niedziela, 24 stycznia 2016

"Czasy secondhand. Koniec czerwonego człowieka" Swietłana Aleksijewicz


Tożsamość, jej poszukiwanie, potrzeba identyfikacji z krajem i językiem - to tematyka, która od dawna mnie fascynuje i która, ku wielkiemu zaskoczeniu, dominuje w książce Aleksijewicz. Autorka stara się zrozumieć, a może właściwie ukazać istotę człowieka sowieckiego. Aleksijewicz zna zapewne fenomen homo sovieticusa z autopsji, rozumie jego problemy, nie zapomina jednak o czytelniku spoza rosyjskiego kręgu kulturowego - czytelnik radziecki (piszę świadomie radziecki, bo myślę tu o wszystkich były republikach ZSRR) odnajdzie tutaj swoje doświadczenia, pewnie nie raz pokiwa ze zrozumieniem głową, czasem porówna swój punkt widzenia z bohaterami reportażu, podobnie jak zrobiłabym to ja czytając książkę o PRL. Odbiorca zagraniczny znowu nie raz się zadziwi, a przede wszystkim lepiej zrozumie sytuację w ZSRR i Rosji po pieriestrojce. Niejeden zapewne zamarnie w przerażeniu - nie ukrywam, że mnie wiele razy odebrało mowę, a ikilka razy miałam wilgotne oczy. Ze wstydem muszę przyznać, że zupełnie wyparłam z pamięci okres przemian radzieckich, umknęło mi wiele szczegółów, a o niektórych faktach nawet nie wiedziałam. Aleksijewicz zainspirowała mnie do przypomnienia sobie przebiegu tamtych wydarzeń. Powracają one niemal w każdej opowieści, stanowią przecież cezurę w życiu każdego z rozmówców. Ta zmiana była tak fundamentalna, że pokusiłabym się o stwierdzenie, iż stanowiła traumatyczne przeżycie dla wielu z nich.

Człowiek radziecki to ktoś, kto wyrósł w czasach po Rewolucji Październikowej, osoba oddana krajowi, idei, socjalizmowi. Homo sovieticus nie kwestionuje decyzji państwowych, nie koncentruje się na dobru prywatnym, żyje dla ojczyzny i gotowy jest w każdej chwili poświęcić swoje życie. Niewyobrażalnym dla mnie jest, jak dalece można było przekonać niezwykle zróżnicowany kulturowo naród o tym, jak nieistotna jest wartość pojedynczgeo życia. A może było to właśnie dlatego możliwe, że mówimy tu o bardzo rozległym państwie?
Aleksijewicz bada co stało się z ludźmi po pieriestrojce i dochodzi do wniosku, że większość z nich nie potrafiła się dostosować do nowego życia. Ludzie stracili swoją tożsamość. Idee, dla których żyli okazały się być nic nie warte i śmieszne, świat, który ich otaczał diametralnie się zmienił. W Czasach secondhand najbardziej uderza rozpacz jednostki, która jest zagubiona, nie rozumie świata i nie poatrafi się do niego dostosować. To przeważnie starsze osoby, zostawione same sobie, wyobcowane, często wyśmiewane. To także ludzie, którzy przeżyli piekło w gułagach i nadal wierzą w ideę socjalizmu oraz ludzie, którzy stracili wiarę w cokolwiek. 

Ta książka epatuje rozpaczą i samotnością. Rosyjski świat zmienił się do tego stopnia, że rodzic nie rozumie dziecka. Raczkujący i brutalny kapitalizm, pogoń za pieniądzem, imanie się jakiegokolwiek sposobu na zarobek decyduje o bycie. Kultura, rozmowy i wspólnota straciły na wartości. Człowiek radziecki jest przerażony tym, co się stało ze społeczeństwiem, nie potrafi wskrzesać w sobie przedsiębiorczości i najczęściej klepie biedę. Nowy porządek budzi sentyment za starym i znanym, oswojonym. Socjalizm jawi się jako złote czasy, Stalin staje się wodzem, który potrafił ujarzmić ogrom rosyjskiego państwa. 

Sposób narracji Aleksijewicz poznałam podczas lektury Czarnobylskiej modlitwy. Także w tym reportażu nie pokazuje swojego zdania, jest przeźroczystym słuchaczem, pozwala swoim rozmócwom na długi monolog, jej postawa wydaje się wzbudzać zaufanie. Wielu rozmówców podejrzliwie bada jej reakcje, czeka na szyderstwo czy krytykę, gdy jednak zaczynają odczuwać w autorce akceptację, zdobywają się na szczerość.

Kolejna książka Białorusinki, która mnie emocjonalnie wyczerpała, ale równocześnie otwarła oczy. Lepiej rozumiem teraz zachowanie rosyjskich znajomych - ich ogromną dumę z ojczyzny przede wszystkim. 

Moja ocena: 4/6

Swietłana Aleksijewicz, Czasy secondhand. Koniec czerwonego człowieka, tł. Jerzy Czech, 512 str., Wydawnictwo Czarne.

2 komentarze:

  1. Wciąż jeszcze przede mną, ta wyczerpująca lektura. Jak zwykle odpycham ją od siebie i podskórnie się jej obawiam, ale czuję, że jednak trzeba.

    OdpowiedzUsuń
  2. MNie Zacofany w Lekturze nie jako zmusił do przeczytania ale jestem mu wdzięczna, bo inaczej pewnie bym dŁugo się za nią nie zabrała. A czytać trzeba, koniecznie!

    OdpowiedzUsuń