sobota, 18 stycznia 2025

"Ojciec Goriot" Honoré de Balzac


Cykl dzieł Balzaka mam na półce od wielu lat, kilka tomów przeczytałam jeszcze w liceum, ale od dawna planowałam powrót do tego klasyka. Rok zaczęłam więc od Ojca Goriot – chyba najbardziej znanego dzieła tego pisarza – konstatując, że zupełnie nic z tej książki nie pamiętam. 

To historia mieszkańców pewnego domu w Paryżu. Właścicielka, pani Vauquer, utrzymuje się z wynajmu pokoi i serwowania posiłków. Jej klienci to przekrój wielu warstw społecznych i charakterów. Jest wśród nich młoda dziewczyna z opiekunką, której wyrzekł się ojciec, jest student medycyny, który przybył z prowincji i jego wykształcenie jest jedyną nadzieją na finansowe wsparcie rodziny i jest też tytułowy Goriot. To starszy mężczyzna, który dorobił się na handlu mąką, sam wychował dwie córki i świetnie wydał je za mąż. Dziewczyny awansowały do paryskiej śmietanki towarzyskiej i praktycznie wyparły się ojca, który wciąż jednak wszystko by dla nich zrobił i faktycznie wielokrotnie ratuje im skórę. Jak się okazuje dobre zamążpójście niesie za sobą liczne konsekwencje i córki raz po raz potrzebują finansowego zastrzyku. Mimo że Balzac tytułem powieści ustawia fokus na Goriocie, to ja szczególnie obserwowałam poczynania studenta Eugeniusza, który żyje na krawędzi między prowincjonalnym wychowaniem i poczuciem obowiązku wobec rodziny, a pokusami paryskiego świata. Dzięki koneksjom udaje mu się bowiem wejść na salony i poznać to życie od podszewki. Eugeniusz wie, że zostanie kochankiem bogatej damy to najprostsza droga do zaistnienia, równocześnie wymaga ona jednak sporych nakładów finansowych. Obserwowanie jego wewnętrznej walki to najciekawszy wątek tej powieści. 
Podczas gdy w przypadku Goriota i jego córek nie można się spodziewać cudów, to Eugeniusz, stojąc na krawędzi, daje nadzieję na uchronienie się od moralnego upadku. Niemałą rolę odegrają tu zresztą Goriot i jego córki. Im udało się dokonać tego kroku w górę na społecznej drabinie, ale cena, jaką za to zapłaciły jest nad wyraz widoczna i bolesna. 

Tę książkę można czytać na wiele sposobów, szukać tu wizji miłości bezwarunkowej, chorobliwej wręcz, obserwować korelację upadku moralnego z rosnącym bogactwem, dostrzegać zakłamanie, plotkarstwo i życie na pokaz. Nic, czego nie znamy ze świata nam współczesnego.

Balzac należy do klasyków przystępnych, których dobrze się czyta. Mimo że entourage jego powieści jest dziewiętnastowieczny, to, jak pisałam wyżej, treści pozostają uniwersalne. W odróżnieniu do Zoli nie ma u niego drobiazgowych opisów, co czyni tę książkę przystępniejszą dla współczesnej czytelniczki. Mam nadzieję niebawem sięgnąć po kolejne utwory Francuza i czytać je równolegle do cyklu Rougon-Macquart Emilé'a Zoli.

Moja ocena: 5/6

Honoré de Balzac, Ojciec Goriot, tł. Tadeusz Żeleński-Boy, 330 str., Warszawski Dom Wydawniczy 1992.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz