poniedziałek, 31 stycznia 2022
"Koniec świata, umyj okna" Agnieszka Jelonek
sobota, 29 stycznia 2022
"Tregasteinn" Arnaldur Indriðason
Narracja jest tak nudna i tak przewidywalna, że dokończenie tej książki było dla mnie męczarnią. To już nie jest dawany Indriðason, choć widać tu wyraźnie jego ciągoty do wątków historycznych, ukazania dawnego Reykjaviku, ale sama intryga jest niestrawna. Jedynymi ciekawymi fragmentami były te dotyczące życia sprzed czterdziestu lat.
Moja ocena: 2/6
Arnaldur Indriðason, Tiefe Schluchten, tł. Kristof Magnusson, czyt. Walter Kreye, 400 str., Lübbe Audio 2021.
piątek, 28 stycznia 2022
"Archiwum zagubionych dzieci" Valeria Luiselli
sobota, 22 stycznia 2022
"Niewidzialne kobiety. Jak dane tworzą świat skrojony pod mężczyzn" Caroline Criado-Perez
Jeśli napiszę, że to lektura obowiązkowa, nie odkryję Ameryki. Pewna jestem, że ci, którzy po tę książkę powinni sięgnąć przede wszystkim, czyli biali mężczyźni w średnim wieku, po nią nie sięgną. Te stwierdzenia dopełniają moje zdecydowanie smutne i otrzeźwiające refleksje po lekturze tej książki.
Criado-Perez wykonała tytaniczną pracę, zbierając dane do tej publikacji. Setki przypisów, setki cytatów, setki odwołań, systematyczność, porządek, konsekwencja w przedstawianiu tych danych. Wszystkie te dane dotyczą kobiet i tego, jak od zawsze pomijane są w przestrzeni publicznej. W każdej przestrzeni. I w medycynie, w miejscu pracy i w języku.
Język jest mi tu najbliższy, bo przekonana jestem od zawsze, że kształtuje rzeczywistość. A największym dowodem na to była moja kilkuletnia córka oburzona nieistnieniem kobiet w języku książek dla dzieci. Obruszały jej zwroty w rodzaju męskim, męskie końcówki i systematyczne pomijanie dziewczynek - mówię tu o kilkulatce. I mówię o książkach starannie wybieranych, nie o przypadkowych publikacjach. Wtedy jeszcze skrupulatniej zaczęłam zwracać uwagę na używanie obu końcówek w zwrotach czy na feminatywy. Do dziś wzdragam się, gdy czytam, gdy kobiety mówią o sobie: jestem fotografem, jestem dyrektorem, jestem pracownikiem. Nie zgadzam się na to, że męska forma zawodu nadaje mu rzekomo większego prestiżu! Ale to taka moja osobista wycieczka przy okazji lektury.
Criado-Perez analizuje sytuację kobiet na każdej płaszczyźnie życia. I często są to bardzo prozaiczne sprawy, jak toalety publiczne. Okazuje się, że nasza przestrzeń życiowa kreowana jest pod mężczyzn, a rolą kobiet jest dostosowanie się do niej. Jeszcze gorzej ma się sytuacja na rynku pracy - poczynając od procesu szukania pracy poprzez urlop macierzyński, a na wieku emerytalnym kończąc. Nie inaczej jest w kwestii czynności opiekuńczych, które wykonywane są prawie tylko przez kobiety i znacząco przyczyniają się to PKB, nie niosąc ze sobą żadnej gratyfikacji dla kobiet. Najgorzej sytuacja ma się jednak z opieką medyczną. Cała współczesna medycyna skierowana jest na procedury leczenia białego mężczyzny - chodzi tu o badania leków czy chorób, sposoby wdrażania leczenia czy priorytet w przeprowadzaniu operacji, ale także kształcenie lekarzy. Zatrważająca jest świadomość, że jako kobiety często stoimy na przegranej pozycji, bo nasze ciało działa zupełnie inaczej od męskiego. Tak jest też w przypadku wypadków samochodowych - bezpieczeństwo samochodów testowane jest głównie na męskich fantomach.
Większość z przytaczanych przez autorkę nierówności była mi znana, choć oczywiście nie wszystkie lub nie w takim stopniu, jak są opisane. Tutaj przede wszystkim brakowało mi wiedzy w kwestii sytuacji w obozach dla uchodźców czy udzielaniu pomocy po katastrofach.
Criado-Perez ma także pomysł na rozwiązanie tych problemów. Pomysł bardzo prosty - wystarczy zapytać kobiety. Dopuścić jej do organów decyzyjnych, uwzględnić ich zdanie. Tak proste i tak niewykonalne!
Nie jestem jednak zadowolona do końca z tej lektury. Czasami miałam wrażenie, że autorka dobiera badania pod tezę, choć nie jestem oczywiście tego w stanie udowodnić i jestem zdolna jej to wybaczyć. Bardziej poległam na stylu - wiele rozdziałów to przytaczane jedne po drugich dane. Takie statystyki naprawdę ciężko się czyta, zwłaszcza, że autorka bardzo często powtarza tę samą tezę, gdy te dane omawia. To nie jest reportaż, który dobrze się czyta, to raczej mozolna lektura i przedzieranie się przez dziesiątki cyfr i statystyk. Oczywiście warto, ale może lepiej czytać tę książkę na raty.
Moja ocena: 5/6
Caroline Criado-Perez, Unsichtbare Frauen: Wie eine von Männern gemachte Welt die Hälfte der Bevölkerung ignoriert, tł. Stephanie Singh, 494 str., BtB 2020.
wtorek, 18 stycznia 2022
"Chlorek sodu" Jussi Adler Olsen
niedziela, 16 stycznia 2022
"The Night Watchman" Louise Erdrich
wtorek, 11 stycznia 2022
"Pat z Srebrnego Gaju" Lucy Maud Montgomery
Pat poznajemy jako kilkulatkę i towarzyszymy jej aż do osiągnięcia dorosłości. To rezolutna dziewczynka, która wychowuje się wśród licznego rodzeństwa, a jej najważniejszą powiernicą jest Judysia - pomoc domowa. Judy pochodzi z Irlandii i jej liczne monologi utrzymane są w dialekcie i pełne są galickich wierzeń. To właśnie Judysia ma największy wpływ na wychowanie i kształtowanie światopoglądu Pat. Matka jest wieczną nieobecną. I chociaż w rodzinie wszyscy ją kochają i poważają, co uwydatnione jest pod koniec książki, to trudno w to uwierzyć, skoro przewija się tylko w tle. Nie w powieści praktycznie żadnych interakcji między Pat a mamą, dziewczynka z wszystkimi problemami zwraca się do Judy.
Pat bezgranicznie za to kocha swój dom i ogród. Jej największym marzeniem jest, by rodzina nigdy się nie rozstała i wiecznie mieszkała w Srebrnym Gaju. Dziewczyna z niechęcią podejmuję naukę, by wyszkolić się na nauczycielkę, ponieważ nie ma żadnych ambicji naukowych czy zawodowych. W odróżnieniu do innych powieści Montgomery, Pat nie ma także zadatków na pisarkę, ale uwielbia czytać poezję i nadawać nazwy różnym miejscom. Niestrawne jest natomiast charakterystyczne dla ówczesnych czasów podejście do kobiet - ciągłe ocenianie wyglądu, stroje, rozmowa o zamążpójściu jako jedynym celu życia.
Życie Pat to nie tylko piękne wydarzenia - są tu oczywiście trudne chwile związane ze stratą i śmiercią. Wątek śmiertelnej choroby, z której główna bohaterka ledwo wychodzi, wydaje się być typowy dla twórczości Montgomery tak samo jak wielka niezauważona miłość. Przyznam, że męczyły mnie te sztampowe rozwiązania podobnie jak wyżej wspomniane monologi. Zresztą cała narracja zasadzona jest właśnie na rozmowach Pat z Judysią, co po jakimś czasie staje się monotonne.
Najciekawsze są piękne opisy przyrody, wyspy, okolic i samego domu oraz ogrodu. Montgomery maluje piórem, tworząc bardzo sugestywne obrazy, ale to nie wystarczy, żeby ta powieść mogła zainteresować.
Moja ocena: 3/6
L.M. Montgomery, Pat of Silver Bush, 278 str., Seal Books 1988.
sobota, 8 stycznia 2022
Statystyka grudzień 2021
Przeczytane książki: 11
czwartek, 6 stycznia 2022
"Miroloi" Karen Köhler
środa, 5 stycznia 2022
"Pakistańskie wesele" Maja Klemp
Ta książka została wybrana na lekturę grudnia przez klub książkowy Polek na Obczyźnie. Skoro tak, to trzeba było przeczytać. Zresztą cenię bardzo felietony Mai i jej cięte pióro oraz sarkastyczne poczucie humoru. Przekonałam się jednak nie po raz pierwszy, że to co się sprawdza w krótkiej formie, w długiej jest zupełnie niestrawne. Już pierwszy rozdział tej książki był dla mnie ogromnym wyzwaniem, nie spodziewałam się, że jednak dopiero pod koniec książki cokolwiek mnie w niej zainteresuje.
Maja opisuje dwutygodniowe wakacje w Pakistanie, których celem była obecność na ślubie i weselu w rodzinie jej męża. Zanim jednak autorka do Pakistanu doleci, dowiemy się, którymi liniami lepiej się lata i gdzie można zabrać więcej bagażu. Bo bagaż to bardzo ważna sprawa, ubrania, biżuteria i kosmetyki są sprawami najwyższej wagi i zajmują w opowieści dziesiątki stron. Dowiadujemy się więc niemal na każdej stronie, co kto ma na sobie, w jakiej kombinacji, w jakich kolorach, w jakim kroju, do tego jakie buty, szale, biżuteria i makijaż. Wszystkie stroje autorki opisane są w detalach, co gorsza to samo dotyczy dodatków i makijażu. Tu podane są nawet rodzaje szminki i innych cudów. To są sprawy, które interesują mnie tak mało, że przyznaję sobie medal za przebrnięcie przez te wszystkie opisy. Ale to nie wszystko - są jeszcze wizyty w sklepach, u krawca, w salonie piękności i znowu: materiały, stroje, kroje, kolory. Do wyrzygania. Może bym jeszcze te tekstylne fragmenty jakoś przełknęła, gdyby nie były one powiązane z ocenianiem. Narratorka bardzo chętnie ocenia bowiem wygląd innych. I nawet jeśli rozumiem, że przyjęła taką konwencję w swojej książce i że w efekcie większość z członków rodziny lubi albo polubi, to niestety nie potrafiłam dać na luz. Sarkazm to naprawdę wspaniałe narzędzie, którego sama zapewne nadużywam, ale sarkazm w każdym zdaniu zaczyna się niemiło odbijać. Tak samo jak ciągłe opisywanie wyglądu, zachowania, wyrazu twarzy w słowach dalekich od obiektywnych.
Autorka też chętnie i dużo pisze o sobie, kreując się zarazem na rozpieszczoną lalkę. Poznajemy ją więc jako osobę, której nic nie smakuje albo która niczego nie je, która marudzi, ma fochy i wysługuje się mężem. No i oczywiście uwielbia stroje, perfumy i makijaż. Rozumiem naturalnie, że z założenia miało to być autoironiczne - wyszło jednak bardzo mało sympatycznie.
A Pakistan? Gdzieś tam się przewija, bardziej jako powierzchowne tło niż kraj, który warto poznać. Dopiero pod koniec jest wycieczka do Islamabadu i w Hindukusz (jedyny w miarę ciekawy rozdział) i zwiedzanie Lahore. Są informacje o zabytkach i legendy, ale wiele z nich opatrzonych jest komentarzem, że autorka nie do końca wie co i jak, ale doczytała po powrocie. Budynkom dostaje się na równi jak ludziom - albo są okropnie brzydkie albo przypominają inne niezbyt ciekawe obiekty. Tych ładnych jest jak na lekarstwo. Po książce o takim tytule spodziewałabym się więcej niż wymienienie pakistańskich obyczajów - nastawiałam się na obiektywny opis sposobu świętowania zamążpójścia, zagłębienia w pakistańską kulturę, szerszego spojrzenia, a nie rzadkich opisów, które nie pozwalają na jakąkolwiek głębszą wizję. Nawet jeśli autorka spędziła w Pakistanie tylko dwa tygodnie, to jednak przebywała wśród Pakistańczyków i miała bezpośredni dostęp to kultury. Te rzadkie opisy czy anegdoty o Pakistanie czy jego mieszkańcach giną w natłoku wcześniej wymienionych informacji, a już zapowiadanej rozprawy ze stereotypami na próżno tu szukać.
Językowo nie jest to najgorsza książka - choć zwroty potoczne, a nawet emotka drażnią, ale poza tym nie można jej na tej płaszczyźnie nic zarzucić, oczywiście jeśli taki styl jest dla czytelniczki czy czytelnika strawny. Dla mnie ta lektura była całkowitą stratą czasu i zupełnie nie rozumiem takiej samokreacji i tak bezrefleksyjnego podejścia do innej kultury, a przede wszystkim oceniającej postawy.
Moja ocena: 2/6
Maja Klemp, Pakistańskie wesele, 328 str., Moc Media 2020.
niedziela, 2 stycznia 2022
Stosikowe losowanie 2021
Styczeń
sobota, 1 stycznia 2022
Podsumowanie roku 2021
2021 był dla mnie czytelniczy przełomowy! Przeczytałam aż 165 książek! Tak wiele, bo bardzo intensywnie słuchałam audiobooków. To był ponownie rok, w którym spędzałam wiele czasu w domu, który wymagał ode mnie wielkiej siły psychicznej, a audiobooki pozwalały nie myśleć o jednym i tym samym podczas nudnych czynności jak jazda samochodem, praca w ogrodzie, sprzątanie, prasowanie, gotowanie. To był także rok, w którym pracowałam nad realizacją moich celów czytelniczych, ale o tym później. Najpierw statystyki!
Otóż po raz pierwszy Polska nie zdominowała moich wyborów czytelniczych! Zobaczcie sami:
Niemcy - 38
Polska - 37
USA - 12
Islandia - 11
Austria - 7
Francja - 7
Norwegia - 7
Wielka Brytania - 5
Irlandia - 4
Czechy - 3
Dania - 3
Włochy - 3
Finlandia - 3
Kanada - 2
Niderlandy - 2
Portugalia - 2
Słowacja - 2
Szwecja - 2
Tajwan - 2
Algieria - 1
Argentyna - 1
Australia - 1
Belgia - 1
Czarnogóra - 1
Gwatemala - 1
Japonia - 1
Korea Płd. - 1
Litwa - 1
Malta - 1
Nigeria - 1
Nowa Zelandia - 1
Pakistan - 1
Z tych krajów po raz pierwszy byłam na Malcie, Litwie i Tajwanie.
W 2021 czytałam w czterech językach - 79 książek po polsku, 79 po niemiecku, 3 po angielsku i 4 po śląsku. Standardowo już dominowały autorki. 79 książki zostały napisane przez kobiety, 76 przez mężczyzn, pozostałe miały autorów zbiorowych w różnych kombinacjach, a jedną napisała osoba niebinarna.
Przeczytałam tylko 21 książek papierowych, za to 74 ebooki i wysłuchałam 70 audiobooków. To jest absolutny rekord słuchania!
Mój profil na instagramie - który założyłam nieco ponad rok temu fajnie się rozwija, ma już sporo ponad 600 obserwatorów, więc zapraszam!
Co do moich celów czytelniczych, to udało mi się poznać (tylko) trzy nowe kraje, siedmiu nowych noblistów, przeczytałam 22 reportaże, sięgnęłam po jeden tom z poezją (co oznacza u mnie wyjście poza strefę komfortu), po jeden dramat, siedem razy czytałam klasykę. Pozostałe książki to beletrystyka, kryminały, poradniki (aż trzy!) i jedna książka dla dzieci. Wreszcie też czytałam więcej literatury z niemieckiego obszaru językowego i poznałam dwie nowe wspaniałe autorki: Danielę Krien i Karin Kalisę.
Stosikowe losowanie styczeń 2022
Agnes wybiera numer książki dla ZwL (w stosie 1200 książek) - 876