czwartek, 29 kwietnia 2021
"Brud" David Vann
wtorek, 27 kwietnia 2021
"Gilgi - eine von uns" Irmgard Keun
Dwudziestokilkuletnia Gilgi mieszka w Kolonii, w okresie Republiki Weimarskiej, pracuje jako sekretarka, chodzi na kursy językowe, dorabia po godzinach i ma w życiu wiele planów. Jej głównym celem jest niezależność, możliwość kierowania swoim życiem, określania samej siebie. Wprawdzie mieszka z rodzicami, ale widzi ten stan jako przejściowy. Całe jej życie skierowane jest na niezależność. Gilgi to ówczesna feministka, bardzo różna od kuzynek, które nie pracują, czekając na zamążpójście. Różna od matki - tej prawdziwej i tej adopcyjnej.
Gilgi przyjaźni się z Olgą, która ma podobne ideały, ale jako starsza przyjmuję rolę opiekuńczą, przewodniczą. Gilgi jest typową reprezentantką Republiki Weimarskiej - kobietą w nowym stylu, sympatyczną, aktywną, czasem trochę naiwną. Nie wkalkulowała w swój plan jednak miłości, który wszystko krzyżuje. Zabiera jej niezależność, odwagę do wyrażania opinii, czyni poddaną mężczyźnie. Gilgi jest świadoma tej zmiany i żyje w rozterce, czasem tłumionej przez uczucie, a czasem bardzo intensywnej. Jej partner, Martin, jest jej całkowitym przeciwieństwem - to niebieski ptak, który nie zważa na pieniądze, nie planuje, nie oszczędza, żyje i czerpie z tego życia całymi garściami. Gilgi próbuje Martina zmienić, ale to nie jest rolą kobiety. Dla Gilgi to ogromny skok w rozwoju mentalnym, ale także z pogłębiającym się kryzysem nauka życia. Gdy natrafia na kolejne osoby, które straciły pracę, gdy sama ją traci, coraz wyraźniej zauważa nierówności społeczne.
Autorka świetnie pokazuje atmosferę lat 20. i 30. w Niemczech - cytuje piosenki, opisuje stroje, Kolonię, często posługuje się dialektem z tego miasta, ważną rolę odgrywa tak popularny w tym regionie karnawał.
Nie będzie to moja ulubiona książka, ale to zdecydowanie kawałek ciekawej i dobrze napisanej literatury. Co więcej, to wciąż aktualna powieść o kobietach i ich emancypacji.
Moja ocena: 4/6
Irmgard Keun, Gilgi - eine von uns, czyt. Camilla Renschke, 272 str., Der Audio Verlag 2019.
poniedziałek, 26 kwietnia 2021
"Żeby nie było śladów" Cezary Łazarewicz
sobota, 24 kwietnia 2021
"Tödliche Oliven" Tom Hillenbrand
piątek, 23 kwietnia 2021
"Legenda o samobójstwie" David Vann
Oczekiwałam po tej powieści wiele, bardzo wiele, lecz w pewnym stopniu mnie rozczarowała. Na początku formą, bo ciągle próbowałam w kolejnych rozdziałach odnaleźć ciąg narracji, zanim się zorientowałam, że to nie jest klasyczna powieść, a właściwie opowiadania, traktujące wprawdzie o tym samym, ale jednak opowiadania. Niektóre z nich, ze względu na swoją szczupłość od razu mi umknęły. Na dłużej utrzymało moją uwagę dopiero opowiadanie najdłuższe i najbardziej rozbudowane. Jego niewspółmierność w treści i objętości spowodowała, że poprzednie przeszły obok mnie niemal niezauważone, a na kindelku trudno wracać do początku, następne natomiast pozostały w cieniu i podlegały moim rozpaczliwym próbom połączenia wszystkiego w całość. Podsumowując, taka właśnie konstrukcja tej książki nie przysłużyła się zupełnie mojemu odbiorowi tych tekstów.
David Vann przerabia swoję traumę, traumę dziecka, którego ojciec popełnił samobójstwo. Na wiele sposobów opowiada więc o ojcu i chłopcu, i o Alasce. O rybach, polowaniu, strzelbach, dziczy, drzewach, chłodzie i śniegu. W najdłuższym opowiadaniu ojciec i syn zamieszkują w dziczy, na wyspie, z dala od cywilizacji ludzkiej. Ojciec porzuca pracę dentysty, syn zostawia na rok szkołę. To ostatnia szansa dla ojca, by odnaleźć w życiu sens. Ostatnia szansa dla syna, by spędzić z ojcem czas. Na co dzień mieszka w Kalifornii, dokąd po rozwodzie przeniosła się jego matka. Ta opowieść jest świetna. Niezrównoważony psychicznie ojciec nie zapewnia trzynastoletniemu synowi wsparcia i należnej opieki. Skoncentrowany na sobie, bez planu, rozsądnego podejścia rzuca się na karkołomną przygodę, która w każdej chwili może się skończyć tragicznie. Nie tylko dlatego, że ojciec nie zadbał o dostateczną ilość sprzętów i narzędzi, ale także dlatego, że zupełnie nie ma pojęcia, jak się zabezpieczyć na zimę w głuszy. Narracja z perspektywy syna świetnie obrazuje nieporadność ojca i ciężar, psychiczny ciężar, jaki spada na barki chłopca. Manipulacja dzieckiem i egocentryzm ojca nie mogą się dobrze skończyć. Brak tu szczegółowych informacji o matce, ale dziwi jej zgoda na tę przygodę, bo na pewno zdawała sobie sprawę z labilności byłego męża.
Jak sam tytuł wskazuje Vann tworzy legendę, mit, gawędę o tym, co zaważyło na jego życiu. Miesza fakty z wyobrażeniami, odwraca to, co przeżył, stawiając pytania bez odpowiedzi, gra tą konwencją, ogląda to, co przeżył z każdej strony, oswaja, opisuje, porzuca i wraca do tego. To podejście jest zdecydowanie nietuzinkowe, ale u mnie nie chwyciło. Może uściślę, nie chwyciło w całości. To jedno, wyżej wspomniane opowiadanie tak, jest mocne, jest wciągające, jest emocjonalnie trudne, pozostałe się przy nim rozpływają. Myślę, że dobrze zrobiłaby mi ponowna lektura, z tą wiedzą, którą mam teraz, z tymi odczuciami, które towarzyszyły mi podczas czytania, ale, znając siebie, nie zdecyduję się na nią. Sięgnę po kolejne książki Vanna, choćby ze względu na klub książkowy, ale i z ciekawości. Ta proza jest warta uwagi i jestem ciekawa, jak pisarz potraktował inne tematy.
Moja ocena: 4/6
David Vann, Legenda o samobójstwie, tł. Dobromiła Jankowska, 256 str., Wydawnictwo Pauza 2018.
czwartek, 22 kwietnia 2021
"Świece w pogańskim raju" Jiři Kamen
piątek, 16 kwietnia 2021
"My z Jedwabnego" Anna Bikont
Ta książka mnie dosłownie przeorała. Odchoruję ją, już ją odchorowuje. Nie z powodu opisanej zagłady, która sama w sobie już może być powodem do odchorowania, ale ze względu na współczesność. I na ludzi, którzy negują, nienawidzą, gardłują się. Gloryfikowanych przestępców i sprawiedliwych, którzy muszą się ukrywać.
Anna Bikont wykonała tytaniczną pracę, żmudną, niewdzięczną, wyczerpującą emocjonalnie. Reporterka opisuje dzień po dniu, jak trafiła na temat, stopniowo się do niego zbliżała, odkrywała prawdę, rozmawiała, podróżowała, czytała, dzwoniła, wplatając informacje o odkrywaniu własnej tożsamości. W jej książce nie tylko zagłada Żydów z Jedwabnego i sąsiednich wiosek odgrywa główną rolę, ale podejście do tego faktu mieszkańców i Polaków współcześnie. I to właśnie ten drugi temat powodował u mnie niemal wymioty. Wypieranie tego, co się wydarzyło jeszcze jakoś może zrozumiem, ale gloryfikowanie morderców, szykanowanie tych, którzy przetrwali czy uratowali, podśmiechiwanie się, gardzenie, bojkotowanie nie mieści się w mojej głowie.
Ten reportaż to pozycja obowiązkowa, ale lektura, której nie da się zapomnieć. Lektura unaocznia, jak głęboko w Polsce osadzony jest antysemityzm, jak systemowo był propagowany, jak ogromną rolę odgrywał tu kościół katolicki. Fakt dla mnie bardzo szokujący, ponieważ nie spotkałam się z tym w mojej okolicy, podczas wychowania, w szkole, wśród znajomych. Tym bardziej chapeau bas dla autorki, która ze względu na swoje pochodzenie, musiała podczas pracy cierpieć podwójnie. Jej drobiazgowość, dbałość o szczegóły, odnajdywanie w każdej ofierze człowieka są wstrząsająco poruszające. Nie napiszę wiele o tej książce, choć długo o niej myślałam i planowałam długi tekst. Chcę jednak, byście przeczytali ją sami. Bardzo was o to proszę.
Moja ocena: 5/6
Anna Bikont, My z Jedwabnego, 608 str., Wydawnictwo Czarne 2012.
środa, 14 kwietnia 2021
"Letzte Ernte" Tom Hillenbrand
Kolejny kryminał z Xavierem Kifferem w roli głównej, którego akcja jednak nie koncentruje się tak bardzo na jedzeniu jak w poprzednich tomach, choć oczywiście odgrywa ono sporą rolę. W Luksemburgu trwa doroczny jarmark - Xavierowi udało się uzyskać koncesję i pracuje na dwa fronty. Restauracja wciąż działa, ale największy ruch jest na jarmarku. Pewnego wieczoru, gdy odwiedziła go partnerka Valerie, do namiotu wpada dziwnie zachowujący się mężczyzna, który następnie ucieka, zostawiając kartę magnetyczną i pęk kluczy. Jeszcze tej samej nocy skacze z mostu nieopodal. Xavier jest bardzo poruszony faktem, że prawdopodobnie był ostatnią osobą, która rozmawiała z samobójcą. Gdy okazuje się, że ktoś śledzi nie tylko jego, ale i Valerie, na poważnie zaczyna interesować się tą sprawą.
Jego prywatne śledztwo zaprowadzi go do środowiska maklerów giełdowych i spekulacji w handlu surowcami i produktami żywnościowymi. Okaże się, że ofiara najprawdopodobniej wcale nie popełniła samobójstwa, za to była genialnym matematykiem i pracowała dla wielkiego koncernu giełdowego. W tym tomie dużo jest więc o spekulacjach, cenach, giełdach, sporo matematyki, ale i mitologii. Xavier musi rozszyfrować tajny kod, zawarty na znalezionej karcie magnetycznej, do którego potrzebna jest właśnie wiedza z tych dziedzin.
Jak w poprzednich tomach bardzo dużo tu kulinariów, lokalnego kolorytu Luksemburga i mnóstwo wiadomości dla żądnych wiedzy czytelników. Bardzo ciekawy jest wątek programów telewizyjnych o gotowaniu - a szczególnie satyryczne ich ukazanie. Od dawna podejrzewałam, że tak to może wyglądać.
To przyjemna, niewymagająca lektura, w sam raz jako przerywnik od cięższych książek.
Moja ocena: 4/6
Tom Hillenbrand, Letzte Ernte, 320 str., czyt. Georg Weber, Audible Studios 2019.
wtorek, 13 kwietnia 2021
Statystyka marzec 2021
Przeczytane książki: 14
poniedziałek, 12 kwietnia 2021
"Głosy" Dionisios Sturis, Ewa Winnicka
niedziela, 4 kwietnia 2021
"Młode skóry" Collin Barrett
sobota, 3 kwietnia 2021
"Czerwone złoto" Tom Hillenbrand
czwartek, 1 kwietnia 2021
Stosikowe losowanie kwiecień 2021
"Der polnische Boxer" Eduardo Halfon