Stopniowo staram się uzupełniać moje braki w klasyce literatury i całkiem przypadkowo sięgnęłam po Szkarłatną literę, nie mając zupełnie pojęcia o jej treści.
Hester Prynne mieszka w Nowej Anglii, dokąd przypłynęła z Europy jako mężatka. Zamieszkała w surowym, purytańskim społeczeństwie, jakie zaludniało Nową Anglię w XVII wieku. Gdy jej mąż nie przyjeżdża kobieta nie odczuwa smutku, jej małżeństwo nie zostało zawarte z miłości. I pewnie toczyłaby nadal spokojne życie, gdyby nie fakt, iż zaszła w ciążę. Takie przestępstwo podlega surowej karze - kobieta wraz z niemowlęciem wystawiona jest na widok publiczny i od tego momentu musi nosić na piersi szkarłatną literę A. Hester, mimo licznych przesłuchań i nalegań, nie zdradza, kto jest ojcem dziecka. Całą winę przyjmuje na siebie i od tego momentu wiedzie samotne życie. Zarówno ona, jak i jej córka nie mogą nawiązać żadnych kontaktów, uważane są za grzesznice, z którymi lepiej się nie zadawać. Mała Pearl jest niezwyczajnym dzieckiem, co przyczynia się do opinii, iż jest pomiotem diabła. Równocześnie nie przeszkadza to mieszkańcom korzystać z usług Hester, która jest bardzo uzdolnioną szwaczką.
Stopniowo obserwujemy przemianę Hester, która wydaje się zespalać z noszoną na piersi literą i która potrafi zamienić hańbę i upokorzenie w dumę i wewnętrzną zgodę na swój los. Równocześnie autor opisuje wewnętrzną walkę ojca dziecka - Artura Dimmesdale, który jest szczególnie cenionym i uważanym niemal za świętego duchownym. Ten człowiek nigdy nie wyrwie się z jarzma winy, z własnej słabości, nigdy nie będzie umiał świadomie zdecydować się na szczerość, a wyrzuty sumienia i dwulicowe życie doprowadzą do jego upadku.
Powieść jednak nie rozgrywa się tylko na osi Hester - Artur. Do miasta przybywa w końcu mąż kobiety, ceniony lekarz, który bardzo szybko odkrywa prawdę i popadnie w żądzę zemsty oraz niepohamowaną nikczemność.
Przeciwwagę do tych postaci tworzy Pearl - niezwykłe dziecko, krąbrne i mądre, przypominające kolorowego motyla. Właśnie ta dziecięca szczerość i kolorowa radość życia są solą w oku purytańskich matron. Tutaj króluje tylko czerń i biel. Rozbrykana dziewczynka, którą matka stroi w suknie we wszystkich kolorach tęczy jest tak odmienna od społeczności, w której jej przyszło żyć, że czytelnik nie może pozbyć się wrażenia, że właśnie ona wyjdzie obronną ręką z tej historii.
To właśnie szkarłatna litera, oznaka hańby, paradoksalnie wnosi kolor w surowe, dosłownie i przenośnie czarno-białe życie Nowej Anglii.
To ciekawa, ale niełatwa w odbiorze książka. Język Hawthorne'a jest archaiczny, wymagający uwagi i koncentracji, o którą było mi czasem trudno, ponieważ słuchałam tej powieści w niezbyt udanej interpretacji Anny Hertz.
Moja ocena: 4/6
Nathaniel Hawthorne, Der scharlachrote Buchstabe, czyt. Anna Hertz, 480 str., Radioropa 2006.