poniedziałek, 7 kwietnia 2014

"Krzyżowcy" Zofia Kossak-Szczucka



Z wielką przyjemnością przeczytałam Krzyżowców w liceum. Z samej treści nie pamiętałam wiele, ale mój ówczesny zachwyt i chęć przeczytania dalszych książek autorki się nie zatarły. Ta chęć wróciła wraz z wizytą w domu Kossaków w Górkach Wielkich. Zakupiłam więc kilka książek, postawiłam na półce z mocnym postanowieniem ich rychłego przeczytania i tak stały, aż ulitował się nad nimi Zacofany w Lekturze i uszczęśliwił mnie od razu trzecim tomem sagi o Krzyżowcach. Jak wiecie, jestem do bólu systematyczna i zawsze, ale to zawsze, czytam cykle po kolei, więc rozpoczęłam od czterotomowych Krzyżowców, by dopiero teraz dotrzeć do wylosowanego mi Bez oręża
Absolutnie nie żałuję tej decyzji i cieszę się, że ZwL wybrał właśnie ten cykl, bo warto propagować prozę Zofii Kossak. Nie jest to może najłatwiejsza lektura - autorka nie pędzi z narracją, ma czas na opisy i szkicowanie tła historycznego. I właśnie do tych opisów musiałam się przyzwyczaić, co jednak okazało się być łatwiejsze, niż na początku sądziłam. Ponadto z rosnącym zachwytem smakowałam tę niespieszną narrację, tak różną od współcześnie wydawanych książek.

Kossak opisuje, jak sam tytuł wskazuje, wyprawę rycerstwa na ratunek Grobu Pańskiego, który znajdował się we wczesnym Średniowieczu w rękach pogan. Ten fakt historyczny jest jednak tylko przyczynkiem do napisania pełnego rozmachu szkicu historycznego ówczesnej Europy i Azji Mniejszej, a także do analizy postaw ludzkich. Bardzo podobają mi się w książkach Kossak nawiązania do Polski. W Krzyżowcach jest ich najwięcej, bo akcja zaczyna się w ówczesnej Polsce i mimo że później koncentruje się na rycerstwie zachodnioeuropejskim, to słowiańskie akcenty pozostają, a rycerz Ibrahim należy do głównych narratorów.

Najmocniejszą stroną powieści jest perspektywa narratora - średniowieczną Europę poznajemy z perspektywy rycerza, który kieruje się ówczesnym stanem wiedzy, wierzy w zabobony, nie ufa nauce i jest głęboko wierzący. Kossak-Szczucka poświęciła mnóstwo czasu na analizę źródeł historycznych, co wyraźnie widać podczas lektury. Czytelnik jej ufa i wierzy w rzetelność informacji. Co ciekawe, początkowo miałam wrażenie, że autorka stara się zachować neutralną pozycję wobec opisywanych wydarzeń, ale myliłam się. Bezlitośnie wskazuje słabość rycerzy, chciwość i kłótliwość, które początkowy zryw serc zamieniły w chaos i walkę o władzę. Wielokrotnie krytykuje wyprawy Krzyżowców, których korzyść wydaje się być mniejsza od szkód, jakie uczyniły.

Najbardziej w powieściach historycznych cenię ładunek poznawczy - odbieram je jako najprzyjemniejszy sposób na pogłębianie wiedzy - jednak Krzyżowcy to także powieść psychologiczna. Autorka mistrzowsko opisuje ludzkie lęki, marzenia oraz słabości. Najbardziej urzekły mnie losy polskiego rycerza Ibrahima po powrocie do ojczyzny. Jak dobrze rozumiałam jego niemoc, oderwanie od rodziny, która pozostała w kraju - oczywistym dla mnie było, że nie będzie opowiadał o swoich przygodach, że zabrakanie słów, że zaduma się nad niezmiennością małej ojczyzny i jej nienaruszalnością, podczas gdy w dalekim świecie wszystko się zmienia.

O Krzyżowcach mogłabym pisać jeszcze długo - trapi  mnie jednak niemoc spowodowana tak wielkim zmęczeniem, że napisanie nawet kilku słów kosztuje mnie bardzo wiele. Rozważałam nawet stworzenie hurtowni na wzór Izy, ale jednak zmotywowałam się do napisania choć krótkiej notki, by zachęcić was do czytania Kossak-Szczuckiej.

Moja ocena: 5,5/6

Zofia Kossak-Szczucka, Krzyżowcy, tom 1 i tom 2, 301 str., Instytut Wydawniczy PAX 1983.
Zofia Kossak-Szczucka, Krzyżowcy, tom 3 i tom 4, 341 str., Instytut Wydawniczy PAX 1983.

8 komentarzy:

  1. Gratuluję wytrwałości. Mnie się Kossak-Szczucka jakoś źle kojarzyła, a widzę, że niesłusznie. To chyba przez Madzię Samozwaniec, która o niej różne złośliwości wypisywała:P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Te siostry sisters to jednak złośliwe małpiszony były, zwłaszcza Madzia..... Pewnie jednak i zawiść zawodowa przez nią przemawiała:).

      Usuń
    2. Bo jak Kossaki, to Madzia i Lilka plus tatuś, reszta się nie liczy :P

      Usuń
    3. Dziękuję! Zdecydowanie niesłusznie. A Madzię też lubię:)

      Usuń
  2. Dobra jest też druga część "Król trędowaty", choć tak jak pierwsza, ostatnia, niestety, to już zdecydowanie nie to.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobra i już przeczytana, czeka na recenzję:)

      Usuń
  3. Krzyżowców kompletuję, przeczytam, jak będę miała całość. I myślę, że akurat ich podejście hurtowe by skrzywdziło.
    A co do zmęczenia, to mam niestety to samo, chociaż nie żyję tak intensywnie jak Ty. chyba to osławione przesilenie wiosenne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hurtowe w sensie krótkiej notki? Masz rację!
      U mnie raczej nie przesilenie tylko chroniczny stan, który mam nadzieję niebawem się zmieni:)

      Usuń