wtorek, 1 grudnia 2020

"Szczelina" Jozef Karika

 


Świeżo upieczony magister nie może znaleźć pracy w zawodzie, sfrustrowany chwyta się dorywczych prac. Tym razem ma harować przy rozbiórce starego domu. Praca jest ciężka, należy wynieść ze zdewastowanej willi wszystkie meble i sprzęty, podczas gdy ekipa remontowa już działa, wyburzając ściany. Gdy okazuje się, że w tym budynku mieścił się szpital psychiatryczny, praca nabiera tajemniczego smaczku, który się nasila, gdy Igor odkrywa stare akta i tajemniczy sejf. Jego uwagę przyciąga postać jednego z pacjentów, którego leczono po tym, gdy zaginął bez przyczyny w okolicach gór Trybacz, a odnaleziony po kilku dniach, nigdy nie doszedł do siebie. W sejfie ukryto płyty gramofonowe z wywiadami z pacjentem. 

Igor początkowo wietrzy w tej historii świetny temat na swój blog, który prowadzi od lat i ciągle walczy o zainteresowanie czytelników. Gdy jednak odsłuchuje płyty, a potem natrafia na mnóstwo informacji o słowackim trójkącie bermudzkim, jakim są góry Trybacz, niewinne zainteresowanie zamienia się w horror. 

Podobno Igor naprawdę zjawił się u Jozefa Kariki, podobno wszystko, co mu opowiedział to szczera prawda. Każda część książki kończy się całym szeregiem odnośników do tekstów źródłowych, linków do YouTube'a i do artykułów. Trybacz straszy od lat, to tam ginie najwięcej ludzi. Czasem udaje się ich odnaleźć, ale nigdy nie są już tacy, jak kiedyś. Nie trudno się domyślić, że historia Igora kończy się w tym niepozornym paśmie górskim, bo po takiej dawce informacji musiał na własnej skórze przekonać się o ich prawdziwości. I uwierzcie mi ta na pozór banalna opowieść wciąga i pochłania. Karika tak potrafi budować atmosferę, że pisząc ten post dwa tygodnie po lekturze, wciąż mam ciarki na plecach. Dawno też nie zdarzyło mi się nie móc oderwać się od książki w środku dnia, przy rozgrzebanym remoncie. Po prostu musiałam czytać i poddawać się mrocznej atmosferze, jak z Blair Witch Project

Być może jestem podatna na takie historie, ale zdarzyło mi się już czuć nieswojo w niektórych miejscach i pewnie dlatego tak łatwo było mi wczuć się w atmosferę wykreowaną przez Karikę. To świetna powieść dla wszystkich, którzy wierzą lub nie wykluczają równoległych światów, zjawisk paranormalnych i niewytłumaczalnych wydarzeń. Wciąga i nie odpuszcza do końca.

Moja ocena: 6/6

Jozef Karika, Szczelina, tł. Joanna Betlej, 412 str., Wydawnictwo Stara Szkoła 2018.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz