czekam na kolejne publikacje Tsokosa, tymczasem zaskoczył mnie Marek Krajewski, wydając książkę o podobnym charakterze. Wraz z wrocławskim patologiem Jerzym Kaweckim przedstawia dwanaście różnych przypadków przestępstw, które wymagały detektywistycznych zdolności i skrupulatnej pracy Kaweckiego.
Na tę książkę rzuciłam się wręcz i pochłonęłam ją w ekspresowym tempie. Autorzy opisują czy raczej opowiadają wielorakie historie - zabójstwa, gwałty, pobicia. Krajewski dba o stronę beletrystyczną, a Kawecki o fachową. W moim odczuciu jednak rola Krajewskiego dominuje, zabrakło mi tu szczegółów. Autorzy wprawdzie używają wielu słów ze slangu patologów, dbają o rzeczowe wyjaśnienie kolejnych kroków pracy patologa oraz jego metod i obserwacji, które pomagają ustalić sposób śmierci ofiary ale jednak tych informacji w moim odczuciu było za mało. Po przeczytaniu tej książki na dobrą sprawę trudno sobie w każdym szczególe tę pracę wyobrazić. Życzyłabym sobie więcej medycznego słownictwa, wniosków z pierwszych oględzin ciała, szczegółowego opisu sekcji. Może zbyt bardzo pozostaję pod wpływem książek Tsokosa, w których te wszystkie informacje zajmowały sporo miejsca ale wydaje mi się, że nawet bez ich uprzedniej lektury, czułabym niedosyt.
Zaskoczył mnie także język Krajewskiego - dość dużo czasu upłynęło od mojego ostatniego spotkania z jego kryminałami - ale miałam w pamięci jego styl jako bardziej wyrafinowany. W tej książce niektóre zdania wydawały mi się być bardzo infantylne, tak proste, że przypominały szkolne wypracowanie. Nie wymagam koronkowego stylu w tego typu książkach ale najwyraźniej oczekiwałam jednak bardziej rozbudowanych i rzutkich zdań.
A same przypadki? Ciekawe, różnorodne, zaskakujące. Nie zamierzam o nich pisać, bo nie sposób streścić dwunastu historii, a i trudno wybrać kilka najciekawszych? najbardziej brutalnych? Zresztą po co je opisywać? Sięgnijcie sami, przekonajcie się, przeczytajcie. Mimo moich krytycznych uwag, polecam tę książkę. To chyba pierwsza tego typu polska publikacja i mam nadzieję na więcej.
Moja ocena: 4,5/6
Marek Krajewski, Jerzy Kawecki, Umarli mają głos. Prawdziwe historie, 304 str., Wydawnictwo Znak 2015.
Jeszcze nie miałam okazji czytać nic Krajewskiego, ale po recenzji tej pozycji - kusi coraz bardziej. Polecam grę paragrafową na podstawie jednej z opisanych tu historii.
OdpowiedzUsuńDziękuję, poszukam!
Usuń