A jakby tak wszystko rzucić i wyjechać? Nie, nie, to nie będzie tekst o mnie, tylko o książce Gesy Neitzel. Gesa ma 28 lat, mieszka w Berlinie, ma dość fajną pracę w telewizji, ale czegoś jej w życiu brakuje. Kobieta postanawia więc zrealizować swoje marzenie i wyjechać do RPA na kurs przygotowujący do pracy rangerki. I o tym jest właśnie ta książka.
Gesa opisuje swój wylot do RPA, pierwszy kontakt z innymi kursantami, wyjazd do Botswany na szkolenie i zderzenie z totalnie innym światem. Nauczyciele i kursanci żyją w środku buszu, bez dostępu do udogodnień typu internet czy telewizja, za to w bezpośrednim kontakcie ze zwierzętami. Dowiadujemy się, jak wyglądają poszczególne kursy, jakie umiejętności zdobywają przyszli przewodnicy i przewodniczki, jak wyglądają zajęcia praktyczne i teoretyczne. By zostać pełnoprawnym rangerem trzeba bowiem ukończyć takich kursów kilka i zdobyć bogate doświadczenie w oprowadzaniu innych.
Nie wszystko jest od początku piękne, Gesa przechodzi wiele chwil zwątpienia - przede wszystkim w swoje umiejętności, bo że wyjazd do Afryki był dobrą decyzją, jest pewna przez cały pobyt.
Ta opowieść pełna jest miłości do natury, zwierząt i całego afrykańskiego kontynentu. Nie brak tu także rozkmin o sobie - podejściu do życia i kłopotów, odnajdywaniu sensu życia. Gesa stara się pracować nad swoim spięciem, perfekcjonizmem, zmienić swoje nastawienie do życia, ale nie jest to pretensjonalny poradnik. Autorka pisze całkowicie bez ekstazy, szczerze i od serca. Nie wyczuwałam tu fałszywych nut ani samokreacji, dlatego, wbrew moim oczekiwaniom, ta książka mi się podobała. Sięgnęłam bowiem po nią tylko dlatego, że ma wysokie oceny na Goodreads. Co więcej podobała mi się na tyle, że planuje wysłuchanie drugiej książki Niemki.
Moja ocena: 4,5/6
Gesa Neitzel, Frühstück mit Elefanten, czyt. Gesa Neitzel, 369 str., Ullstein 2016.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz