Moje drugie spotkanie z prozą Papużanki uważam za równie udane jak pierwsze, choć to powieść zupełnie różna od „Kąkola“ zarówno pod względem treści jak i języka.
Autorka zasadziła tę książkę na historii babki Krystyny, nieszczęśliwie uwikłanej w niechcianym małżeństwie, której zachowanie wywarło ogromny wpływ na jej dzieci i wnuki. Babcia Krystyna stoi u progu życia, a czytelniczka poznaje stopniowo jej historię. Z tej niechronologicznej narracji wyłania się obraz kobiety złamanej, walczącej o miłość i akceptację, przedkładającej ją ponad dobro dzieci. Jej tytułowy koniec, czyli zbliżająca się śmierć, może stanowić uwolnienie dla rodziny, nieustannie ranionej słowami i czynami ekscentrycznej babci. Jak każdy koniec nie jest on jednak prosty, bo rodzina darzy kobietę uczuciem. Czytelniczka stopniowo wyłuskuje historię tej kobiety i jej potomstwa, autorka wcale nie ułatwia tego zadania, przeskakując od postaci do postaci, od przeszłości w teraźniejszość.
Warto jednak poświęcić uwagę tej nietuzinkowej narracji, bo chowa w sobie poruszające losy, skłania do refeleksji nad tytułowym końcem, który nie zawsze musi mieć negatywny wymiar.
Przyznam jednak, że mnie bardziej niż sama historia ujął sposób pisania Papużanki. To autorka, która ma odwagę do ekperymentowania. Jej język zaskakuje – skojarzeniami, porównaniami, dosadnością, ale i spostrzegawczością. Papużanka wplata w język potoczny zadania, które zapierają dech. Nie boi się rozdziałów bardzo krótkich, powtórzeń i rozwiązań dość karkołomnych, równocześnie unikając brawury i efekciarstwa, ocierając się za to o sarkazm. Mnie ten język zdecydowanie kupił, choć potrafię sobie wyobrazić, że nie każdą czytelniczkę czy czytelnika przekona.
Papużanka trafia do kanonu pisarek, do których zdecydowanie będę wracać. Różnorodność tematyki i języka są tu dla mnie największym atutem.
Moja ocena: 5/6
Zośka Papużanka, Żaden koniec, 320 str., Wydawnictwo Marginesy 2023.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz