Ta niewielka nowela zawiera w sobie wiele treści, ale przede wszystkim uwodzi atmosferą. Bae Suah wykreowała nostalgiczny, duszny klimat oraz bohaterkę, która zaskakuje swoimi zmianami nastroju. To dwudziestokilkuletnia kobieta, która dorywczymi pracami utrzymuje cała rodzinę. Młodszą siostrę, która wciąż chodzi do szkoły, matkę alkoholiczkę oraz brata, który zbiera pieniądze na wyjazd do pracy do Japonii. Owa bohaterka ima się różnych prac, bo jej wykształcenie nie jest dość dobre, by zrobić karierę. To również osoba, która nie jest asertywna, chce wszystkim dogodzić i zgadza się na rzeczy dla niej niekomfortowe. Tak się ma sytuacja z jej niby chłopakiem, który odbywa służbę wojskową. Bohaterce trudno mu odmówić, gdy spotyka się z nim podczas przepustki, ale także nie potrafi wymsknąć się z rąk natarczywej matki.
Kobieta puszcza i chwyta szanse, nie mając narzędzi, by z nimi to przysłowiowe coś zrobić. Poddaje się zmianom nastroju, chwilowym impulsom, ale nie może przeskoczyć przypisanej jej społecznie roli. Jej pole manewru jest ograniczone płcią, wykształceniem, miejscem zamieszkania i statusem rodziny. Równocześnie autorka kusi się na rozważania na temat przemijania, ulotności i roli człowieka w świecie.
Bae Suah utkała w swojej narracji wiele zaskakujących motywów, poetyckich wręcz wstawek, niezrozumiałych na pierwszy rzut oka nawiązań, zwodząc czytelniczkę na manowce. Ta lektura wymaga skupienia, otwarcia na nietypowe i zapewne ponownego podejścia. Przyznam jednak, że mnie te zabiegi nie kupiły. Podobnie jak nie chwycił nastrój tej prozy. Doceniam piękny styl i udane tłumaczenie, ale treściowo nieco się z nią rozminęłam.
Moja ocena: 3,5/6
Bae Suah, Ten, którego szukam, tł. Joanna Pienio-Danielak, 72 str., Tajfuny 2023.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz