Elaine Castillo urodziła się w USA, jej rodzina pochodzi z Filipin i właśnie ten fakt jest bazą jej powieści, w której bierze na warsztat takie trudne problemy jak emigracja, adaptacja, różnorodność językowa, radzenie sobie z traumatycznymi przeżyciami.
Opowieść rozpoczyna się na Filipinach - pochodząca z biednej rodziny Paz walczy o swoje miejsce, o prawo do edukacji, popełnia błędy, ale kończy szkołę, zostaje pielęgniarką i w końcu wychodzi za mąż za lekarza. Gdy rodzina emigruje do USA, w okolice San Francisco, sytuacja się zmienia - to Paz utrzymuje rodzinę, pracując kilkanaście godzin jako pielęgniarka. Jej mąż, Pol, nie może pracować jako lekarz. W USA rodzi się ich córka, Roni, a właściwie Geronima, nazwana tak na cześć ulubionej bratanicy Pola, która podobno zaginęła.
Narracja wkrótce przenosi się jednak i koncentruje wokół Geronimy, zwanej Hero, owej zaginionej bratanicy. Została ona zwerbowana po pierwszym roku studiów przez New People's Army - filipińską partyzantkę, gdzie pozostała przez dziesięć lat, do momentu aresztowania i zamknięcia w obozie. Tortury, które tam przeszła oraz życie w ukryciu będzie do niej stale wracać w postaci flash backów. Geronima po wypuszczeniu z obozu zwraca się do wujka Pola, ponieważ rodzice nie chcą jej znać. Kobieta przylatuje do San Francisco i jako nielegalna emigrantka zamieszkuje z rodziną Paz i Pola. Jej głównym zajęciem jest opieka nad Roni, która chodzi już do szkoły. Hero stopniowo poznaje wspólnotę filipińską, która jest bardzo duża i dzięki grupie znajomych, integruje się i poznaje amerykańskie życie. Oczywiście jest to życie w getcie - filipińskim getcie. Niektórzy z emigrantów mają swoje businessy - jak restauracja, inni pracują poniżej swoich kwalifikacji, inni żyją nielegalni. Wszyscy jednak kultywują rodzime obyczaje i swobodnie poruszają się między językami. Każdy z nich mówi bowiem w swoim lokalnym języku (w powieści są to ilocano i pangasian), w tagalog (oficjalny język Filipin), które mieszają z angielskim.
Tak też wygląda narracja Castillo - określiłabym ją jako bardzo swobodną. Autorka stara się oddać niedbały sposób mówienia, miesza więc swobodnie wszystkie języki, nie zawsze tłumacząc wstawki w tagalog czy w którymś z innych języków. Bardzo luźny jest jej stosunek do interpunkcji, która zapewne ma podkreślać sposób mówienia - Castillo stawia więc kropki w połowie zdania lub przed ostatnim wyrazem, wprowadza onomatopeje, skąpi przecinków. Powiem szczerze, że czytanie tej książki było dla mnie czasem drogą przez mękę. Nie tyle dlatego, że nie czytam głównie po angielsku, ale właśnie ze względu na tę swobodę językową (choć mam bonus, ponieważ znam pojedyncze słowa w tagalog). Ale to nie wszystko, autorka często zmienia narratora - raz będzie to więc Paz, przez większość powieści Hero, ale zdarzają się tej fragmenty, gdzie narratorką jest Rosalyn, przyjaciółka i kochanka Hero.
Ta powieść nie mogła mi się nie podobać - zasadza się na wszystkich tematach, które mnie interesują, do tego pokazuje problemy emigrantów na podstawie Filipińczyków, którzy interesują mnie szczególnie. Niestety język tak skutecznie mnie zniechęcił, że czytałam ją niemal miesiąc, a losy Hero zupełnie mnie nie zaciekawiły.
Moja ocena: 3/6
Elaine Castillo, America Is Not the Heart, 408 str., Viking 2018.
Brzmi bardzo ciekawie a ja lubię takie książki, więć może ją przeczytam :D
OdpowiedzUsuńMÓJ BLOG