poniedziałek, 4 lutego 2019

"Żaba" Małgorzata Musierowicz


Żaba jest ostatnim tomem Jeżycjady, który zamierzałam przeczytać. Kolejna Czarna polewka jest natomiast pierwszą książką, którą opisałam (skromnie bardzo) tutaj na blogu. Po lekturze Żaby nie jestem jednak przekonana do mojego planu, bo okazuje się, że i z kolejnego tomu nic nie pamiętam. Wszystkich jednak nie chcę czytać, te najnowsze zbyt bardzo mnie rozczarowały i nadal dobrze pamiętam ich treść.

Żaby natomiast nie pamiętałam nic a nic. Musiałam nawet dokupić ten tom, bo zaginął gdzieś, zapewne pożyczony nie wrócił. Ostrzegał mnie Zacofany w Lekturze i w zasadzie miał rację, choć w poziomie absurdu i lukru Żaba specjalnie od poprzednich tomów nie odstaje. Tutaj bryluje przede wszystkim Ignacy Borejko, który nagle uporczywie miesza się w sprawy sercowe swoich wnuczek, równocześnie pozwalając domowym kobietom na pełną obsługę: od herbaty po szarlotkę i skazując je na wysłuchiwanie nietaktownych wywodów i fragmentów z czytanych książek.

Główną bohaterką tego tomu jest Hildegarda Schoppe zwaną Żabą, młodsza siostra Fryderyka, który niecnie zostawił Różę w ciąży, uciekając na stypendium do Houston. Hildegrada to poniekąd żeński Józinek - zorganizowana, poczciwa, szczera, troskliwa. Dom rodzinny Żaby za to jest katastrofą. Sfrustrowana matka, która musiała porzucić karierę muzyczną dla rodziny oraz nie-wiadomo-jaki ojciec, który ciągle nawija o cudownym Fryderyku. Jego młodszy syn Wolfgang to nieudacznik, niecnota, postrzelony audiofil, który przyprawia rodziców o siwe włosy. Ale jaki ma być, gdy całe życie wysłuchuje jak to nie dorasta bratu do stóp? Oczywiście zarówno on, jak i Hildegarda przewyższają starszego brata moralnie i oboje są przerażeni jego zachowaniem. Żaba, dowiedziawszy się o ciąży Róży, próbuje skontaktować się ze starszym bratem, co jej nie wychodzi. W XXI wieku Fryderyk nie sprawdza maili, nie odbiera telefonu i jest po prostu nieuchwytny, za to wysyła listy. Dziwne.

Hildegarda jest oczywiście standardową bohaterką Jeżycjady - czyli ma, a jakże, piętnaście lat i pryszcze, nie jest zadowolona ze swojego wyglądu (zakładam jednak, że nie jest aż tak brzydka ja na okładce i nie ma na głowie takiego wstrętnego hełmofonu) oraz, naturalnie, przeżywa pierwszą miłość, której jednak jako takiej nie rozpoznaje. Jej adoratorem jest Piotr Żeromski - jeden z synów Anieli i Bernarda i taka sama pierdoła, jak jego ojciec. Jego koronkowe nawijki doprowadzają do szału. Nie tylko Żabę.
Kolejną karykaturalną postacią jest Ignacy Grzegorz, który z wiekiem staje się coraz większym mięczakiem, lizusem i lalusiem. Musierowicz w ogóle lubuje się w pozycjonowaniu swoich bohaterów na czarno-białej osi (Józef i Ignacy czy Hildegarda i Fryderyk). I przy stole, ciągle zapełnionym ciastami, bułeczkami i innymi łakociami.

Jedyną zaletą tej książki jest sprawne pióro autorki - Żabę czyta się błyskawicznie. I zapewne tak samo szybko zapomina jej treść. 

Moja ocena: 3/6

Małgorzata Musierowicz, Żaba, 214 str., Wydawnictwo Akapit Press.

8 komentarzy:

  1. Musierowicz czytałam tylko "Kłamczuchę" i jakoś nie spodobała mi się na tyle, żeby sięgnąć po kolejne tej autorki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Akurat te początkowe tomy swego czasu bardzo lubiłam. Ale gdybym czytała je jako dorosła, zakładam, że też bym nie kontynuowała.

      Usuń
  2. Czy to nie w tym tomie ojciec Borejko urządza karczemną awanturę o zmywarkę? To było tak absurdalne i tak niezgodne z wizją Borejków snutą przez wszystkie tomy, że mi wszystko opadło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To już było, ale nie pomnę w którym tomie. Kuriozalne, zaiste.

      Usuń
    2. Możliwe. Ale to był moment, od którego ojciec Borejko staczał się coraz szybciej w kierunku ultrakonserwatywnego upierdliwego starca :(

      Usuń
    3. Pełna zgoda.

      Usuń
  3. Ja z całej książki najbardziej lubię wątek Wolfiego i Laury, a w zasadzie samego Wolfiego (Laurę też, ale w innych książkach). Wolfi to taki normalny koleś, z którym poszłabym na piwko, pogadała o tym czy o tamtym. Na rowerze jeździ, ma jakieś przemyślenia, ale odpowiednie do swojego wieku, brud w pokoju i popełnia błędy. Laura to Laura, lubię to, że jest taka zbuntowana.
    Sama książka mi nie przeszkadza, chociaż moim zdaniem nie jest literackim majstersztykiem Musierowicz (im dalej, tym gorzej), natomiast lukrowany świat Borejków i te Wielkie-Miłości-Już-Na-Wieki coraz bardziej tak.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja może nie najbardziej, ale jednak jest całkiem fajny, bo na przekór borejkowym trendom a Wolfi faktycznie fajny chłopak.

      Usuń