
Zapewne wiecie, że Islandia u mnie zawsze na tapecie. Czytam wszystko, co mi w ręce wpadnie, choć od czasu, gdy z tym krajem już nie jestem związana zawodowo, czytam Islandczyków mniej, to jednak sentyment mam ogromny. Reportaż Bereniki Lenard i Piotra Mikołajczaka zabrał mnie do słynnych zachodnich fiordów. To miejsce na Islandii niemal legendarne, trudno dostępne. Życie tam oznacza izolację, trudne warunki pogodowe i wymaga ogromnej siły ducha. Dni z piękną pogodą można policzyć na palcach, jak zresztą widać na (pięknych) fotografiach zamieszczonych w tej publikacji.
Takie miejsca jak fiordy zachodnie zawierają wiele tajemnic, ich mieszkańcy kuszą nietypowością, krajobrazy zachwycają. Tak przynajmniej twierdzą autorzy i mają rację. Ich książka to bowiem opowieść o ludziach, a nie o ziemi czy pięknych widokach. Ludziach, którzy na tę ziemię mieli wpływ (nie zawsze pozytywny), którzy z nią współżyli, z niej korzystali, ale także z nią walczyli o przetrwanie. Autorzy udają się na poszukiwanie postaci nietypowych, naznaczonych, pokiereszowanych. Jest więc kobieta, która jako dziecko przeżyła lawinę, jest pustelnik, który przez całe życie żył samotnie bez kontaktu z innymi, jest zagorzały komunista, żołnierz, który stacjonował w amerykańskiej bazie we fiordach, organizator wycieczek, mieszkająca samotnie kobieta i wiele innych, arcyciekawych osób.
Islandia, powiem generalizując, to w ogóle kraj wielu ciekawych osobowości. Poznałam tylu pisarzy, muzyków i artystów z tego kraju, że można by sądzić, że to społeczeństwo liczy sobie wiele milionów. Dlatego nie dziwi mnie ani jedna z postaci przedstawionych w reportażu Lenard i Mikołajczaka. Fascynuje za to sposób w jaki współżyją z niegościnną naturą, surowym krajobrazem, jak sobie radzą z odosobnieniem. Cudowna jest historia mężczyzny, który dorastając w Isafjörður, sądził, że to miejsce to pępek świata, ponieważ w porównaniu z resztą osad w tej okolicy, było metropolią. Czytając tę książkę, warto nieco znać historię Islandii, bo i ona odgrywa tu sporą rolę - ogromny skok rozwojowy, tworzenie się osiedli ludzkich, stosunki z Grenlandią, a także rola Islandii w czasie II wojny światowej mają wpływ na to, jaki ten kraj jest teraz.
Autorzy potrafią malować słowami, oddać melancholię, odosobnienie, surowość krajobrazu i mieszkańców tej okolicy. To piękna, nostalgiczna książka, która zmusza do przemyślenia własnego stylu życia.
Moja ocena: 5/6
Berenika Lenard, Piotr Mikołajczak, Zostanie tylko wiatr, 261 str., Wydawnictwo Czarne 2019.
Całkiem niedawno uzmysłowiłam sobie, że moja wiedza o Islandii jest właściwie zerowa i dobrze byłoby to zmienić. Cieszę się znajdując u Ciebie dzisiaj tę książkę. :) Najpierw jednak poszukam chyba czegoś o historii Islandii, by lepiej odnaleźć się w tej lekturze.
OdpowiedzUsuńNie musisz koniecznie wpierw czytać o historii Islandii. Ta wiedza pomaga zrozumieć wszystko lepiej, ale nie jest konieczna!
Usuń
OdpowiedzUsuńشركة امست للتنظيف بالظهران
شركة مكافحة العتة والنامس والوزغ بصفوى
شركة مكافحة العتة والنامس والوزغ بعنك
شركة امست للتنظيف بالدمام