Kallia Papadaki to Greczynka, ale akcja jej powieści umiejscowiona jest w Camden i choć bohaterkami i bohaterami są jej krajanie, to jest to jednak na wskroś amerykańska powieść. Powieść o emigracji, o problemach, o wtapianiu się lub nie, o akceptacji, wyobcowaniu, nędzy ekonomicznej i rozwoju miast.
Autorka naprzemiennie (niechronologicznie) opowiada losy rodziny, które obejmują okres od początku XX wieku po dziś. Nie jest to jednak szeroko zasadzona saga rodzinna, lecz wyrywkowa opowieść skupiona na najważniejszych wydarzeniach. Adonis Kabanis, który, pożegnawszy matkę, wylądował w Camden całe życie pozostanie Grekiem, ale jego syn już z greckością nie będzie mieć wiele wspólnego. Papadaki skupia się jednak na dwóch dziewczynkach: Leto 68 i Minnie. Każda z innej rodziny, każda równie nieszczęśliwa i każda z emigracyjną przeszłością w rodzinie. W tej dość szczupłej objętościowo książce wątków jest mnóstwo – bo przecież i Camden jest bohaterem, a autorka zahacza i o środowisko gangów, narkotyki i ekonomię oraz gospodarkę. Do tego czyni to w dość wyrafinowany sposób. Język Greczynki do absolutny majstersztyk. Wiele zdań ciągnie się przez kilka stron, ale ciągnie się niemal niezauważenie, trzymając mocno uwagę czytelniczki i nie pozwalając przerwać lektury. Trudno tu złapać oddech, odnaleźć się w tym gąszczu i znaleźć łatwą ścieżkę. Tłumaczka, Ewa T. Szyler, miała bardzo trudne zadanie, ale wywiązała się z niego wspaniale. Przewracając kartki, nie mogłam wyjść z podziwu nad językiem i ekwilibrystyką tłumaczki.
To nie jest łatwa lektura, ale wciąga i nie odpuszcza. Przyznam, że dwa tygodnie po odłożeniu książki nie pamiętam z niej tyle, ile bym chciała. Pozostała mi w głowie raczej atmosfera, ogólna problematyka i właśnie niesamowity styl. Treści było za dużo, bym mogła uchwycić ją na dłużej. Mimo to polecam, godna uwagi.
Moja ocena: 4/6
Kallia Papadaki, Dendryty, tł. Ewa T. Szyler, 263 str., Wydawnictwo Wyszukane 2020.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz