poniedziałek, 17 października 2016

"Wyjący młynarz" Arto Paasilinna



Do pewnej fińskiej wsi przybywa Gunnar (Kunnari) Huttunen, kupuje młyn i zabiera się za jego remont. To pracowity człowiek, który zna swój fach. Systematycznie naprawia mechanizm młyna, odnawia elementy drewniane, zamawia nowe pasy transmisyjne, uruchamia młyńskie kamienie i cieszy się z dobrze wykonanej roboty. Jego życie nabiera kolorów, gdy odwiedza go wioskowa działaczka, by zachęcić go do założenia ogrodu warzywnego. Gunnar od razu zakochuje się w rezolutnej i kobiecej Sanelmie. Dobrze rozumie się także z wioskowym policjantem, z którym ma zwyczaj polować. 

I wioskowe życie pewnie płynęłoby sennie i spokojnie, gdyby nie to, że nowy młynarz miał zwyczaj wyć w nocy. Poza tym był dziwny. I zbyt pracowity. I obcy.

"Ludzie we wsi mówili, że Kunnari jest wariatem podwójnie: po pierwsze - ma kłopoty z własnym rozumem, a po drugie - oszalał na punkcie pracy."
W ten sposób Gunnar dostaje łatkę wariata i wpada w matnię. Prowokacyjne zachowania mieszkańców wioski, zmuszają go do impulsywnych działań, które znowu potwierdzają powszechną opinię o szaleństwie młynarza. Im bardziej ten człowiek stara się zintegrować we wioskowe życie, tym częściej przydarzają mu się spotkania, w wyniku których wpada w furię. Młynarz kończy więc w szpitalu dla wariatów, który jest gorszy od więzienia.

To w gruncie rzeczy bardzo smutna książka. Paasilinna w prostych słowach opisuje jak bardzo życie i szczęście człowieka jest zależne od innych, w tym wypadku nieżyczliwych mu osób. Mała społeczność nie jest w stanie zaakceptować obcości i inności. Dużo bardziej wariackie zachowania w jej obrębie przyjmowane są ze spokojem ducha, ale najmniejsze potknięcie Gunnara urasta do rangi szaleństwa. Powszechnie znana prawda o nietolerancji wobec obcego przedstawiona jest przez autora  z dużą dozą sarkazmu. Myślę, że fiński czytelnik odczyta tę książkę jako satyrę fińskiej wsi - zadufani i przekonani o swojej racji urzędnicy są poddani przez Paasilinnę ironicznej wiwisekcji.

Moja ocena: 4,5/6

Arto Paasilinna, Wyjący młynarz, tł. Bożena Kojro, 206 str., Wydawnictwo Punkt Warszawa 2003.

6 komentarzy:

  1. Dziwne to wycie w nocy, zdrowi psychicznie ludzie raczej tak nie robią... Nie słyszałam wcześniej o tej książce. Przepadam za skandynawskimi, więc rozejrzę się za nią.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że to przenośnia, symbol drobnych wariactw, które każdy z nas ma. Rozejrzyj się, moim zdaniem warto!

      Usuń
  2. Anonimowy9:21 PM

    Lubie takie niecodzienne książki z dodatkowymi treściami między wierszami. Teraz jesień , czas czytania. Zanotowałam tytuł i autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Brr, wydaje mi się, że to bardzo zimna książka. Ale mocno intrygująca.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właściwie nie, Gunnar jest bardzo ciepłą postacią - takim zwykłym, prostym, dobrodusznym człowiekiem.

      Usuń