Ludwik Maria Taschke urodził się w 1931 roku we Lwowie, ale zanim to nastąpiło jego rodzice stali się pionkami historii i polityki. Maria została w Europie, gdy jej rodzina emigrowała do Ameryki, bo nagła choroba nie pozwoliła rodzicom zabrać małego dziecka. Tadeusz spotkał trzy wielkie postaci, które wpłynęły na losy Polski, zanim poznał Marię i został ojcem Ludwika.
Chłopiec zaznał szczęśliwego dzieciństwa w ukochanym Lwowie. Rodzinie nie brakowało pieniędzy, miłości i troski o dzieci – po jakimś czasie urodziła się jeszcze Hania. Jak się można domyślić beztroskie lata kończą się wraz z wybuchem wojny.
Majewski niezwykle potoczyście opisuje perypetie chłopca. Z jego perspektywy obserwujemy sytuację polityczną, przemiany, wojnę z całymi jej konsekwencjami. Te obrazy wpływają na jego dzieciństwo, ale wciąż wiele tu zwykłego życia, czyli sprzeczek z siostrą, wypraw z kumplami, psot, rozmów, zabaw, szkoły. Rodzina po wojnie ląduje w Krakowie, gdzie obserwuje rodzącą się nową władzę i porządek, zupełnie odmienny od jej przekonań oraz próbuje się w tej nowej rzeczywistości odnaleźć. Autor opisuje wiele wydarzeń z życia Ludwika – to szkolne impresje, konkretne dni, psoty, rozmowy, fascynacje nauczycielami. Ludwik dorasta i dojrzewa – obserwujemy jego zainteresowania, szukanie własnej ścieżki, ale także budzenie się seksualności.
Czytając tę powieść, nie da się oprzeć wrażeniu, że to memuar, że Majewski pisze o tym, czego sam doświadczył, przeżył i pamięta. To oczywiście dobry trop, bo zgadza się wiele faktów z życia reżysera. Mimo wojennych przeżyć, to ciepła, nostalgiczna książka, którą po prostu dobrze się czyta. Widać, że autor ma piękne wspomnienia, mimo wielu przeciwności losu zaznał w domu miłości, poznał wspaniałych ludzi i otoczony był dobrymi duszami. Piękna, nostalgiczna lektura.
Moja ocena: 5/6
Janusz Majewski, Mała matura, 448 str., Wydawnictwo Marginesy 2010.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz