sobota, 13 września 2014

"Spadkobiercy" William Golding



Aż wstyd się przyznać ale nie znam słynnego Władcy much, a po lekturze Spadkobierców nie jestem pewna czy sięgnę po tę najbardziej znaną powieść noblisty.
Zdaję sobie sprawę, że treść tej książki na pewno jest odmienna, ale nie przekonał mnie styl Goldinga.

Spadkobiercy to niewielka powieść, opisująca życie Neandertalczyków, którzy przemieszczają się na zamieszkiwane przez nich latem tereny. Już podczas wędrówki zauważają, że coś nie zgadza. Okazuje się, że przez obszar wokół ich jaskini oraz pobliskiego wodospadu przemieszcza się grupa ludzi. Jej członkowie są bardziej liczni, a przede wszystkim stoją na o wiele wyższym szczeblu ewolucyjnym. Nie tylko różnią się wyglądem i budową ciała, ale umiejętnościami. Władają łukiem, nie boją się wody, potrafią budować łodzie, znają działanie alkoholu. 
Neandertalczycy są bardziej związani z naturą, o ile w przypadku prehistorii w ogóle można stosować takie rozróżnienie, bardziej lękliwi i zacofani. Równocześnie ważna dla nich jest grupa, więzi, mają swoistą religię, hierarchię oraz mocno rozwinięte zmysły takie jak węch czy wzrok. 
Przez jedenaście rozdziałów to właśnie Lok, jeden z Neandertalczyków jest narratorem. Golding przedstawia świat jego oczyma. Nie przeczę, że to najlepszy element tej powieści. Czytelnik podąża za Lokiem, rozumie jego sposób pojmowania świata i czuje do niego sympatię. Nowi ludzie wydają się być brutalni, krzykliwi, niezorganizowani, mimo to fascynują Loka i jego towarzyszy, wzbudzają lęk i równocześnie przyciągają. Spotkanie z nimi skończy się dla słabiej rozwiniętej grupy tragicznie. 
Nowi ludzie otrzymują prawo głosu dopiero w ostatnim rozdziale, w którym okazuje się, że także oni odczuwają lęk i niepewność. 

Powieść Goldinga jest alegorią świata współczesnego. Współczesnym społeczeństwem rządzą podobne mechanizmy. To gorzka refleksja, ukazująca człowieka jako stworzenie chciwe, żądne władzy i brutalne. 
Mimo że fabuła Spadkobierców nie jest nudna, noblista nie zbudził we mnie zachwytu swoją prozą, przede wszystkim nie zmusił do głębszych przemyśleń, nie zaskoczył innowacyjnym stylem czy spojrzeniem na świat. 

Moja ocena: 3/6

William Golding, Spadkobiercy, tł. Ryszarda Grzybowska, 202 str., Czytelnik 1989.

Książkę przeczytałam w ramach wyzwania:


1 komentarz:

  1. Nie czytałam Spadkobierców, ale Władcy much są genialni, gorąco polecam.
    slubnaherbata.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń