wtorek, 21 listopada 2023

"Mr Loverman" Bernardine Evaristo


 

Barrington J. Walker, czyli Barry, jest grubo po siedemdziesiątce i prowadzi spokojne życie w Londynie. Powiedzmy spokojne. Jego żona Carmelita dba o różne atrakcje, podobnie jak dwie córki, nie zapomnijmy jednak o nim samym. Barry od nastolęctwa żyje w tajnym związku z Morrisem. Bycie gejem to najbardziej wstydliwa rzecz jaka może się przytrafić młodemu chłopakowi na malutkiej karaibskiej wyspie - Antigua, skąd rodzina pochodzi. Barry i Morris ukrywają się całe życie, choć wśród niektórych ich związek staje się tajemnicą poliszynela. Obaj mężczyźni wyróżniają się wyglądem i sposobem bycia – to dżentelmeni starej daty. Ich strój, maniery i sposób mówienia uwodzą i zachwycają. Evaristo niezwykle plastycznie opisuje obu mężczyzn, a to, co robi z ich językiem zarówno ona jak i tłumaczka, to mistrzostwo świata. Mamy tu karaibskie naleciałości i wspaniałą angielszczyznę, mamy cięte komentarze i jeszcze bardziej cięte, nigdy nie wypowiedziane, myśli. 

Evaristo opowiada więc historię małżeństwa Barry'ego i Carmel – z obu perspektyw, choć to Barry obejmuje w tej narracji główną rolę. To przede wszystkim on relacjonuje bieżące wydarzenia, a Carmel bardziej stawia na wspomnienia. Jej wypowiedzi przypominają sonet - to mantra, opowieść jak gawęda przy ognisku, wyszeptana i wykrzyczana z niemocy. Barry to szowinista, człowiek, który wykorzystał swoją żonę, by ukryć swój homoseksualizm, wyznawca filozofii tzw. starej daty. Mimo to da się lubić, a to dlatego, że on ewoluuje, uczy się, słucha, stara się zmienić mimo podeszłego wieku, ma do siebie dystans i ogromną dozę autoironii. Podobnie da się zrozumieć Carmel, choć nie poznajemy jej tak dobrze jak Barry'ego. Oboje są produktem swoich czasów, uwikłani w uwarunkowaniach małej karaibskiej wyspy, zamknięci w tym, co wypada i co przystoi. Łamanie uprzedzeń i stereotypów, wypowiadanie niewypowiadalnego jest dla obojga ogromnym krokiem i uwolnieniem od życia w zakłamaniu.
Ich córki to ich współczesne odbicia – starsza Donna to uwspółcześniona Carmen, wizualnie i charakterologicznie. Maxine natomiast to żeńska wersja Barry'ego. Evaristo wspaniale pokazała, jak cechy obu rodziców ulegają ewolucji, dostosowaniu do czasu, ale pozostają jednak podobne. 
Podobnie ciekawie widać różnicę w podejściu do homoseksualizmu u Barry'ego oraz wśród ludzi z pokolenia córek. Mimo początkowej stereotypowości i boomerskości, Barry nie ma obaw, by czerpać z tego, co wypracowali młodsi od niego.

To wspaniała powieść, która pokazuje, jak emigranci z Karaibów mogą się odnaleźć w Londynie, odnieść sukces ekonomiczny, ale zarazem nie zatracić swoich korzeni. To także obraz wysypy, którą zmienił napływ turystów i rozwój. Opisy postaci, ale i domu, potraw, strojów są mistrzostwem językowym. Tę książkę czyta się, jakby się oglądało film, a przytaczane przez autorkę piosenki tworzą wspaniałą ścieżkę dźwiękową. Warto!

Moja ocena: 6/6

Bernardine Evaristo, Mr Loverman, tł. Aga Zano, 368 str., Wydawnictwo Poznańskie 2023.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz