sobota, 17 sierpnia 2013

"Dem Tod auf der Spur", "Der Totenleser" Michael Tsokos



Michael Tsokos jest jednym z najbardziej znanych niemieckich medyków sądowych. Szefuje dwóm najważniejszym instytutom w Berlinie, pomagał w identyfikacji ciał po tsunami w Tajlandii, a także w Bośni, publikuje w fachowych czasopismach, ale także dla laików. Niedawno pisałam tu o książce, którą napisał wraz z Sebastianem Fitzkiem, a teraz połknęłam w dwa dni dwie jego książki (trzecia czeka już na kindlu).

Tsokos opisuje w swoich książkach najbardziej spektakularne przypadki, z którymi miał do czynienia w swojej pracy. Autor stara się przybliżyć laikowi sposób i sens pracy medyków sądowych. Bardzo szczegółowo opisuje procedury, kolejność wykonywanych czynności, współpracę z policją i wreszcie same sekcje zwłok. Przy tym używa bardzo przystępnego języka, każdy termin medyczny tłumaczy i wyjaśnia jego pochodzenie i znaczenie. Najbardziej ciekawy jednak jest sam proces, przypominający pracę detektywa, poszukiwania przyczyny śmierci. Tsokos tak dobrał opisywane przypadki, by ukazać różne przyczyny zgonów, szczegółowo tłumaczy w jaki sposób dochodzi do ustalenia przebiegu morderstwa czy samobójstwa. W tym celu sięga także do podobnych historii, dzięki którym ukazuje różnice lub podobieństwa istotne w celu odkrycia sposobu zgonu.

Tsokos nie koncentruje się jednak tylko na technicznej stronie swojej pracy, zwraca także uwagę na rolę medycyny sądowej w wykrywaniu przestępstw, podaje statystyki, które głównie dotyczą Berlina. 
Zwraca także uwagę na rolę swojej pracy w życiu prywatnym. Widać, że swój zawód wykonuje z pasją i przekonaniem - ciągłe obcowanie ze śmiercią nie ma wpływu na jego życie prywatne. Tsokos wiele razy rewiduje obraz swojej pracy, znany z filmów czy seriali. W rzeczywistości nie wygląda on tak spektakularnie, a szacowanie godziny zgonu nie jest tak proste.

Na pewno nie jest to książka dla ludzi, którzy na samą myśl o sekcji zwłok czy na widok krwi dostaj ą gęsiej skórki. Dla pasjonatów, takich jak ja, jest fascynującą lekturą.

Moja ocena: 5/6

Michael Tsokos, Dem Tod auf der Spur, 260 str., Ullstein 2010.
Michael Tsokos, Der Totenleser, 249 str., Ullstein 2010.

5 komentarzy:

  1. W tej chwili sekcje zwłok i krwawe plamy to stałe motywy kryminałów, więc nie przypuszczam, żeby jeszcze u kogoś wywoływały gęsią skórkę. :) Przyznam, że za przesadą w tej dziedzinie nie przepadam, ale w przypadku książek Tsokosa, o których piszesz, ogromnym plusem byłoby dla mnie to, że nie przedstawia fikcji literackiej, tylko dzieli się autentycznymi doświadczeniami ze swojej pracy. Mam nadzieję, że jego książki zostaną przetłumaczone na język polski.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja jednak widzę róźnicę między opisami z kryminałów a tymi Tsokosa - dużo więcej faktów, realizmu, konkretne opisy w jakim celu i w jakiej kolejności wykonywane są czynności. Co do tłumaczenia, ja bym bardzo chętnie się podjęła:)

      Usuń
  2. Dla mnie idealna. Nie ruszają mnie opisy sekcji i takich tam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam tego Tsokosa, przymierzam się już od jakiegoś czasu. Trochę mnie uspokoiłaś, że to rzetelna, sensowna pozycja, bo miałam pewne obawy. Kiedyś rozczarowałam się "prawdziwymi" opowieściami byłego policjanta, więc...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. IMO rzetelna bardzo, moją żądzę wiedzy zaspokaja:) Przeczytaj, bo jestem ciekawa Twojej opinii!

      Usuń