Kolejna książka Czechowicza porusza niemniej bolesne tematy, jak jego pierwsza powieść. O ile Toksyczność jest powieścią głęboko autobiograficzną, Winne to fikcja, która jednak podejmuje wiele podobnych wątków. Jest rodzeństwo, które wychowuje się bez ojca, jest opresyjna matka, jest walka z traumą.
Młodsza Anna mieszka na Islandii, w maleńkiej miejscowości we Fiordach Zachodnich, gdzie pracuje jako kelnerka w lokalnym barze/miejscu spotkań. Starsza siostra - Irena - jest w Krakowie i próbuje nawiązać z Anną kontakt. Ta jednak nie od razu odpowiada siostrze. Kobieta widocznie przeżywa traumę, walczy ze sobą, szuka nowej ścieżki, ale jej wola życia nie jest silna. Irena o tym wie i chce koniecznie spotkać siostrę i wyjaśnić kilka spraw. Obie łączyło przecież wiele - razem stawiały czoła manipulacjom i przemocy matki. Wychowane bez miłości, bez akceptacji, cierpiące z powodu utraty kochającego ojca, jako dorosłe osoby muszą zmierzyć się z przeszłością.
Czechowicz bardzo starannie konstruuje swoją powieść - przerzuca czytelnika między wydarzeniami aktualnymi i tymi z przeszłości. Początkowo bardzo niespieszna narracja, stopniowo wprowadza w opresyjny nastrój powieści i odkrywa zmory przeszłości. Dopiero wraz z przylotem Ireny na Islandię, dowiadujemy się jakie wydarzenia rozdzieliły siostry, które przeciwko matce trzymały wspólny front, a powieść nabiera rozpędu.
Winne to dogłębna kreacja poranionych postaci, bo w tej powieści nie ma nikogo, kto wyciągnąłby wygrany los w loterii życia. Dręcząca córki surowa, oziębła, beznamiętna matka sama przeszła piekło. Pozornie bezpłciowa siostra matki współprzeżywała tragedię siostry. Wychowane przemocowo córki dalej niosą traumę. To powieść o agresji i przemocy, która rodzi to samo, o otępieniu, o uwikłaniu w chorym związku i niemożności przerywania ciemnego kręgu nienawiści. O być lub niebyć decyduje tylko przypadek i siła charakteru oraz wola przeżycia. Autor wskazuje różne sposoby na radzenie sobie z traumą - obojętność, pracę, ucieczkę, próby samobójcze, sugerując jednak, że z pazurów koszmaru nie można się wyrwać.
To mroczna powieść, której największą siłą są charaktery i przemyślana konstrukcja, dzięki której autor niespiesznie odkrywa wydarzenia z przeszłości, stopniując napięcie. Nie przekonał mnie za to język - czasem, powiedziałabym, nieporadny, a czasem telegraficzny. Co jednak najbardziej mi nie pasowało, to chęć autora do wyjaśniania, wolałabym więcej niedopowiedzeń, więcej pola do własnej interpretacji. Nie każde uczucie musi być wyjaśnione, nie każda wypowiedź podparta psychologiczną interpretacją.
Nietuzinkowa, mocna, wstrząsająca proza.
Moja ocena: 4,5/6
Jarosław Czechowicz, Winne, 208 str., Wydawnictwo Seqoja 2020.
Czechowicza kojarzę głównie z jego recenzji. Wiedziałam też, że coś tam opublikował, ale nie miałam jeszcze okazji czytać. Ta powieść i problemy w niej poruszane wydają się interesujące. Może kiedyś sprawdzę jakie jest pióro Czechowicza-pisarza. :)
OdpowiedzUsuńKoniecznie, warto, także jego pierwszą książkę.
Usuń