czwartek, 10 czerwca 2010

"Karin, córka Monsa" Mika Waltari


Ta książka już długo leży w stosie, zakupiona wraz z "Egipcjaninem Sinhue" po ciepłej rekomendacji znajomego. Wreszcie, dzięki losowaniu, po nią sięgnęłam i.... zdzierżyłam 88 stron. Styl Waltariego po prostu mnie odrzuca. Zdania proste, krótkie, beznamiętne. Waltari relacjonuje wydarzenia z pozycji obserwatora, posługując się wręcz dziecinnym w moim odczuciu językiem. Od poieści historycznej oczekuję malowniczości, przeniesienia w przedstawiane czasy, a nie relacji. Waltari stosuje wprawdzie wiele przymiotników, by opisać postaci i wydarzenia ale nadal jest to surowy, beznamiętny opis.

A temat ciekawy, bo opisuje autor rządy Eryka XIV z rodu Wazów, który okrutnie panował w XVI wieku. Ten bezwględny władca zakochał się w prostej dziewczynie Karin, wpadając w niełaskę poddanych.

Moja ocena: 2/6

Mika Waltari, Karin, córka Monsa, tł. Zygmunt Łanowski, 239 str., Książnica.

9 komentarzy:

  1. A Egipcjanina próbowałaś czytać? Bo ja, dawno temu, raz. Nie przeczytałam. Wciąż natykam się na entuzjastyczne opinie na temat tej książki i nie wiem, czy ja nie wykazałam się czasem brakiem smaku?
    Postanowiłam spróbować jeszcze raz.

    OdpowiedzUsuń
  2. Kocham tego autora. Czytałam prawie wszystko, co napisał. Racja, trzeba polubić jego melancholię, bo jak nie, to nie ma co się brać.

    OdpowiedzUsuń
  3. Dotąd nie sięgnęłam po żadne dzieło Waltariego, ale niedawno znajomy zachwycał się jego prozą. Rozmach i pogodne acz sprytne spojrzenie na życie rekomendował. Zaciekawiłaś mnie tym zniesmaczeniem. Znajomy słuchał audiobooka i zachwalał lektora. Może to coś tłumaczy? Ale to grube tomy chyba, więc bez przekonania ręka się po nie nie wyciąga. A Agnes mówi o melancholii... Zanosi się na stos paradoksów. Tu zamaszystość, tam przyciężkawość, tu melancholia, tam dowcip. Niech ktoś pochwali styl, to przeczytam. Bo pozostałe sprzeczności chciałoby się wypróbować.
    (choć dwójkowa ocena będzie się ciągnęła za autorem jak garb;)).

    pozdrawiam
    ren

    ps.
    Agnes -to do Ciebie: masz tak skonstruowane opcje komentarzy, że nie mogę się wpisać, mimo podejmowanych prób. Brakuje mi wariantu "nazwa URL".

    OdpowiedzUsuń
  4. Próbka stylu, aby choć ciut można było samemu ocenić:
    "Nie zazdrościłem mu jego bogactwa i powodzenia, podobnie jak i innym nie zazdrościłem ich radości i zadowolenia. I nie chciałem już odbierać ludziom ich urojeń, jeśli urojenia te dawały im szczęście. Życie ludzkie bowiem jest na rozmaite sposoby utkane z marzeń. Dlatego prawda jest zła i gorzka dla człowieka i dla wielu lepiej jest, gdy ginie prawda, niż gdy się rozwiewają ich sny. Dlatego nie chciałem odbierać ludziom marzeń, jeśli byli szczęśliwi w swoich snach i jeśli dla swoich snów nie dopuszczali się zła, lecz zadowolali się snami."
    To z "Egipcjanina Sinuhe". Prawda, że melancholijne?
    Tamaryszku, spróbowałam zmienić w opcjach komentarzy, aby do wpisania się nie był konieczny żaden login. Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja za grosz melancholijności u Waltariego nie widzę. Jego styl odbierałam jako suchą relację. Agnes nawet zastanawiałam się nad zacytowaniem kilku fragmentów, które szczególnie mnie raziły, ale zrezygnowałam.

    OdpowiedzUsuń
  6. Czytałam tylko Czarnego Anioła, i w żaden sposób nie określiłabym tego jako suchą relację, natomiast cytat przytoczony przez Agnes spokojnie mógłby pochodzić z tej własnie książki, oczywiście jeśli chodzi o styl, a nie treść))).
    Zresztą zauważyłam, że często różnię się z tobą w ocenie książek, zwłaszcza tych, które oceniłaś nisko ze względu na styl, którego odbiór jest przecież częstp subiektywny.
    Dlatego kiedyś bez stresu sięgnę po Karin, którą też przypadkiem mam w stosie.

    OdpowiedzUsuń
  7. Anonimowy3:54 PM

    Ja wszystko Waltariego czytałem po dwa razy. Kto nie czytał Sinuhe nic nie czytał. Jego książki maja rózne style i nie można porównać Sinuhe do Karin,córki Monsa ani do czarnego Anioła. Tak czy inaczej to obok Gravesa najlepsza literatura historyczna na świecie i w ogóle najlepsza literatura. Zachęcam. Można zacząć od Czterech Zmierzchów.

    OdpowiedzUsuń
  8. Anonimie Sinhue mam w stosie i na pewno dam mu szansę:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Anonimowy1:32 PM

    Cóż, ujmę to tak: styl autora jest specyficzny:) Jednym się podoba, innym nie. Karin ... jest tą powieścią (choć przyznaję, nie szaleję za Mika Waltarim) która mnie nie porwała, aczkolwiek zaciekawiła. Styl ujęłabym jako "przyzwoicie-taki-sobie", ale historia opisana mnie... brzydko mówiąc... rozwaliła.
    Wniosek jest taki (moj oczywiście). Chociaż nie porywa, to jednak warto, bo nie wierzę, że każdy z nas zna historię Skandynawii, Egiptu itd z różnych okresów. OGromnym plusem autora jest opowiadanie róznych historii (mniej lub bardziej prawdziwych) z różnych zakatków świata i różnych czasów. Z pozycji zwyklych ludzi. Daje tak zwany wzgląd na obgląd:)
    Akurat w tej książce uważam, że styl jest dopasowany do głównej postaci - ale to oczywisćie tylko moje zdanie.

    Co więcej: Egipcjanin Sinuhe pokonał mnie w podstawówce, do teraz go nie wzięłam do ręki. Ale po przeczytaniu "KArin..." wezmę (leży na stosie:))), bo uwazam ze do pewnych rzeczy "trzeba dojrzeć". Różnica między mną w wieku 12 lat, a mną w wieku 30 +VAT jest tak wielka, że a nuż mi spasi:)

    Kasia Ziellona

    OdpowiedzUsuń