czwartek, 21 grudnia 2017

"Wanda. Opowieść o sile życia i śmierci" Anna Kamińska


Po tę książkę sięgnęłam w ramach wspólnego czytania w Klubie Polek na Obczyźnie. Nie trafiłby zapewne w moje ręce, gdyby nie ta akcja. Lubię wprawdzie biografie, a i postać Wandy Rutkiewicz nie jest mi obca, ale w nawale ciekawych lektur, książka ta nie trafiła na szczyt mojego stosu. Lektury oczywiście nie żałuję, bo warto było poznać słynną himalaistkę bliżej.

Kamińska szkicuje bardzo szeroki obraz Rutkiewicz, opierając się na licznych wywiadach, rozmowach, dokumentach i korespondencji, jak na biografkę, zresztą, przystało. Nie mogę tej książce nic zarzucić, ale nie należy ona do biografii, które porywają od pierwszej strony, zaskakują spojrzeniem i ujęciem tematu. To po prostu porządnie opracowana i umiejętnie spisana historia. Najwięcej pazura dodaje jej sama bohaterka, postać niepokorna, trudna do skategoryzowania, indywidualistka o dwóch obliczach. 

Nie zdawałam sobie wcześniej sprawy jak trudne były osobiste losy Wandy - otoczona widmem śmierci od najmłodszych lat, miała do niej bardzo specyficzny stosunek. Można powiedzieć luźny, akceptujący - i to właśnie ta nonszalancja w parze z determinacją, pozwalały jej osiągać najwyższe szczyty. Śmierć przewija się przez całą biografię, nie tylko jako faktyczny zgon bliskich i przyjaciół (tych ostatnich było mnóstwo), ale jako stan, towarzyszący Rutkiewicz. Jej ciągłe igranie ze śmiercią, gotowość na jej przyjęcie, pozwalają sięgać po największe sukcesy. 

Kamińska stara się nie zanudzać czytelnika datami i faktami, snuje swoją opowieść, opierając się na rozmowach z przyjaciółmi, towarzyszami, znajomymi i wrogami słynnej himalaistki. Wanda polaryzowała i wydaje się, że w swoim otoczeniu miała tylko dwa typy osób - gorących zwolenników lub wrogów. Przyznać należy jednak, że nawet ci, którzy jej nie lubili, wypowiadają się o niej z szacunkiem i respektem. 

Mimo że Rutkiewicz odnalazła w himalaizmie swój cel w życiu, mam wrażenie, że nie była do końca szczęśliwa. Chorobliwie ambitna, niezwykle wysportowana, dobra we wszystkim, za co się zabrała, pozostała wiecznie samotna. W krótkich chwilach odsłaniała swoją twarz osoby kruchej, szukającej ciepła i oparcia. Na codzień Wanda potrafiła jednak kontrolować te emocje, przeć do wyznaczonego celu, nie zważając na innych, jak twierdzi wielu ze wspinających się z nią himalaistów.

Śmierć Rutkiewicz jest tak samo zagadkowa, jak ona sama. Nie można jej wyjaśnić, nie można do końca zrozumieć, w jaki sposób zginęła. Czy na ten krok zdecydowała się świadomie? 

Jak napisałam na początku, nie żałuję tej lektury, która była dla mnie niezwykle pouczająca, bo o Rutkiewicz na dobrą sprawę nie wiedziałam nic. 

Moja ocena: 4/6

Anna Kamińska, Wanda. Opowieść o sile życia i śmierci. Historia Wandy Rutkiewicz, 480 str., Wydawnictwo Literackie 2017. 

czwartek, 14 grudnia 2017

"Machiną przez Chiny" Łukasz Wierzbicki


Machiną przez Chiny to kolejna po Afryce Kazika rewelacyjna książka spod pióra Łukasza Wierzbickiego. Autor tym razem na warsztat wziął dzienniki Haliny Korolec-Bujakowskiej, która w latach trzydziestych wraz z mężem Stanisławem odbyła podróż z Druskiennik do Szanghaju. Ta nietypowa wyprawa była podróżą poślubną młodego małżeństwa, a środkiem lokomocji obojga była machina czyli motocykl. 


Para przemieszcza się przez tereny mało znane i mało, w tamtych czasach, odwiedzane, wzbudzając wszędzie sensację i zaciekawienie, obojętnie czy przemierzają Turcję, Persję czy birmańską dżunglę. W tej ostatniej spędzają najwięcej czasu. Przerwa w podróży spowodowana jest awarią machiny i koniecznością długiego oczekiwania na części zamienne. Podróżnicy zakładają obozowisko, przygarniają niedźwiedzia i rozkoszują się ciszą oraz bezpośrednim kontaktem z naturą.


Wierzbicki świetnie opisuje przygody pary. Nie ma on ambicji ukazania każdego kroku małżeństwa, dokładnego przedstawienia każdego etapu podróży, koncentruje się raczej na wydarzeniach, które wywarły na podróżnikach największe wrażenie. Są to więc przede wszystkim spotkania z innymi ludźmi, świadczące o niezwykłej ciekawości innych kultur, respekcie i nieustającej chęci poznawania nowego. Otwarte zakończenia rozdziałów skłoniły nas do rozmów i rozważań na temat ich losów.
Fantastyczne jest podejście Haliny i Stacha do problemów, którzy przyjmują je najczęściej ze stoickim spokojem, starając się we wszystkim dojrzeć dobrą stronę. Wojna przerwała ich pobyt w Szanghaju i właśnie to wydarzenie jest cezurą, która dzieli książkę. Halinę poznajemy bowiem w 1947 roku, podczas podróży do Indii. Towarzyszy jej syn, któremu opowiada o wielkiej wyprawie, która niestety zakończyła się rozdzieleniem małżonków. 


Równie piękna jak treść, jest szata graficzna książki, stworzona przez Mariannę Oklejak. Ilustratorka wykorzystała fotografie z podróży, tworząc na ich podstawie kolaże - wspaniałe, ciekawe, pełne detali. Prócz tego karty książki zdobią mniejsze ilustracje. Cała szata graficzna jest bajecznie kolorowa, obramowania stronic zmieniają barwę od pomarańczowej po niebieską, tworząc fantastyczną tęczę. Nie zapominajmy o mapce, bardzo istotnej, z której stale korzystaliśmy podczas lektury. 

To przepiękne wydanie, książka, którą polecam każdemu dziecku!

Łukasz Wierzbicki, Marianna Oklejak, Machiną przez Chiny, 175 str., Wydawnictwo Poradnia K.

piątek, 8 grudnia 2017

"Kopciuszek", "Królewna Śnieżka u krasnoludków" Gabriela Mistral


Te dwie książki zachwyciły nas swoją urodą od pierwszego wejrzenia i zaskoczyły nazwiskiem autorki. Nie spodziewałam się, że chilijska noblistka pisała książki dla dzieci. Tymczasem to prawdziwe perełki literackie. Autorka spisała znane baśnie w postaci wierszy, rymowanych wprawdzie, ale jej rymy nie są oczywiste, a rytm często się załamuje, przerywając monotonię ośmiozgłoskowca. 
Taki żar bije znad ognia,
że nadpalone ma rzęsy.
Od mycia posadzek ogromnych
garbią się stale jej plecy.
W tym miejscu ukłony dla tłumaczki, Krystyny Radowskiej, która z pewnością miała przed sobą niełatwe zadanie. Bardzo podobały mi się akcenty latynoskie, takie jak nazwanie balu w Kopciuszku, fiestą. 

To nie są bajki w stylu zinfantylizowanych i uproszczonych wersji, które mają podobno ułatwić dziecku odbiór tekstu. Mistral trzyma się grimmowskiej wersji utworów, wplatając jednak w tekst wymienione wyżej nawiązania do własnej kultury, a także niesztampowe porównania. U niej "noc rozrasta się jak kałuża", a stópka jest wielkości migdała.

Co ciekawe w swojej wersji Królewny Śnieżki autorka całkowicie rezygnuje z motywu wizyt złej królowej, która próbuje otruć dziewczynę, podczas gdy w Kopciuszku pozostaje bardzo bliska oryginału. W Śnieżce bardzo szeroko rozpracowana została scena wizyty w domu krasnoludków, którzy zaskoczeni gościem, postanawiając chronić królewnę.

Obie książki są przepięknie wydane - grube, kartonowe, surowe wręcz, okładki świetnie komponują się z kreską ilustratorów. Każda z książek została opracowana graficznie przez kogoś innego, ale ich styl jest podobny i na pierwszy rzut oka nie rozpoznałam, że to dwie różne osoby.

Zarówno moje dzieci i ja lubimy taki rodzaj ilustracji, więc z przyjemnością tylko przeglądamy te książki i cieszymy nimi oko.



Obie książki to prawdziwa gratka dla kolekcjonerów różnych wersji tych baśni oraz możliwość poznania noblistki od jej innej, mniej znanej, strony.

Gabriela Mistral, Królewna Śnieżka u krasnoludków, il. Carles Ballesteros, tł. Krystyna Radowska, Nasza Księgarnia 2017.
Gabriela Mistral, Kopciuszek, il. Barnardita Ojeda, tł. Krystyna Radowska, Nasza Księgarnia 2017. 

sobota, 2 grudnia 2017

Stosikowe losowanie 12/17 oraz 1/18 - pary

ZwL wybiera numer książki dla Marianny (w stosie 264 książki) - 198
Marianna wybiera numer książki dla Maniiczytania (w stosie 17 książek) - 13
Maniaczytania wybiera numer książki dla McDulki (w stosie 200 książek) - 23
McDulka wybiera numer książki dla Anny (w stosie 219 książek) - 213
Anna wybiera numer książki dla Niekoniecznie papierowej (w stosie 200 książek) - 17
Niekoniecznie papierowa wybiera numer książki dla ZwL (w stosie 1050 książek) - 15
Anna wybiera numer książki dla Gucimal (w stosie 95 książek) - 81

Anna wybiera numer książki dla Marianny (w stosie 264 książki) - 18
Marianna wybiera numer książki dla Maniiczytania (w stosie 6 książek) - 3
Maniaczytania wybiera numer książki dla ZwL (w stosie 1050 książek) - 61
ZwL wybiera numer książki dla Niekoniecznie papierowej (w stosie 219 książek) - 66
Niekoniecznie papierowa wybiera numer książki dla McDulki (w stosie 200 książek) - 2
McDulka wybiera numer książki dla Anny (w stosie 219 książek) - 117
Anna wybiera numer książki dla Gucimal (w stosie 95 książek) - 74