Okres rozbicia dzielnicowego to nienajłatwiejszy moment polskiej historii – trzeba wszak ogarnąć te wszystkie księstwa, księciów i włodarzy, powinowactwa, więzy rodzinne, sojusze i co tam jeszcze. To też okres, który się w zasadzie pomija, podsumowując go właśnie owym rozbiciem i chaosem w państwie, aż do zjednoczenia przez Władysława Łokietka. Korona śniegu i krwi obejmuje narracyjnie czas od połowy do końca XIII wieku, zasadzając jednak akcję tylko na kilkunastu momentach, niekoniecznie tych historycznie kluczowych. Czasem jest to okres tuż przed ważnym wydarzeniem, a czasem zaraz po. Cherezińska bowiem nie opisuje tego, co możemy doczytać z kronik i zachowanych dokumentów, a to co pomiędzy. Jej głównym bohaterem jest Przemysł II – król niemal zapomniany, bo co o nim wiemy z lekcji historii poza tym, że był? Poznajemy go jako nastolatka i towarzyszymy mu aż do śmierci. A jako że Piastowie byli potężnym rodem, który chętnie się rozmnażał i rozgałęział, to poznamy jeszcze wielu jego przedstawicieli.
Ta monumentalna powieść pozwala zrozumieć trzynastowieczne wydarzenia, proces scalania polskich księstw, skomplikowane powiązania na terenie ówczesnej Polski, ale i z Czechami, Niemcami czy papieżem, a równocześnie daje wgląd w życie i mentalność ówczesnych ludzi. Cherezińska nadała wszystkim postaciom niepowtarzalny charakter, świetnie ukazując emocje, rozterki, pragnienia i problemy każdej z nich. Tyczy się to także kobiet, o których przecież nie wiemy praktycznie nic. W tej powieści mają one pragnienia, wolę, charakter, wpływają na losy księstw i królestw, orientują się w sytuacji politycznej i doskonale zdają sobie sprawę z własnej roli jako matek przyszłych królów.
Cherezińska pokusiła się także o element magiczny – tchnęła życie w zwierzęta rodowe poszczególnych książąt, których wizerunki nosili na płaszczach, w ten sposób metaforycznie podkreślając rozterki władców. Na losy ludzkie mają wpływ także wilkołaki czy diabeł, co świetnie koresponduje z nieokrzepłym jeszcze chrześcijaństwem. Autorka wspomina bowiem także Bezpryma i bunt tak zwanej starej krwi przeciwko nowej wierze. Mnie ten nieco fantastyczny zabieg bardzo przypadł do gustu. Podobnie zresztą jak inne krytykowane przez czytelniczki i czytelników aspekty. Podobał mi się bowiem język, dialogi, sceny erotyczne – moim zdaniem nie było ich za dużo. Jestem pełna podziwu dla autorki, że potrafiła wykreować tak żywe postaci, nadać każdej indywidualne cechy, sposób mówienia, powiedzonka nawet. Zarazem nie traci z radaru wydarzeń historycznych, tłumacząc je, kreśląc przyczyny i skutki. Widać tu ogrom pracy badawczej i chęć osadzenia faktów w kontekście. Autorka potrafi także podjąć hipotezy, pracować nad nimi i dopasować do swojej narracji. Jestem pełna podziwu dla jej pracy, ta powieść wciągnęła mnie jak bagno, zaprzyjaźniłam się z bohaterkami i bohaterami, a słuchając sceny koronacji, miałam autentycznie ciarki – a to zdarza mi się niezwykle rzadko. Nie wiem, jak Cherezińska to robi, ale do mnie trafia na każdej płaszczyźnie. Na pewno będę słuchać kolejnych tomów.
Moja ocena: 6/6
Elżbieta Cherezińska. Korona śniegu i krwi, 768 str., Wydawnictwo Zysk i S-ka 2012.
Mam przed sobą książki tej autorki i mam nadzieję, że znajdę na nie czas. Tym bardziej, że przypuszczam, że mogą być bardzo w moich klimatach.
OdpowiedzUsuń