Cieszę się, że trafiłam na opowiadania włoskiego noblisty i w ten sposób mogłam bliżej poznać jego twórczość. Same poezje są dla mnie trudne do oceny, ale i do zrecenzowania. Ten zbiór to teksty miniaturki, które bazują na wspomnieniach i przeżyciach autora z okresu dzieciństwa w Ligurii, a następnie lat dorosłych w Genui, Florencji i Mediolanie. Autor nie jest tu na pierwszym planie, nie jest oczywisty, ale gdzieś tam zawsze ukrywa się w tle. Te nowelki skrzą się od humoru, ironii, służą bardziej rozrywce, ale nie pozbawionej refleksji.
W tych tekstach przewija się wiele podobnych motywów - bardzo widoczna jest włoska natura, czy to pod postacią zwierząt (węgorzy chociażby) czy bujnej roślinności (wawrzyn). Montale chętnie podejmuje motyw wspomnienia i zapomnienia, który symbolizują dość ulotne rekwizyty jak np. tytułowe pawie pióro. Każde opowiadania zabiera czytelniczkę w inną sytuację, wrzuca w środek wydarzeń i zaskakuje pointą. Bardzo mi pasuje taka lakoniczność, podobają się nietuzinkowe postaci, które Monate wykreował, ale także delikatna nuta pesymizmu, która przy całej ironii pobrzmiewa w tych tekstach. Widać w nich także echa wojen - nigdy na pierwszym planie, ale zawsze obecnych.
Z tego, co udało mi się znaleźć, te nowele nie ukazały się po polsku, jeśli jednak czytacie w innych językach, polecam.
Moja ocena: 4,5/6
Eugenio Montale, Die Straußenfeder, tł. Alice Vollenweider, 145 str., Piper 1990.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz