Doszło do tego, że własna córka musi zachęcać mnie do czytania po angielsku. Ale żeby mamie nie było zbyt trudno, ani nudno, podsunęła mi kultową książkę Roalda Dahla. Muszę przyznać z dumą, że rośnie mi w Ośmiolatce koneser literatury, bo świetnie dobrała mi lekturę - faktycznie językowo niezbyt trudną, choć bardzo rozwiniętą słowotwórczo, a treściowo uroczą.
Charlie Bucket mieszka wraz z rodzicami i dziadkami i niestety cała rodzina klepie biedę. Charlie marzy o czekoladzie, ale rodziców nie stać nawet na podstawowe artykuły żywnościowe. Chłopcu trudno znieść ten stan, tym bardziej, że w pobliżu domu mieści się niezwykła fabryka czekolady, której zapach roznosi się po całym mieście. Charlie dostaje jeden z niezwykłych batoników, kreowanych rpzez właściciela fabryki pana Wonka tylko na urodziny.
Nikt dokładnie nie wie jak działa fabryka, po tym jak jej pracownicy wykradli tajemne receptury, pan Wonka zwolnił całą załogę. Ciekawość wielbicieli czekolady wzrasta, gdy właściciel ogłasza, że w batonikach zostało ukrytych pięć złotych biletów. Dzieci, które je znajdą będą mogły przez cały dzień zwiedzić fabrykę i opuszczą ją z ciężarówką pełną czekolady. Największym marzeniem Charliego i jego dziadka jest zdobycie biletu. Niestety chłopca nie stać na kupno kolejnych batoników, więc z zapartym tchem śledzi doniesienia o kolejnych znalazcach. Każdy ze szczęśliwców jest zupełnie innym dzieckiem - jest tu wielki obżartus Augustus Gloop, ciągle żująca gumę Veruca Salt, rozpieszczona córka bogacza Violet Beauregarde oraz uzależniony od telewizji Mike Teavee. Nie trudno się domyślić, że ostatnim szczęśliwcem będzie Charlie.
Prawdziwe przygody rozpoczną się jednak w fabryce - ekscentryczny pan Wonka wymyśla najbardziej dziwaczne słodycze, jego inwencja twórcza nie zna granic. Podobnie jak ekwilibrystyka językowa autora, nie chcielibyście skosztować któregoś z takich specjałów jak eatable marshmallow pillows, lickable wallpaper for nurseries, snozzberries, hot ice creams for cold days, fizzy lifting drinks czy square candies that look round?
Przyznam, że nigdy w życiu nie podjęłabym się przetłumaczenia tej książki:)
Najpiękniejszym fragmentem książki jest jednak piosenka, którą śpiewają, pracujący w fabryce Oompa-Loompas na temat oglądania telewizji i czytania książek. Wspaniała!
Spójrzcie na śpiewających i na tekst:
"The most important thing we've learned,
So far as children are concerned,
Is never, NEVER, NEVER let
Them near your television set–
Or better still, just don't install
The idiotic thing at all.
In almost every house we've been,
We've watched them gaping at the screen.
They loll and slop and lounge about,
And stare until their eyes pop out.
(Last week in someone's place we saw
A dozen eyeballs on the floor.)
They sit and stare and stare and sit
Until they're hypnotised by it,
Until they're absolutely drunk
With all the shocking ghastly junk.
Oh yes, we know it keeps them still,
They don't climb out the window sill,
They never fight or kick or punch,
They leave you free to cook the lunch
And wash the dishes in the sink–
But did you ever stop to think,
To wonder just exactly what
This does to your beloved tot?
IT ROTS THE SENSES IN THE HEAD!
IT KILLS IMAGINATION DEAD!
IT CLOGS AND CLUTTERS UP THE MIND!
IT MAKES A CHILD SO DULL AND BLIND
HE CAN NO LONGER UNDERSTAND
A FANTASY, A FAIRYLAND!
HIS BRAIN BECOMES AS SOFT AS CHEESE!
HIS POWERS OF THINKING RUST AND FREEZE!
HE CANNOT THINK–HE ONLY SEES!
'All right!' you'll cry. 'All right!' you'll say,
'But if we take the set away,
What shall we do to entertain
Our darling children? Please explain!'
We'll answer this by asking you,
'What used the darling ones to do?
'How used they keep themselves contented
Before this monster was invented?'
Have you forgotten? Don't you know?
We'll say it very loud and slow:
THEY...USED...TO...READ! They'd READ and READ,
AND READ and READ, and then proceed
To READ some more. Great Scott! Gadzooks!
One half their lives was reading books!
The nursery shelves held books galore!
Books cluttered up the nursery floor!
And in the bedroom, by the bed,
More books were waiting to be read!
Such wondrous, fine, fantastic takes
Of dragons, gypsies, queens, and whales
And treasure isles, and distant shores
Where smugglers rowed with muffled oars,
And pirates wearing purple pants,
And sailing ships and elephants,
And cannibals crouching 'round the pot,
Stirring away at something hot.
(It smells so good, what can it be?
Good gracious, it's Penelope.)
The younger ones had Beatrix Potter
With Mr. Tod, the dirty rotter,
And Squirrel Nutkin, Pigling Bland,
And Mrs. Tiggy–Winkle and–
Just How The Camel Got His Hump,
And How The Monkey Lost His Rump,
And Mr. Toad, and bless my soul,
There's Mr. Rat and Mr. Mole–
Oh, books, what books they used to know,
Those children living long ago!
So please, oh please, we beg, we pray,
Go throw your TV set away,
And in its place you can install
A lovely bookshelf on the wall.
Then fill the shelves with lots of books,
Ignoring all the dirty looks,
The screams and yells, the bites and kicks,
And children hitting you with sticks–
Fear not, because we promise you
That, in about a week or two
Of having nothing else to do,
They'll now begin to feel the need
Of having something good to read.
And once they start–oh boy, oh boy!
You watch the slowly growing joy
That fills their hears. They'll grow so keen
They'll wonder what they'd ever seen
In that ridiculous machine,
That nauseating, foul, unclean,
Repulsive television screen!
And later, each and every kid
Will love you more for what you did.
P.S. Regarding Mike Teavee,
We very much regret that we
Shall simply have to wait and see
If we can get him back his height.
But if we can't–it serves him right."
Po przeczytaniu tego tekstu wiedziałam, że Roald Dahl staje się jednym z moich ulubionych pisarzy;)
Roald Dahl, Charlie and the Chocolate Factory, 155 str., Puffin Books.